niedziela, 19 kwietnia 2015

XVIII. Początek wiosny, koniec lata

            Niezauważenie mijały dni i miesiące. Trudno było poznać odmienioną Krainę Śmierci – chmury praktycznie nie zakłócały błękitu nieba, liście skrzyły się złotem, a sam zamek dosłownie odmłodniał. Powietrze napęczniało od szczęścia i spokoju, a delikatny wiaterek cicho szumiał wśród traw. Chłodne morze nabrało intensywnej, egzotycznej barwy, a piach wyglądał jak skruszone złoto. Jedynie w oddali widać było mgłę okalającą najwyższe szczyty królestwa.
            Przyczyna tej zmiany wyszła właśnie na zewnątrz, ubrana w białą, zwiewną suknię tańczącą na wietrze. Rozpuszczone włosy były jeszcze w nieładzie. Musnęła palcami chłodną, złotą skórę jednego z gryfów – stworzenie przeciągnęło się i przymrużyło oczy, zadowolone z tej pieszczoty.
Lena dopiero wstała. Nie zastała Śmierci leżącego u swego boku, ale dobrze wiedziała, że miał pilne sprawy. Postanowiła, że przespaceruje się po swoim królestwie – teraz nie tylko w myślach nazywała je swoim. Tutaj był jej dom, nigdzie indziej. Miała dwadzieścia trzy lata i nareszcie odnalazła swoje miejsce w świecie – nawet, jeśli to nie był świat, do którego pierwotnie należała.
            Ponad rok upłynął od oświadczyn Śmierci, a wydawało jej się, jakby spędziła z nim o wiele więcej czasu. Mimo tego, nie bała się końca tej sielanki – miała ona trwać na wieki, zgodziła się na to, kiedy przyjęła oświadczyny. Nie żałowała tego. Śmierć działał na Lenę tak… ożywiająco. Jakby była stworzona do bycia jego towarzyszką, jakby był jej brakującą częścią, która nareszcie znalazła się na odpowiednim miejscu. Dawał jej tyle odwzajemnionego szczęścia i miłości. Otaczał ją opieką, a ona sprawiła, że był tą samą istotą, która niegdyś pokochała Nadzieję.
            Stanęła przy różanym ogrodzie, pieszcząc nos zapachem kwiatów. I wtedy niespodziewanie poczuła na swojej talii znajomą dłoń.
- Dzień dobry –powiedziała do Śmierci odwracając się w jego stronę. Wyglądał jak bóg, jej własny bóg – nie tylko ona zmieniała się przez tą miłość. Pocałował z umiłowaniem jej usta i wziął ją na ręce.
- Śniadanie? – zapytał. Jednak ona już jadła, dlatego usiedli w salonie, a Xavier przyniósł im czerwone wino.
- Mamy jakieś święto?
- Każdy dzień z tobą jest świętem – powiedział tylko podając jej kieliszek. Roześmiała się.
- W takim razie powinniśmy na co dzień chodzić pijani – odpowiedziała mu, upijając łyk wytrawnego wina. – Załatwiłeś wszystko, co chciałeś?
- Tak – skinął głową z tajemniczym wzrokiem. Spojrzała na niego pytająco, a wtedy wyciągnął zza pazuchy dwa eleganckie zaproszenia. Lena otworzyła jedno.
- Pomyślałem… - chrząknął. – Pójdziemy tylko na chwilę. Nic chyba się nie stanie.
- Opera! – wykrzyknęła z entuzjazmem i wskoczyła na jego kolana, obejmując go. – Dziękuję, kochanie. To naprawdę świetny pomysł.
- Tak myślisz? – zapytał z wahaniem, na co pokiwała głową. Rozpogodził się i schował bilety. Był usatysfakcjonowany jej reakcją – miał czasami wątpliwości, nie mógł się oszukiwać – Lena jako człowiek potrzebowała innych ludzi. Dlatego też, od czasu do czasu, zamiast spotkań z bogami i innymi istotami z nieludzkiego świata, zabierał ją gdzieś, tak, by przebywała wśród ludzi. Zachowywał wtedy nadzwyczajne środki ostrożności, ale dla jej uśmiechu zrobiłby wszystko.
Popołudniu Lena wyszykowała się do wyjścia – ubrała długą, czarną suknię na nieco szerszych szelkach z dosyć głębokim dekoltem, rozszerzającą się delikatnie ku dołowi. Upięła włosy, pomalowała się, a na koniec ubrała długie, koronkowe rękawiczki.
Tak wyobrażała sobie królową Śmierci.
Wieczorem złapała go za dłoń i w następnym momencie znajdowali się na niewielkim placyku wybrukowanym kostką. Było już ciemno, lecz latarnie oświetlały drogę.
Włochy – pomyślała Lena rozglądając się. Byli blisko, ponieważ spotkali więcej par ubranych w eleganckie suknie i garnitury. Budynek opery nie był duży, lecz pięknie zaprojektowany. Śmierć skierował ją do przestronnej sali, na dole której znajdywała się  scena. Lena spojrzała w górę – nie było dachu, tylko dobrze widoczne gwiazdy. Całą salę oświetlały pochodnie, nadając ludziom nieludzkiej nuty.
Weszli po schodach, do dwuosobowej loży. Śmierć nie wyglądał na całkiem rozluźnionego, co chwila spoglądał na boki, jakby obawiając się ataku. Ścisnęła mocniej jego dłoń i przeniosła wzrok na plan występu.
Siedziała oparta o niego, słuchając pieszczących ucho dźwięków, patrząc z góry na innych ludzi. Wydawało jej się to takie nierealne – jakby byli tylko jej wyobrażeniami, nierealnymi projekcjami. Wpatrywała się w nich, kiedy jej uwagę przykuł wysoki głos śpiewaczki. Spojrzała na nią, czując gęsią skórkę.
- Co to jest? – zapytała wskazując na scenę.
- Dante „La Vita Nuova” – wyjaśnił jej Śmierć i pokazał tłumaczenie na karcie. – A dokładniej „Vide Cor Meum”.

Chór: I myśląc o niej
Słodki sen ogarnął mnie

Jestem twym panem
Ujrzyj serce twe
To tym sercem płonącym
Sercem twym,

(Chór: Ona drżąc)
Posłusznie żywi się.
Płaczącym ujrzałem go wtedy,
Opuszczającego mnie.
Radość zmienia się
W najbardziej gorzkie łzy

Spokój otacza mnie
Serce me
Spokój otacza mnie
Ujrzyj serce me.
            
           Poczuła dreszcze słysząc głos śpiewaków. Do oczu mimowolnie napłynęły jej łzy wzruszenia i przytuliła się do Śmierci. Na końcu utworu po twarzy spłynęła jej łza.
- Piękne – wyszeptała cicho do niego.
- Też tak uważam – przyznał, spoglądając na nią, lecz ona nic już nie powiedziała.
Dopiero po zakończeniu, kiedy wyszli na zewnątrz mogła nabrać głębszego oddechu – występ zrobił na niej piorunujące wrażenie, zapierał dech w piersiach. Cieszyła się, że Śmierć wymyślił coś takiego – miła odmiana miłej codzienności.
- Wracamy? – zapytał, wciąż obsesyjnie rozglądając się na boki. Uśmiechnęła się widząc jego nerwy i skinęła głową.

            Stojąc już w sypialni Śmierć objął Lenę.
- Podobało ci się? – upewnił się.
- Tak – pytał się o to już chyba piąty raz od ich powrotu, i piąty raz słyszał tą samą odpowiedź. – To był naprawdę udany prezent, Śmierć.
Uśmiechnął się ze szczerością, a Lena pocałowała go w usta, łapczywie, jakby mogła go mieć tylko przez chwilkę. Ściągnęła jego koszulę, rzucając ją niedbale w bok. On zjechał dłońmi w dół i zaciskając je zaraz przed kolanami uniósł ją do góry. Zachichotała, kiedy upadli na łóżko i przewróciła go na plecy, tak, że znajdowała się na górze. Sięgając do tyłu odsunęła suwak sukienki, i patrząc mu w oczy ściągnęła ją. Uwolniła włosy z upięcia, rozrzucając je na wszystkie strony. Śmierć nie wytrzymał i chciał usiąść, tak, by ustami dotykać jej ciała, lecz ona pchnęła go z powrotem na pościel. Zaczęła wodzić dłonią po jego torsie, obserwując jego przymknięte oczy, czując jego dłonie zaciskające się na jej udach. Kiedy dotarła do jego spodni i rozpięła guzik złapał jej dłoń i chciał ją przyciągnąć do siebie, lecz wyrwała mu się i groźnie pokiwała palcem. Wróciła do rysowania palcami ścieżek na jego piersi.
- Doprowadzisz mnie do szaleństwa – powiedział Śmierć, oddychając głęboko. Spojrzała na niego niewinnie i poruszyła delikatnie biodrami, obserwując jego reakcję.
- Tym? – zapytała z powagą. Nie odpowiedział jej, skupiając całą siłę woli na tym, by nie przyciągnąć jej do siebie. Zaczęła się bawić odpiętym guzikiem jego spodni, by następnie schylić się i celowo omijając usta pocałować go w ich kącik, nie dając mu możliwości na odwzajemnienie.
- Czy tym? – szepnęła i zjechała ustami do jego szyi. Składała mu słodkie pocałunki, aż nie wytrzymał i szybko zamienił się rolami, i teraz to ona leżała na plecach i była obdarowywana pocałunkami. Jego usta utorowały ścieżkę biegnącą do skraju koronki majtek. Lena wygięła się do tyłu, w oczekiwaniu. Czuła przez materiał jego oddech, czuła jego dotyk. Nagle przestał ją pieścić i ponownie jego usta znalazły się przy jej szyi, podczas gdy ręce ściągały z niej bieliznę. Czuła ciepło na podbrzuszu i nie mogła już czekać, chciała go poczuć. Wszedł w nią powoli. Jęknęła z pożądania, kiedy wycofał się i objęła go nogami, przyciągając do siebie.
- Teraz to ty doprowadzasz mnie do szaleństwa – wydyszała, czując na uchu jego marmurowe wargi. Usłyszała cichy śmiech, a później, nie chcąc trzymać ją w tej denerwującej niepewności z powrotem zawitał w jej ciele i nie odłączył się od niej do samego końca w tym tańcu miłości.
            Kiedy Lena zasnęła Śmierć lawirował wśród myśli, zmęczony, ale spełniony. Zastanawiał się nad słowami, które kiedyś usłyszał od brata. Powiedział mu, że Lena jest naprawdę niezwykła. Wiedział dokładnie dlaczego. Po pierwsze potrafiła go pokochać – istotę, przez którą tak drastycznie zmieniło się jej życie. Po drugie on sam nie wierzył, że kiedykolwiek kogoś znowu pokocha – dla niego miłość odeszła wraz z Nadzieją.
A ostatnią rzeczą było to, że dała mu Nadzieję, chociaż ona odeszła wieki temu. Dała mu coś, na czym tak bardzo mu zależało… A nim się zorientował okazało się, że teraz tylko na niej mu zależy, że nie ma już dawnej ukochanej, bo nie jest mu potrzebna ta przeszłość. Nigdy nie zdoła jej tego wynagrodzić.
- Dziękuję – szepnął do śpiącej dziewczyny i zamknął oczy.
           
W ciemnej komnacie na tronie siedziała Życie. Obok tronu, na zimnej, zakurzonej posadzce spoczywała Pożądanie, opierając głowę o kolana matki. Życie gładziła ją po włosach. Na jej twarz wstąpił obrzydliwy uśmiech.
- Już niedługo, moje słońce – powiedziała spokojnie. Pożądanie obrzuciła ją zaszklonym spojrzeniem pełnym nadziei. – Lato już się kończy, a z jego końcem tym razem prócz zimy przyjdzie wiosna.
Pożądanie uśmiechnęła się złośliwie. Czuła miłość Śmierci i Leny. Czuła ich wzajemny dotyk. Obietnica końca naprawdę poprawiła jej humor.


                                                                           ***

Witajcie :) Obudziłam się tak wcześnie, więc postanowiłam spożytkować ten czas na poprawienie rozdziału, który co prawda obiecywałam dodać za tydzień, lecz nie mogłam się powstrzymać (może dlatego, że kiedy mam się uczyć zawsze szukam innego zajęcia). 
W każdym razie, komentujcie, dzielcie się swoimi opiniami i interpretacjami. Jestem ciekawa co wymyślicie :)
Jednocześnie zapowiadam, że następny rozdział już wkrótce zaskoczy was swoją objętością - jednocześnie uchylę rąbek tajemnicy i zdradzę, że do końca zostały trzy rozdziały (to nie znaczy, że skończę powieść, tylko, że akurat TA historia się zakończy) :) Zamykam buzie na kłódkę i wyrzucam kluczyk, bo za chwilę powiem za dużo.

Miłych Snów - powiedziała Igrająca ze Śmiercią, po czym zasłoniła okna i poszła do Śnienia :)

11 komentarzy:

  1. wstaj o 10:00 wchodze na mego bloga, pacze kolumne polecanych i co widze? Iganie ze Śmiercią Rozdział VIII
    Moja reakcja: OoO ,,Być morze jestem w Śnieniu...", pomyślałam zaszokowana. Pomrugałam kilka razy, ale widze nadal jest. I co robie? WCHODZE I CZYTAM!!!!
    Ok. Jako, że nawet nie raczyłam wstać z łóżka i zjeść śniadania to moje procesy myślowe (jak i Życiowe) są meeega spowolnione, ale do rzeczy:
    Rozdział był romantyczny. To jedno słowo jak dla mnie idealnie pasuje :)
    Pojęcia zielonego nie mam o co chodzi z słowami Życia ,,Lato już się kończy a tym razem prócz zimy przyjdzie wiosna". Jak mi coś do głowy wpadnie to dam znać ;)
    Podobają mi się Twoje opisy scen intymnych, ponieważ nie są napisane językiem wulgarnym i nie są takie ,,brzydkie" (mówiąc delikatnie) jak innych autoró ,,profesjonalnych" książek. Duuży + ;3
    Rozdział otulony jest jakąś aurą tajemnicy ,,Spojrzał na nia tajemniczym wzrokiem" u... coś czuję że się będzie działo w XIX :3
    Więcej pomysłów i interpretacji nie mam... Jak coś wymyśle czy się domyślę to wpadę tu i napisze ;)
    Bardzo mi się podobało(jak każdy rozdział ^^) czekam na next!!! (Nie obrażę się jak będzie jutro :P )

    Cóż za poetyckie pożegnanie ;P. Teraz ja to muszę odslonić okna :{ a tak chciałabym pobyć w Śnieniu...
    PS: Podziękuj Snu odemnie za fajny kryminalny sen o dinozaurach i wygranej w multilotka :) (serio. Dinozaury grały w totka i wytworzył się z tg kryminał O.o)
    Dobra... już nic nie mówię... ide na śniadanie

    PMDIW życzę
    Nocna Łowczyni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz jak mi się udało Ciebie zaskoczyć ;) jestem usatysfakcjonowana. Dziękuje za tego plusa - szczerze mówiąc nie lubie opisywać czegokolwiek wulgarnie, powiem więcej- nie lubię jak ktoś opisuje coś wulgarnie. Tyle mamy pieknych słów w naszym jezyku, że trzeba ich używać!
      W sumie to nie wiem, czy zdolasz wymyślić co bedzie dalej, lecz już w następnym rozdziale się tego dowiesz.
      A rozdział dodam jak tylko skończę "pooorywającą" pracę o piractwie morskim jako zagrożeniu współczesnego transportu xd
      A propo snów o dinozaurach... przynajmniej dziesięć razy w roku mi sie śnią, za dużo jurajskiego parku o.o
      Pozdrawiam
      Igrająca ze Śmiercią

      Usuń
    2. Takie prace są na studiach? Myślałam, że kończąa się one w szkole średniej xd Ale żzyczę powodzenia przy pracy ;D
      Właśnie. Doskonale to ujęłaś ,,jest tyle pięknych słów, że trzeba ich używać" :)
      Ja się za dużo godzilli naoglądałam xd
      Czekam naa następny i życzę dużo weeenyyy przy pisaniu :)
      PS:Rozdział 3 na mkim blogu pojawi się jeszcze w kwietniu, pod koniec miesiąca :)
      PMDIW życzę
      Nocna Łowczyni

      Usuń
    3. Niestety takie prace są, i chociaż z lekceważeniem stwierdziłam "że takie pierdoły to w liceum pisałam" to teraz szczerze żałuję, że nie napisałam jej wcześniej... Zresztą jak będziesz studiować, to dowiesz się co mam na myśli xd
      Będę uważnie obserwować, czy na Twoim blogu pojawia się nowy wpis :)
      Dzięki za wenę i nawzajem
      Igrająca ze Śmiercią

      Usuń
  2. Dopiero dziś nadrobiłam te dwa rozdziały. Kurcze, sieć intryg jest powalająca. No i wciąąąż nie wiemy co Życie planuje, a to już mi wierci dziurę w brzuchu! Kiedy to zdradzisz? Bardzo przyjemna wycieczka do Opery i jej następstwa^^ Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się go jutro dodać ewentualnie w poniedzialek. Bardzo dziękuję za komentarz!
      Pozdrawiam
      Igrająca ze Śmiercią

      Usuń
  3. - Każdy dzień z tobą jest świętem – powiedział tylko podając jej kieliszek. Roześmiała się.
    - W takim razie powinniśmy na co dzień chodzić pijani – odpowiedziała mu, upijając łyk wytrawnego wina - to najlepszy dialog ever ahahaha XD.
    Ogólnie ta scena miłosna ze Śmiercią i Leną... GOD. Się zarumieniłam XDDD! Świetnie się czytało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszesie, że Ci się podobało ;) dziękuję za komentatrz, nastepny rozdzial postaram sie dodac w ciągu dwóch dni

      Usuń
  4. Ze Śmierci wyszedł romantyk i dobrze. Szczerze tą operą wcale mnie nie zaskoczył, bo od początku uważałam, że to typ dżentelmena.
    Opis seksu jak zwykle genialny.
    Czyżby poczęli jakiegoś pół nieśmiertelnego a pół człowieka? Co zrobi Lena z takiego... kochania?

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc Śmierć postanowił pokazać swoje łagodniejsze, wrażliwe i romantyczne oblicze. Nawet mu z tym do twarzy, ale kiedy stanie się coś co zburzy ten ich idealny, utopijny świat? Przecież musi się coś wydarzyć i jak znam życie (i już trochę to opowiadanie) to nie będzie to nic dobrego.

    OdpowiedzUsuń