Niezauważenie
mijały dni i miesiące. Trudno było poznać odmienioną Krainę Śmierci – chmury
praktycznie nie zakłócały błękitu nieba, liście skrzyły się złotem, a sam zamek
dosłownie odmłodniał. Powietrze napęczniało od szczęścia i spokoju, a delikatny
wiaterek cicho szumiał wśród traw. Chłodne morze nabrało intensywnej,
egzotycznej barwy, a piach wyglądał jak skruszone złoto. Jedynie w oddali widać
było mgłę okalającą najwyższe szczyty królestwa.
Przyczyna
tej zmiany wyszła właśnie na zewnątrz, ubrana w białą, zwiewną suknię tańczącą
na wietrze. Rozpuszczone włosy były jeszcze w nieładzie. Musnęła palcami
chłodną, złotą skórę jednego z gryfów – stworzenie przeciągnęło się i
przymrużyło oczy, zadowolone z tej pieszczoty.
Lena dopiero wstała. Nie zastała Śmierci
leżącego u swego boku, ale dobrze wiedziała, że miał pilne sprawy. Postanowiła,
że przespaceruje się po swoim królestwie – teraz nie tylko w myślach
nazywała je swoim. Tutaj był jej dom, nigdzie indziej. Miała dwadzieścia trzy
lata i nareszcie odnalazła swoje miejsce w świecie – nawet, jeśli to nie
był świat, do którego pierwotnie należała.
Ponad
rok upłynął od oświadczyn Śmierci, a wydawało jej się, jakby spędziła z nim
o wiele więcej czasu. Mimo tego, nie bała się końca tej sielanki – miała ona
trwać na wieki, zgodziła się na to, kiedy przyjęła oświadczyny. Nie żałowała
tego. Śmierć działał na Lenę tak… ożywiająco. Jakby była stworzona do bycia
jego towarzyszką, jakby był jej brakującą częścią, która nareszcie znalazła się
na odpowiednim miejscu. Dawał jej tyle odwzajemnionego szczęścia i miłości.
Otaczał ją opieką, a ona sprawiła, że był tą samą istotą, która niegdyś
pokochała Nadzieję.
Stanęła
przy różanym ogrodzie, pieszcząc nos zapachem kwiatów. I wtedy niespodziewanie
poczuła na swojej talii znajomą dłoń.
- Dzień dobry –powiedziała do Śmierci
odwracając się w jego stronę. Wyglądał jak bóg, jej własny bóg – nie tylko ona
zmieniała się przez tą miłość. Pocałował z umiłowaniem jej usta i wziął ją
na ręce.
- Śniadanie? – zapytał. Jednak ona już
jadła, dlatego usiedli w salonie, a Xavier przyniósł im czerwone wino.
- Mamy jakieś święto?
- Każdy dzień z tobą jest świętem –
powiedział tylko podając jej kieliszek. Roześmiała się.
- W takim razie powinniśmy na co dzień chodzić
pijani – odpowiedziała mu, upijając łyk wytrawnego wina. – Załatwiłeś wszystko,
co chciałeś?
- Tak – skinął głową z tajemniczym
wzrokiem. Spojrzała na niego pytająco, a wtedy wyciągnął zza pazuchy dwa
eleganckie zaproszenia. Lena otworzyła jedno.
- Pomyślałem… - chrząknął. – Pójdziemy
tylko na chwilę. Nic chyba się nie stanie.
- Opera! – wykrzyknęła z entuzjazmem i
wskoczyła na jego kolana, obejmując go. – Dziękuję, kochanie. To naprawdę
świetny pomysł.
- Tak myślisz? – zapytał z wahaniem, na
co pokiwała głową. Rozpogodził się i schował bilety. Był usatysfakcjonowany jej
reakcją – miał czasami wątpliwości, nie mógł się oszukiwać – Lena jako człowiek
potrzebowała innych ludzi. Dlatego też, od czasu do czasu, zamiast spotkań z
bogami i innymi istotami z nieludzkiego świata, zabierał ją gdzieś, tak, by
przebywała wśród ludzi. Zachowywał wtedy nadzwyczajne środki ostrożności, ale
dla jej uśmiechu zrobiłby wszystko.
Popołudniu Lena wyszykowała się do
wyjścia – ubrała długą, czarną suknię na nieco szerszych szelkach z dosyć
głębokim dekoltem, rozszerzającą się delikatnie ku dołowi. Upięła włosy,
pomalowała się, a na koniec ubrała długie, koronkowe rękawiczki.
Tak wyobrażała sobie królową Śmierci.
Wieczorem złapała go za dłoń i w
następnym momencie znajdowali się na niewielkim placyku wybrukowanym kostką. Było
już ciemno, lecz latarnie oświetlały drogę.
Włochy – pomyślała Lena rozglądając się.
Byli blisko, ponieważ spotkali więcej par ubranych w eleganckie suknie i
garnitury. Budynek opery nie był duży, lecz pięknie zaprojektowany. Śmierć
skierował ją do przestronnej sali, na dole której znajdywała się scena. Lena spojrzała w górę – nie było
dachu, tylko dobrze widoczne gwiazdy. Całą salę oświetlały pochodnie, nadając ludziom nieludzkiej nuty.
Weszli po schodach, do dwuosobowej loży.
Śmierć nie wyglądał na całkiem rozluźnionego, co chwila spoglądał na boki, jakby
obawiając się ataku. Ścisnęła mocniej jego dłoń i przeniosła wzrok na plan
występu.
Siedziała oparta o niego, słuchając
pieszczących ucho dźwięków, patrząc z góry na innych ludzi. Wydawało jej się to
takie nierealne – jakby byli tylko jej wyobrażeniami, nierealnymi projekcjami.
Wpatrywała się w nich, kiedy jej uwagę przykuł wysoki głos śpiewaczki.
Spojrzała na nią, czując gęsią skórkę.
- Co to jest? – zapytała wskazując na
scenę.
- Dante „La Vita Nuova” – wyjaśnił jej
Śmierć i pokazał tłumaczenie na karcie. – A dokładniej „Vide Cor Meum”.
Chór:
I myśląc o niej
Słodki
sen ogarnął mnie
Jestem
twym panem
Ujrzyj
serce twe
To
tym sercem płonącym
Sercem
twym,
(Chór:
Ona drżąc)
Posłusznie
żywi się.
Płaczącym
ujrzałem go wtedy,
Opuszczającego
mnie.
Radość
zmienia się
W
najbardziej gorzkie łzy
Spokój
otacza mnie
Serce
me
Spokój
otacza mnie
Ujrzyj
serce me.
Poczuła
dreszcze słysząc głos śpiewaków. Do oczu mimowolnie napłynęły jej łzy wzruszenia
i przytuliła się do Śmierci. Na końcu utworu po twarzy spłynęła jej łza.
- Piękne – wyszeptała cicho do niego.
- Też tak uważam – przyznał, spoglądając
na nią, lecz ona nic już nie powiedziała.
Dopiero po zakończeniu, kiedy wyszli na
zewnątrz mogła nabrać głębszego oddechu – występ zrobił na niej piorunujące
wrażenie, zapierał dech w piersiach. Cieszyła się, że Śmierć wymyślił coś
takiego – miła odmiana miłej codzienności.
- Wracamy? – zapytał, wciąż obsesyjnie
rozglądając się na boki. Uśmiechnęła się widząc jego nerwy i skinęła głową.
Stojąc
już w sypialni Śmierć objął Lenę.
- Podobało ci się? – upewnił się.
- Tak – pytał się o to już chyba piąty
raz od ich powrotu, i piąty raz słyszał tą samą odpowiedź. – To był naprawdę
udany prezent, Śmierć.
Uśmiechnął się ze szczerością, a Lena
pocałowała go w usta, łapczywie, jakby mogła go mieć tylko przez chwilkę. Ściągnęła
jego koszulę, rzucając ją niedbale w bok. On zjechał dłońmi w dół i
zaciskając je zaraz przed kolanami uniósł ją do góry. Zachichotała, kiedy
upadli na łóżko i przewróciła go na plecy, tak, że znajdowała się na górze.
Sięgając do tyłu odsunęła suwak sukienki, i patrząc mu w oczy ściągnęła ją.
Uwolniła włosy z upięcia, rozrzucając je na wszystkie strony. Śmierć nie
wytrzymał i chciał usiąść, tak, by ustami dotykać jej ciała, lecz ona pchnęła
go z powrotem na pościel. Zaczęła wodzić dłonią po jego torsie, obserwując jego
przymknięte oczy, czując jego dłonie zaciskające się na jej udach. Kiedy
dotarła do jego spodni i rozpięła guzik złapał jej dłoń i chciał ją przyciągnąć
do siebie, lecz wyrwała mu się i groźnie pokiwała palcem. Wróciła do rysowania
palcami ścieżek na jego piersi.
- Doprowadzisz mnie do szaleństwa –
powiedział Śmierć, oddychając głęboko. Spojrzała na niego niewinnie i poruszyła
delikatnie biodrami, obserwując jego reakcję.
- Tym? – zapytała z powagą. Nie
odpowiedział jej, skupiając całą siłę woli na tym, by nie przyciągnąć jej do
siebie. Zaczęła się bawić odpiętym guzikiem jego spodni, by następnie schylić
się i celowo omijając usta pocałować go w ich kącik, nie dając mu możliwości na
odwzajemnienie.
- Czy tym? – szepnęła i zjechała ustami
do jego szyi. Składała mu słodkie pocałunki, aż nie wytrzymał i szybko zamienił
się rolami, i teraz to ona leżała na plecach i była obdarowywana pocałunkami.
Jego usta utorowały ścieżkę biegnącą do skraju koronki majtek. Lena wygięła się
do tyłu, w oczekiwaniu. Czuła przez materiał jego oddech, czuła jego dotyk.
Nagle przestał ją pieścić i ponownie jego usta znalazły się przy jej szyi,
podczas gdy ręce ściągały z niej bieliznę. Czuła ciepło na podbrzuszu i nie
mogła już czekać, chciała go poczuć. Wszedł w nią powoli. Jęknęła z pożądania,
kiedy wycofał się i objęła go nogami, przyciągając do siebie.
- Teraz to ty doprowadzasz mnie do
szaleństwa – wydyszała, czując na uchu jego marmurowe wargi. Usłyszała cichy
śmiech, a później, nie chcąc trzymać ją w tej denerwującej niepewności z
powrotem zawitał w jej ciele i nie odłączył się od niej do samego końca w tym
tańcu miłości.
Kiedy
Lena zasnęła Śmierć lawirował wśród myśli, zmęczony, ale spełniony. Zastanawiał
się nad słowami, które kiedyś usłyszał od brata. Powiedział mu, że Lena jest
naprawdę niezwykła. Wiedział dokładnie dlaczego. Po pierwsze potrafiła go
pokochać – istotę, przez którą tak drastycznie zmieniło się jej życie. Po
drugie on sam nie wierzył, że kiedykolwiek kogoś znowu pokocha – dla niego
miłość odeszła wraz z Nadzieją.
A ostatnią rzeczą było to, że dała mu
Nadzieję, chociaż ona odeszła wieki temu. Dała mu coś, na czym tak bardzo mu
zależało… A nim się zorientował okazało się, że teraz tylko na niej mu zależy,
że nie ma już dawnej ukochanej, bo nie jest mu potrzebna ta przeszłość. Nigdy
nie zdoła jej tego wynagrodzić.
- Dziękuję – szepnął do śpiącej
dziewczyny i zamknął oczy.
W ciemnej
komnacie na tronie siedziała Życie. Obok tronu, na zimnej, zakurzonej posadzce
spoczywała Pożądanie, opierając głowę o kolana matki. Życie gładziła ją po
włosach. Na jej twarz wstąpił obrzydliwy uśmiech.
- Już niedługo, moje słońce –
powiedziała spokojnie. Pożądanie obrzuciła ją zaszklonym spojrzeniem pełnym
nadziei. – Lato już się kończy, a z jego końcem tym razem prócz zimy przyjdzie
wiosna.
Pożądanie uśmiechnęła się złośliwie.
Czuła miłość Śmierci i Leny. Czuła ich wzajemny dotyk. Obietnica końca naprawdę
poprawiła jej humor.
***
Witajcie :) Obudziłam się tak wcześnie, więc postanowiłam spożytkować ten czas na poprawienie rozdziału, który co prawda obiecywałam dodać za tydzień, lecz nie mogłam się powstrzymać (może dlatego, że kiedy mam się uczyć zawsze szukam innego zajęcia).
W każdym razie, komentujcie, dzielcie się swoimi opiniami i interpretacjami. Jestem ciekawa co wymyślicie :)
Jednocześnie zapowiadam, że następny rozdział już wkrótce zaskoczy was swoją objętością - jednocześnie uchylę rąbek tajemnicy i zdradzę, że do końca zostały trzy rozdziały (to nie znaczy, że skończę powieść, tylko, że akurat TA historia się zakończy) :) Zamykam buzie na kłódkę i wyrzucam kluczyk, bo za chwilę powiem za dużo.
Miłych Snów - powiedziała Igrająca ze Śmiercią, po czym zasłoniła okna i poszła do Śnienia :)
wstaj o 10:00 wchodze na mego bloga, pacze kolumne polecanych i co widze? Iganie ze Śmiercią Rozdział VIII
OdpowiedzUsuńMoja reakcja: OoO ,,Być morze jestem w Śnieniu...", pomyślałam zaszokowana. Pomrugałam kilka razy, ale widze nadal jest. I co robie? WCHODZE I CZYTAM!!!!
Ok. Jako, że nawet nie raczyłam wstać z łóżka i zjeść śniadania to moje procesy myślowe (jak i Życiowe) są meeega spowolnione, ale do rzeczy:
Rozdział był romantyczny. To jedno słowo jak dla mnie idealnie pasuje :)
Pojęcia zielonego nie mam o co chodzi z słowami Życia ,,Lato już się kończy a tym razem prócz zimy przyjdzie wiosna". Jak mi coś do głowy wpadnie to dam znać ;)
Podobają mi się Twoje opisy scen intymnych, ponieważ nie są napisane językiem wulgarnym i nie są takie ,,brzydkie" (mówiąc delikatnie) jak innych autoró ,,profesjonalnych" książek. Duuży + ;3
Rozdział otulony jest jakąś aurą tajemnicy ,,Spojrzał na nia tajemniczym wzrokiem" u... coś czuję że się będzie działo w XIX :3
Więcej pomysłów i interpretacji nie mam... Jak coś wymyśle czy się domyślę to wpadę tu i napisze ;)
Bardzo mi się podobało(jak każdy rozdział ^^) czekam na next!!! (Nie obrażę się jak będzie jutro :P )
Cóż za poetyckie pożegnanie ;P. Teraz ja to muszę odslonić okna :{ a tak chciałabym pobyć w Śnieniu...
PS: Podziękuj Snu odemnie za fajny kryminalny sen o dinozaurach i wygranej w multilotka :) (serio. Dinozaury grały w totka i wytworzył się z tg kryminał O.o)
Dobra... już nic nie mówię... ide na śniadanie
PMDIW życzę
Nocna Łowczyni
No popatrz jak mi się udało Ciebie zaskoczyć ;) jestem usatysfakcjonowana. Dziękuje za tego plusa - szczerze mówiąc nie lubie opisywać czegokolwiek wulgarnie, powiem więcej- nie lubię jak ktoś opisuje coś wulgarnie. Tyle mamy pieknych słów w naszym jezyku, że trzeba ich używać!
UsuńW sumie to nie wiem, czy zdolasz wymyślić co bedzie dalej, lecz już w następnym rozdziale się tego dowiesz.
A rozdział dodam jak tylko skończę "pooorywającą" pracę o piractwie morskim jako zagrożeniu współczesnego transportu xd
A propo snów o dinozaurach... przynajmniej dziesięć razy w roku mi sie śnią, za dużo jurajskiego parku o.o
Pozdrawiam
Igrająca ze Śmiercią
Takie prace są na studiach? Myślałam, że kończąa się one w szkole średniej xd Ale żzyczę powodzenia przy pracy ;D
UsuńWłaśnie. Doskonale to ujęłaś ,,jest tyle pięknych słów, że trzeba ich używać" :)
Ja się za dużo godzilli naoglądałam xd
Czekam naa następny i życzę dużo weeenyyy przy pisaniu :)
PS:Rozdział 3 na mkim blogu pojawi się jeszcze w kwietniu, pod koniec miesiąca :)
PMDIW życzę
Nocna Łowczyni
Niestety takie prace są, i chociaż z lekceważeniem stwierdziłam "że takie pierdoły to w liceum pisałam" to teraz szczerze żałuję, że nie napisałam jej wcześniej... Zresztą jak będziesz studiować, to dowiesz się co mam na myśli xd
UsuńBędę uważnie obserwować, czy na Twoim blogu pojawia się nowy wpis :)
Dzięki za wenę i nawzajem
Igrająca ze Śmiercią
Dopiero dziś nadrobiłam te dwa rozdziały. Kurcze, sieć intryg jest powalająca. No i wciąąąż nie wiemy co Życie planuje, a to już mi wierci dziurę w brzuchu! Kiedy to zdradzisz? Bardzo przyjemna wycieczka do Opery i jej następstwa^^ Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńPostaram się go jutro dodać ewentualnie w poniedzialek. Bardzo dziękuję za komentarz!
UsuńPozdrawiam
Igrająca ze Śmiercią
O, to super!
Usuń- Każdy dzień z tobą jest świętem – powiedział tylko podając jej kieliszek. Roześmiała się.
OdpowiedzUsuń- W takim razie powinniśmy na co dzień chodzić pijani – odpowiedziała mu, upijając łyk wytrawnego wina - to najlepszy dialog ever ahahaha XD.
Ogólnie ta scena miłosna ze Śmiercią i Leną... GOD. Się zarumieniłam XDDD! Świetnie się czytało!
Cieszesie, że Ci się podobało ;) dziękuję za komentatrz, nastepny rozdzial postaram sie dodac w ciągu dwóch dni
UsuńZe Śmierci wyszedł romantyk i dobrze. Szczerze tą operą wcale mnie nie zaskoczył, bo od początku uważałam, że to typ dżentelmena.
OdpowiedzUsuńOpis seksu jak zwykle genialny.
Czyżby poczęli jakiegoś pół nieśmiertelnego a pół człowieka? Co zrobi Lena z takiego... kochania?
A więc Śmierć postanowił pokazać swoje łagodniejsze, wrażliwe i romantyczne oblicze. Nawet mu z tym do twarzy, ale kiedy stanie się coś co zburzy ten ich idealny, utopijny świat? Przecież musi się coś wydarzyć i jak znam życie (i już trochę to opowiadanie) to nie będzie to nic dobrego.
OdpowiedzUsuń