piątek, 1 maja 2015

XIX. Początek końca

            Życie podpełzała cicho, nie zauważona przez nikogo, niczym cień. Wiedziała, że nikt jej nie zatrzyma – jest to niemal niemożliwe. Wiedziała również, że Śmierć pod wpływem tego, co ludzie zwali miłością jest nieostrożny, wiedziała, że teraz jest najbardziej odsłonięty i podatny na atak. A najpiękniejsze w tym było to, że cokolwiek by zrobił i tak jest stracony – intuicyjnie przeczuwała jego koniec. To Życie, jako Początek przerwie tą niekończącą się ósemkę, to równanie nieskończoności jakim była razem ze swoim bratem. Co prawda Sen nie będzie tym usatysfakcjonowany – ona sama kochała Sen, lecz nienawiść do Śmierci przezwyciężyła to uczucie. Nie miała zamiaru odpuścić.
Uśmiechnęła się szeroko.
- Dokonało się – rzekła w głębie swojego królestwa, a jej głos brzmiał i brzmiał, odbijając się echem po pustych wnętrzach.

            Śmierć siedział w Pokoju bez Drzwi. Czuł nieuzasadniony niepokój, wdzierający się do jego serca, powodujący mrowienie na karku. Wrażenie to odnosił od paru tygodni, lecz nie zdradzał niczego Lenie – zresztą on sam nie rozumiał czego ono dotyczy. Ale niepokój ten nasilał się z dnia na dzień, co nie dawało mu spokoju.
            Usłyszał głos swojej ukochanej – szukała go na zewnątrz. Zmusił się do uśmiechu i chwilę później znalazł się przy niej.
- Przepraszam, miałem dużo pracy – usprawiedliwił się, kiedy spytała gdzie się podziewał. Wydawała się nieco bledsza niż zwykle, lecz nie skomentował tego. W zamian za to zaproponował, by coś zjadła. Widział jak kiwa głową, lecz ze znikomym entuzjazmem. Obserwował ją uważnie, kiedy powoli jadła sałatkę z kurczakiem. Nie zjadła nawet połowy, kiedy stwierdziła, że chciałaby się jeszcze położyć. Zaniósł ją do łóżka i położył się obok, przytulając się do niej.
- Lena, coś ci dolega? – zapytał cicho.
- Trochę źle się dzisiaj czuję – powiedziała słabo, lecz uśmiechnęła się. Nigdy wcześniej nie miała takich problemów przed miesiączką, lecz dobrze wiedziała, że takie objawy nie zwiastują niczego złego. Oparła głowę o jego tors i pozwoliła gładzić się po plecach. Zdrzemnęła się na chwilę.
A parę dni później wszystko się wyjaśniło.
            Powinna dostać okres dwa dni temu. Jej obawy narastały. Przecież miesiączka nigdy się jej nie spóźniała. Kiedy usłyszała, że Śmierć ją woła z sypialni, zbladła i poczuła przytłaczającą słabość. Próbując brzmieć jak najnormalniej powiedziała, że za chwilę przyjdzie. Schowała głowę między nogi i zaczęła głęboko oddychać. Nie była jeszcze niczego pewna, lecz mimowolnie na jej twarzy rozkwitł uśmiech, który kilka sekund później zrzedł.
Nieprzewidywalna reakcja Śmierci napawała ją strachem. To wszystko nie mieściło jej się w głowie, i nie miała pojęcia jak sama ma zareagować. Wiedziała tylko, że dopóki się nie upewni, nie zdradzi Śmierci, że jest w ciąży. Teraz tylko musiała jakimś cudem dostać się do świata żywych i pójść do lekarza. Ale czy to rzekome dziecko będzie tylko człowiekiem? W końcu będzie to dziecko Śmierci.
Ktoś musiał jej pomóc. Jej myśli pobiegły ku jednej osobie.
Opłukała twarz zimną wodą i wyszła uśmiechnięta z toalety.
- Będę musiał zostawić cię dzisiaj samą – oznajmił ze smutkiem, a Lenie zapaliła się w głowie mała żaróweczka. – Mam mnóstwo pracy. Poradzisz sobie? – zapytał, jakby była małym dzieckiem.
- Może wybiorę się do Śnienia? – zapytała mimochodem, bacznie obserwując jego reakcję. Nie zauważył niczego dziwnego w tej zachciance i skinął głową.
- To świetny pomysł – przyznał. – Nie lubię zostawiać cię tutaj samej.
Po śniadaniu i soczystym pożegnaniu Lena ujęła w dłoń swój Łapacz Snów, by po chwili znaleźć się przed olbrzymim zamkiem Śnienia. Przyjaciel wyszedł do niej z uśmiechem i zaprosił do środka. Lena nie mogła powstrzymać się od uśmiechu mimo strachu, który ją obleciał. Usiadła w dziennym pokoju na kanapie, a Sen na fotelu.
- Śnie, musimy porozmawiać – zaczęła poważnym tonem. Spojrzał na nią z przestrachem.
- Zrobił ci coś?
- Kto? – zapytała ze zdezorientowaniem. – Śmierć? Nie… - pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się. – To znaczy nie do końca. Chociaż jeszcze nie jestem pewna.
- Nic nie rozumiem – słyszała w jego głosie rozdrażnienie. Kto by pomyślał, że tak łatwo go rozjuszyć. Uśmiechnęła się szerzej.
- Wydaje mi się… - odwaga na podzielenie się tą nowiną ze Snem nagle wyparowała. – To znaczy… Tak tylko myślę, że…
- Lena, za chwilę z tobą oszaleję. Mów co… - podniósł głos, lecz dziewczyna mu przerwała.
- Chyba jestem w ciąży – jej głos był ledwie słyszalny, lecz w ciszy, jaka nastała wydał się głośnym okrzykiem. Uczucia na twarzy Snu były zróżnicowane – zbladł, lecz zaraz później nabrał rumieńców i przytulił Lenę z całych sił.
- Śnie, udusisz mnie! Jeszcze nie jestem niczego pewna!
- Gratuluję! To naprawdę świetna wiadomość. Muszę pogratulować Śmie…
- Nie – powiedziała stanowczo, blednąc. Opadła z powrotem na kanapę i spuściła wzrok.
- Jak to?
- Nie powiedziałam mu. Jeszcze.
- Lena, nie sądzisz, że on powinien wiedzieć?
- Chcę się najpierw upewnić. Zresztą… - zawahała się i zaczęła bawić się palcami złożonymi na kolanach. – Boję się jego reakcji.
- Głuptasie! Przecież on będzie przeszczęśliwy, dobrze o tym wiesz.
- Myślę, że on nie ma pojęcia, że coś takiego jest możliwe. W końcu jest Śmiercią.
Zastanowił się.
- Pójdę z tobą do lekarza. A później zastanowimy się, jak mu to powiedzieć. Dobrze?
Skinęła głową.
Sen wybrał znajomego lekarza z Polski, który wiedział o ich istnieniu. Co prawda Lena nieco obawiała się wtajemniczonych osób, lecz widząc, że Sen mu ufa zgodziła się zostać z nim sama.
Wizyta nie trwała długo. Kiedy wyszła z gabinetu Sen spojrzał na nią pytająco.
- Szósty tydzień. To dlatego odczuwam mdłości – Lena przełknęła ślinę, zwilżając zaschnięte ze stresu gardło. Cieszyła się, naprawdę cholernie się cieszyła, lecz za każdym razem stawał jej przed oczami Śmierć i jego sroga, nieludzka mina. Być może Sen miał rację, i jego reakcja w ogóle nie będzie przypominać tej, którą wyimaginowała Lena, lecz pierwotne poczucie strachu nie opuszczało jej.
Po chwili dotknęła płaski jeszcze brzuch i, chociaż to praktycznie niemożliwe, poczuła tryskającą energię życia, tak piękną, tak zjawiskową. Wewnątrz niej był mały pierwiastek, tak bardzo wyjątkowy i niepowtarzalny.
Jej mały skarb.
            Sen zaproponował jej, że będzie przy jej rozmowie ze Śmiercią, lecz ona stanowczo odmówiła. To ona sama musiała mu o tym powiedzieć, inaczej zachowałaby się jak tchórz – zresztą i tak się tak czuła.
            Weszła cicho do zamku, nie chcąc spotkać Śmierci – oczywiście ten czekał na nią w holu, ukryty niemal w ciemności. Kiedy się odezwał Lena podskoczyła.
- Gdzie byliście? – zapytał z udawaną obojętnością, lecz pod tym pozorem spokoju kryła się złość. Lena wiedziała, że nie powinna przebywać w świecie ludzi bez jego opieki, a przynajmniej bez jego wiedzy.
- Tu i tam – odpowiedziała cicho, starając się zachować normalny wyraz twarzy. Przeszła obok niego, muskając dłonią jego policzek.
- Położę się, jestem zmęczona – oznajmiła.
- Wiesz, jak się wystraszyłem? Nie mam nic przeciwko, byś razem ze Snem odwiedzała świat żywych, lecz mogłaś mnie uprzedzić o twoich planach – zarzucił ją pretensjami.
Zatrzymała się słysząc te słowa. Ponownie poczuła przytłaczającą słabość i drżenie rąk.
- Więc co było tak pilne, że nie mogliście mi powiedzieć, że wychodzicie ze Śnienia? – Czuła, że na nią patrzy, lecz brakowało jej odwagi, by się odwrócić. Słyszała jego powolne kroki i spięła wszystkie mięśnie, w bezwarunkowym odruchu ucieczki. Poczuła jak jego dłoń delikatnie przesuwa się po jej ramieniu, by w końcu zmusić ją do odwrócenia się przodem do niego. Starała się nie patrzeć mu w oczy, by nie zobaczył jak bardzo się boi, ani, że w jej oczach zaszkliły się łzy.
- Milczysz. Nie wiem jak to interpretować – oznajmił, nie kryjąc już zdenerwowania. Spróbował palcem unieść jej brodę do góry, lecz odsunęła się od niego.
- Byłam u lekarza – wyszeptała, czując niemiły ścisk w żołądku.
- Coś ci dolega? Coś cię boli? – zapytał z przestrachem w głosie. Przypomniał sobie ostatnie dziwne zachowanie dziewczyny, nienaturalną bladość jej skóry i brak apetytu. Strach oblepił jego serce.
- Nie. Nic mi nie jest – zapewniła szybko, rzucając mu nerwowe spojrzenie. Śmierć z troską się jej przyglądał i zrozumiała, że przecież nie ma się czego bać – przecież on tak samo pokocha to dziecko, jest w końcu jego ojcem. Czując przypływ pewności siebie wzięła głęboki oddech. – Jestem w ciąży.
Obserwowała jego twarz, chcąc wyłapać z niej wszelkie emocje. Najpierw na jego obliczu widać było niedowierzanie, które z czasem przerodziło się w szeroki uśmiech. Już miała odetchnąć z ulgą, kiedy nagle jego spojrzenie zmieniło się, jakby coś sobie nagle przypomniał.
- Śmierć? – zapytała z wahaniem.
- Muszę… - powiedział cicho, czując jak zasycha mu w gardle. – Muszę coś sprawdzić. Nie ruszaj się stąd – rozkazał beznamiętnie i rozpłynął się w powietrzu. Jego nagłe zniknięcie zszokowało Lenę – poczuła, jak niespodziewanie po policzkach zaczęły płynąć jej łzy. Osunęła się na kolana, jakby wraz z odejściem Śmierci zniknęło napięcie, które utrzymywało ją w ryzach. Jej szloch odbił się echem od ścian, a ona sama była zaskoczona reakcją swojego ciała.
Poczuła urazę i smutek. Jak mógł ją opuścić, kiedy wyznała mu, że nosi w sobie owoc ich miłości? Przez parę sekund była pewna, że się ucieszy… A teraz ta pewność legła w gruzach.

            Śmierć czując się niczym pod wpływem silnego narkotyku zrobił coś, czego nie robił od bardzo dawna.
- Siostro? Możemy porozmawiać? – rzucił w głąb otaczającej go ciemności. Odpowiedział mu cichy chichot.
- Oczywiście, mój bracie – zezwoliła mu na wejście do swojego zdewastowanego królestwa.
- To twoja sprawka? – zapytał ostro, rezygnując z powitania.
- Niby co? – zapytała niewinnie. Poczuł wstręt do swej siostry.
- To dziecko.
- Nie sądzę, że mogłam mieć z tym coś wspólnego. To ty z się z nią pieprzyłeś.
- Przestań ze mną grać! Czułem, że coś jest nie tak. Czuję, że to ty jesteś za to odpowiedzialna. Nie wiem tylko jaki masz w tym cel.
- Nie rozumiesz bracie? To dziecko ma twój pierwiastek. Ta kobieta nie przeżyje porodu. Albo ona albo dziecko, wybieraj. – powiedziała to ze spokojem, chociaż w jej głosie było słychać rozbawienie. Śmierć zamurowało.
- Niemożliwe…
- To prawda. To dziecko jest częścią ciebie. Jego narodziny wiążą się z jej śmiercią. Jest tylko jeden sposób, by ją ocalić.
- Błagam. Ocal ją. Mogę odejść, tylko błagam, nie pozwól jej umrzeć.
- Nie. To ty do tego doprowadziłeś, więc ty naprawisz swój błąd. Tak czy siak jedna osoba musi umrzeć.
- Ty… - czuł jak jego moc domaga się uwolnienia, lecz nim zdążył cokolwiek zrobić poczuł dłonie swoich ramionach.
- Po prostu je zabij, a ona przeżyje – szepnęła mu do ucha Gniew. Kątem oka dostrzegł resztę siostrzenic. Odwrócił się do niej gwałtownie, i odepchnął od siebie, tak, że uderzyła z impetem o ścianę.
- Wynoś się! – rozdzierający krzyk Życia zaniknął w ciemności, która go ogarnęła. Był z powrotem u siebie.
Wiedział co musi zrobić.
Lena instynktownie wyczuła, że wrócił. Zbiegła po schodach do holu.
- Śmierć? Co to miało znaczyć? – Lena czuła, jak powietrze, do którego się przyzwyczaiła robi się coraz cięższe. Wystraszona cofnęła się, bacznie obserwując twarz mężczyzny, nieludzką maskę, o której już niemal zapomniała. Patrzył na nią, i chociaż w oczach było widać czułość, to coś w jego zachowaniu kazało jej mieć się na baczności.
- To dziecko nie może się urodzić – powiedział chłodnym, groźnym głosem, a z każdym jego słowem powietrze gęstniało coraz bardziej i bardziej. Lena czuła zamroczenie – złapała się za gardło i łapczywie brała płytkie oddechy.
- Co ty robisz, do cholery? – krzyknęła czując coraz większą panikę. Nie mogła uwierzyć w to co słyszy.
- Muszę to zrobić – jego nieludzki, cichy głos brzmiał w jej głowie niczym dzwon.
- Przestań Śmierć! – Lena czuła, że za chwilę zemdleje. Obraz przed jej oczami rozmazał się, ale widziała jak mężczyzna zbliża się do niej. Odruchowo sięgnęła do Łapacza Snów i po chwili już jej nie było.
            Leżała na rozgrzanej ziemi i nareszcie mogła nabrać więcej powietrza w płuca. Czuła, jak po jej twarzy spływają kropelki potu zmieszane ze łzami. Nie miała siły, by zawołać Sen, ale była pewna, że za chwilę się tu zjawi. Po kilku sekundach usłyszała jego krzyk.
- Lena! – troska i obawa rozbrzmiewały w jego głosie. Kiedy znalazł się przy niej podniósł ją z ziemi.
- Powiedział, że musi zabić to dziecko – wyszlochała z żalem, wtulając się w jego tors. – Nie mogłam już złapać oddechu… I… - nie była w stanie nic więcej powiedzieć. Sen zaniósł ją do zamku i położył na kanapie w saloniku.
- Dlaczego to powiedział? Na początku wydawało mi się, że się ucieszył… - opowiedziała mu o tym, jak zostawił ją samą, o jego powrocie i obcym zachowaniu. Sen nie krył oburzenia, a po chwili obrócił głowę w bok, jakby coś usłyszał.
- Próbuje tutaj wejść – powiedział jej, patrząc jak jej skóra blednie. – Spokojnie, on tutaj nie może nic zrobić. Pójdę z nim porozmawiać.
            Sen był wzburzony niczym morze huraganem. Wyszedł na zewnątrz i zobaczył swego brata. Pierwszy raz poczuł taką złość.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz?! – zagrzmiał, a jego głos niczym potężna fala dźwiękowa kazała Śmierci się zatrzymać. Sen zmienił się – łagodną twarz wykrzywił grymas, a wokół niego skrzyła się czarno-czerwona aura. Śmierć raptownie się zatrzymał z szokiem patrząc na brata.
Trzeba wiedzieć, że w równaniu nieskończoności Sen nie odgrywa żadnej roli. Życie i Śmierć byli tak naprawdę od siebie uzależnieni – ich moce uzupełniały się, a brak któregoś z nich spowodowałby dużo zamieszania. Ale Sen był inny.
Rodzeństwo wiedziało, że to on ma największą moc, lecz nie znało jego drugiej natury. Śmierć jeszcze nigdy nie widział jego złości – skulił się w sobie, kiedy uderzyła w niego senna fala.
- Byłem u Życia – odpowiedział rozpaczliwym głosem. – Narodziny tego dziecka równają się ze śmiercią Leny. Nie pozwolę na to…
Na twarzy Snu wstąpiła rozpacz. Pohamował moc, która tak niespodziewanie zaatakowała Śmierć.
- Niemożliwe… - wyszeptał.
- Nie mogę na to pozwolić – wycedził Śmierć przez zaciśnięte zęby i ruszył w stronę drzwi. Niespodziewanie upadł na kolana i przyłożył dłoń do krwawiącej wargi. Nawet nie zdążył zauważyć, kiedy Sen go uderzył.
- Ty skończony idioto! Obiecałeś jej, że już nigdy jej nie skrzywdzisz, a teraz chcesz jej odebrać to, co pokochała. Jesteś egoistyczną ciotą, Śmierć!
- Mam dać jej odejść? – zapytał rozpaczliwie.
- Masz z nią porozmawiać i masz ją wspierać. Obiecałeś jej coś. Spróbuj ją tknąć, a obiecuję, że skończysz w męczarniach. Rozumiesz?
Śmierć skinął głową, a później jego brat pomógł mu wstać. Weszli do zamku, kierując się ku dziewczynie. Kiedy weszli do salonu Lena gwałtownie wstała. Śmierć na nią nie patrzył, czując wstyd za to, co zrobił.
- Zostawiam was – oznajmił Sen głosem nieznoszącym sprzeciwu. Wychodząc zwrócił się ostrzegawczo do Śmierci – Zachowuj się.
Nastała cisza. Pierwszy przerwał ją mężczyzna.
- Złamałem obietnicę – powiedział cicho. – Przepraszam.
Popatrzyła na niego skrzywdzonym wzrokiem.
- Przepraszam? – wyszeptała cicho, zbliżając się do niego. – Co ci odbiło, Śmierć? – zaczęła go okładać zaciśniętymi pięściami, czując nowy potok łez. – Ty… Jak mogłeś coś takiego w ogóle powiedzieć?
Złapał jej nadgarstki przyciągając do siebie, lecz ona nadal próbowała go uderzyć. Po jego twarzy spłynęła łza. Uklęknął przed nią, przyciskając głowę do jej tułowia, powodując tym samym, że znieruchomiała. Lena patrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Dlaczego zachowałeś się jak ostatni kretyn? – zapytała z powagą, emanując gniewem.
- Ja… Przepraszam za wszystko. Z mojej winy możesz umrzeć. To… dziecko – przełknął głośno ślinę. – Jeśli je urodzisz… Umrzesz – ostatnie słowo prawie wyszeptał, jakby było dla niego klątwą. Władca Śmierci zaczął obawiać się sam siebie.
- Że co?
- Ja nie wiedziałem, że takie coś może się zdarzyć. A teraz… Nasze dziecko posiada mój pierwiastek. Narodziny nowej Śmierci zakłóciłyby równowagę. Nic nie będę mógł zrobić, Lena. Nie chcę, żebyś odeszła.
Słuchała go, nie wierząc w to, co słyszy.
- Proszę, nie odchodź ode mnie – zakończył z rozpaczą w głosie.
- Śmierć – wyszeptała cicho i osunęła się na kolana, tak by mogła na niego spojrzeć. Po jego bladych, marmurowych policzkach spływały łzy. – Nie pozwolę zabić tego dziecka. To jest owoc naszej miłości. Nie mogę pozwolić, by ktokolwiek to zniszczył. Jeśli tego nie zaakceptujesz… - zawahała się. – Powiedziałeś, że już nigdy mnie nie skrzywdzisz.
- Właśnie to zrobiłem. To ja spowodowałem, że wkrótce umrzesz.
- Nie! Nie żałuję ani chwili spędzonej z tobą – była rozzłoszczona na niego. – Skrzywdzisz mnie, jeśli zrobisz coś sprzecznego z moją wolą.
- Lena, proszę. Nie dam rady żyć bez ciebie. Nie każ mi czekać spokojnie na twoją śmierć.
- Nie chcę już o tym dyskutować – przerwała mu ostro. – Chcę, żebyś cieszył się razem ze mną. Chcę żebyś przy mnie był do samego końca. Spróbuj mnie opuścić, a nie ręczę za siebie. A teraz chcę wrócić do domu – zakończyła władczo i wstała. Sen wszedł do komnaty.
- Lena… - powiedział cicho ze smutkiem. Spiorunowała go wzrokiem.
- Ani słowa, Śnie.
- A jakbym odszedł? Jakbym pozwolił Życiu na zniszczenie mojej istoty? Gdyby śmierci nie było na świecie… Lena by to przeżyła, razem z dzieckiem. Nie mogłaby wtedy odejść z tego świata.
Lena nabrała gwałtownie powietrza w usta i zaczerwieniła się ze złości.
- Nie zapominaj kim jesteś, bracie. Priorytetem twojego istnienia nie jest miłość. Ty zostałeś zobowiązany przez Stwórcę do stania na straży harmonii wszystkich światów. Pamiętaj, że Śmierć, który nie spełnia swoich obowiązków na nic się nikomu nie zda. Twoja postać zniknie i zostaniesz samą świadomością. Chcesz tego?
- Zamknijcie się obydwoje! – krzyknęła, zwracając na siebie ich uwagę. – Jeszcze nigdzie się nie wybieram. To dopiero drugi miesiąc, a wy już zachowujecie się, jakbym miała umrzeć za parę minut. Niech któryś z was powie coś na ten temat… A obiecuję, że tego pożałuje. Idziemy, Śmierć!
Wyszła z zamku, nie oglądając się za siebie. Tego dnia praktycznie nie odzywali się do siebie. Lena siedziała tylko w jego objęciach.
Nie mogła powiedzieć, że świadomość własnej śmierci ją nie obchodziła. Po prostu… Nie chciała okazywać przed ukochanym swoich obaw – dobrze wiedziała, co było powodem jego gwałtownej reakcji. Dobrze wiedziała, że jej śmierć nie wpłynie na niego dobrze. Ale nie wyobrażała sobie, by mogła pozwolić skrzywdzić tą małą istotkę w jej łonie i miała nadzieję, że to właśnie ona uratuje Śmierć, kiedy jej zabraknie.

            Początki są zawsze najgorsze – trzeba się przyzwyczaić do nowej sytuacji. A początek końca niczym się nie różnił. Przeszłam już tyle początków – pomyślała Lena. – Z tym również sobie poradzę.

12 komentarzy:

  1. <3Lena jest w ciąży<3 :( i ma umrzeć:(ostrzegam jeśli ją zabijesz nie ręcze za siebie ;) kiedy następny rozdział. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm aż boję się podziękować za komentarz ;) ale dziękuję i chyba raczej już nic więcej nie powiem. Rozdzial postaram sie dodac w tym tygodniu ale nie jestem pewna kiedy go dokończę:)

      Usuń
  2. >:(
    .\/.
    JEŚLI ZABIJESZ SEN TO NIE WIEM CO CI ZROBIE!!!! JAK ZABIJESZ LENĘ NIE WIEM CO CI ZROBIE!!!!!!!! JAK ZABIJESZ ŚMIERĆ NIE WIEM CO CI ZROBIE!!!!!!!!!!
    kocham ich... błagam nie uśmiercaj nikogo... Chyba, że córeczki Życia :3
    To takoe smutne... Lena jest wciąży i za chwilę jej ukochany, jej Śmierć będzie musiał odholować ją z tego świata ;(
    Płaczę. Czytałam płakałam, piszę kom i też płaczę...
    Boże... ten rozdział był taki smutny - to o wiele za mało powiedziane.
    Napisałaś, że Życie i Śmierć są powiązani w kręgu niekończącej się ósemki a Sen - nie, ale jego moc jest największa. Proszę nie uśmiercaj go...
    A może Sen pomoże jakoś, że i Lena i dziecko to przeżyją? Mam ogromną nadzieję, że tak.
    A wracając do tamtego wersu z niekończącą się ósemką to chyba Sen nie popełni niezwykle heroicznego czynu i nie odda swego istnienia za istnienie trójki? Bo, nie ukrywajmy nie chodzi tu tylko o dziecko, ale również o jego rodziców. Jakby nie patrzeć to byłby niezwykle piękny gest pełen miłości. I... nie wiem jak mam ubrać w słowa moje myśli i odczucia po przeczytaniu tego rozdziału. Z grubsza je opisałam :)
    Po raz pierwszy czytając cokolwiek się rozpłakałam (raz jak czytałam Dary Anioła, ale to się nie liczy)
    Rozdział był niezwykle piękny, wzruszający i wspaniały. Ja... dziękuję :) Dziękuję za to, że mogłam go przeczytać i za przekazaną w nim mądrość :)

    PS: Jak kiedyś nie zobaczę tego Twojego opowiadania na półkach empiku to osobiścię rozgromie wszystkie wydawnictwa, które nie chciały go wydać!!!

    fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com - dziś dodam kolejny rozdział ;) za jakieś 4 godziny.

    Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny na następny rozdział ;*
    Jak Nocna Łowczyni każdej nocy będę polowała na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszy mnie Twój wyczerpujacy komentarz, jednak muszę Cię zirytować krótka odpowiedzią, aby nic nie zdradzić. Dlatego też niczemu nie zaprzeczam, ani niczego nie potwierdzam, moze tylko z jednym się nie zgodzę- a mianowicie z tym, że to wcale nie jest smutny rozdział. To rozdział który po raz pierwszy zdradza więcej niż zwykle. A i pamietaj, że Śmierć to nie koniec.
    Pozdrawiam
    Igrająca ze Śmiercią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutek i szczęście mieszało się w tym rozdziale tworząc w połączeniu jedno słowo, którym można określić ten rozdzial - Piękny :)
      No tak. Śmierć to nie koniec. Ale czy będą mogli się jeszcze kiedyś spotkać?
      Okej, już nic nie mówię bo za dużo myśli mi się tłoczy ;P
      Kiedy dasz następny???????¿¿¿¿
      PS:Dodałam już rozdział 3 przepraszam za spóźnienie ;c

      Usuń
    2. Następny rozdział postaram się dodać pod koniec tygodnia, ale nic już nie obiecuję, bo ostatnio jak powiedziałam, że dodam rozdział określonego dnia, to dodałam tydzień później :)

      Usuń
  4. Świetny rozdział, pełen niespodzianek. Coraz więcej wyjaśnia się jeśli chodzi o teorię zabicia Śmierci, ale teraz pojawia się kolejna zagadka. Kto zginie? Śmierć, Lena, czy ich dziecko? Kurcze, a może wszyscy przeżyją? Dodawaj szybko, nie mogę się doczekać!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze dziękuję za komentarz ;) ale nic nie zdradzę
    Pozdrawiam
    Igrająca ze Śmiercią

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałyśmy Cię do LBA http://diabelwaureoli.blogspot.com/2015/05/nominacja-do-liebester-blog-award-jest.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Tam jest literówka, powinno być, że musi pogratulować Śmierci, a nie Snu.
    Wiedziałam, że coś z tym dzieckiem będzie nie tak.
    Może da się jakoś ominąć tę śmierć dziecka albo matki. Jakoś przekupić Życie?
    Sen miał rację, to Leny życie i to ich dziecko, decydować powinni wspólnie, z przewagą jej decyzji przy podejmowaniu tego co ostateczne.
    W tym rozdziale idealnie widać jak mocno oboje ją kochają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, widać, że oboje ją kochają, tylko Sen kocha ją taką dojrzałą miłością - pozostawia wybór jej. Natomiast Śmierć kocha ją zaborczo, chce ją mieć na własność, chce za nią decydować, jakby sądził, że ona jest za głupia by sama podejmować tak ważne decyzje. Nie wiem, który kocha ją mocniej i czyja miłość jest lepsza - to chyba zależy od danej kobiety i jej upodobania. Ja mając charakter i usposobienie jakie mam jestem bliższy zrozumienia śmierci, w końcu nawet w Polsce wykonuje się aborcje, gdy płód zagraża życiu matki (nie orientuje się tylko czy można wykonać taki zabieg bez zgody matki, ale wydaje mi się, że w tym przypadku Śmierć powinien zmusić Lenę do poronienia, bo on chyba wolałby ją żywą, nawet jeśli miałaby go nienawidzić, niż martwą, która odchodząc by go kochała)

      Usuń
    2. No cóż to trudna decyzja. Przedewszystkim dlatego, że Śmierć i Lena są tacy odmienni. Ona nie zabije dziecka nawet jesli bedzie musiała odejść- On nie chce na to pozwolić ale nie chce również zrobić czegoś wbrew niej.

      Usuń