niedziela, 10 maja 2015

XX. Kilka słów o Nadziei. Część druga.

            Każdy przecież wie, że kiedyś umrze. To, że Lena wiedziała kiedy wcale nie robiło żadnej różnicy. Chociaż Śmierć miał ją uczynić nieśmiertelną… On tego nie rozumiał. Nie rozumiał, że śmierć wiąże się z byciem człowiekiem. Mimo, że ludzie się jej boją, to w rzeczywistości każdy z nich ją akceptuje – ma ją w końcu wpisaną w swoim życiorysie.
Lena nie czuła strachu. Nie czuła rozczarowania, mimo, iż miała żyć wiecznie. Wiedziała, że Śmierć to nie koniec i, że pozostawi po sobie cząstkę siebie samej.
Ale w głębi jej serca czaiła się ONA. Delikatnie pieściła jej umysł, mówiąc „jeszcze nic nie jest przesądzone”. I w takich momentach Lena czuła, że są jeszcze szanse na to, by przeżyła i wiodła wymarzone życie ze Śmiercią i ze swoim małym skarbem. Byłaby głupia, gdyby nie chciała żyć. Ale życie jest zbyt trudne, zbyt skomplikowane i faktem było, że często kończyło się w najmniej odpowiednim momencie. Lecz człowiek jest z natury buntownikiem – i chociażby czuł na szyi sznur szubienicy, to i tak bezwarunkowo przez jego umysł przeszłaby myśl – „jeszcze nic nie jest przesądzone”.
To Nadzieja jej nie opuszczała.

            Śmierć również ją czuł. Tego odczucia nie zapomniałby nigdy w swoim istnieniu. Tej siły nie mógłby przeoczyć. Kiedy ogarniała go ta błoga moc przed oczami stawała mu ta postać, która kiedyś była jego centrum wszechświata.
Jednak teraz wolałby, żeby nie musiał jej czuć. Żeby nie musiał bezmyślnie wierzyć, że Lena przeżyje, że będą się z tego śmiać.
To dziecko, które tak pokochała… On był pewny, że nie będzie mógł obdarzyć go tą samą miłością. Ale za nic w świecie nie powie o tym Lenie.
Nadal był samolubną istotą, lecz starał się, by ona o tym nie wiedziała. Tak bardzo trudno wyprzeć się swojej natury. Czuł złość, kiedy myślał o dziecku. Złość i nienawiść. Chociaż wszystkie te negatywne odczucia znikały kiedy patrzył na swoją ukochaną.
„Jeszcze nic nie jest przesądzone” – pomyślał i przytulił Lenę. Nie mógł spać. Chciał chłonąć każdą sekundę spędzoną z dziewczyną, bo czuł, że te sekundy są policzone. Absorbował wzrokiem każdą cząstkę jej złocistego ciała, jej włosy spływające w falach po nagich plecach, jej usta, rozchylone delikatnie w uśmiechu.
Gdyby tylko mógł oddałby swoje istnienie, by mogła żyć. Gdyby mógł, zabił by dziecko, lecz wiedział, że nie przeżyje późniejszej rozpaczy Leny. Gdyby tylko mógł… Cofnął by czas. Ale Pan Czas nigdy nie zgodziłby się na to. Skąd o tym wiedział? A stąd, że go o to poprosił. Kiedy również miał powód, by wrócić się do niego z tą prośbą.
Pocałował ją w głowę i spędził resztę nocy na uczeniu się jej na pamięć.
            Sen siedział na swoim tronie. Oparł brodę na swojej dłoni, a na jego twarzy widać było groźny grymas. Wydawało się, że powietrze wokół niego paruje. Nigdy nie czuł takiej złości, takiego gniewu. Nie wiedział co robić.
Musiał porozmawiać ze swoja siostrą. Był pewien, że tylko ona mogłaby odwrócić to, co się stało. Tylko dzięki niej Lena i dziecko mogły by przeżyć.

            Czas nieuchronnie mijał. Wahadło, które miało wykonywać ruch przez te kilka miesięcy coraz bardziej słabło. Słabło, chociaż w rzeczywistości nie można było tego ujrzeć. Lenie służyła ciąża, nawet Śmierć uśmiechał się patrząc na jej delikatnie zaokrąglony już brzuch. Oboje zachowywali się tak, jakby koniec wcale nie nadchodził – oczywiście tylko z zewnątrz, bo ta myśl ani na chwilę ich nie opuszczała.
Wizyty u lekarza przebiegały spokojnie i bez komplikacji. Dziecko było zdrowe i nic mu nie groziło. Po czwartym miesiącu ciąży Lena miała tyle żywotnej energii, że trudno było uwierzyć, iż cokolwiek jej groziło. Groźba jej odejścia na moment odpłynęła.

            Pewnego dnia Lena odwiedziła Sen. Starała się spędzać z nim wystarczająco dużo czasu, chociaż spotykała się z nim co dzień w nocy. Spacerowali po wybrzeżu, czekając na powrót Śmierci. Suknia dziewczyny kierowana wiatrem przylgnęła do jej skóry, ukazując zaokrąglony brzuszek. W pewnym momencie przyłożyła dłoń do brzucha i stanęła. Sen obejrzał się za siebie i przez chwilę na jego twarzy pojawiło się przerażenie.
- Lena, coś cię boli? – zapytał ze zdenerwowaniem. Dziewczyna nie odpowiedziała mu od razu. Skupiona była na delikatnych muśnięciach, jakie nagle odczuła. Przedtem zdarzały jej się bóle związane z rozciąganiem się ciała, lecz tego uczucia jeszcze nie znała.
- Poruszyło się! – powiedziała z radością. Nie ruszyła się już z miejsca, chcąc poczuć jeszcze raz swoje dziecko. Sen objął ją z uśmiechem na twarzy, widząc jak bardzo zaabsorbowała ją ta chwila.
- Popatrz, Śmierć już jest – wskazał palcem mężczyznę w oddali. – Idź się mu pochwalić.
Lena ruszyła dosyć szybkim krokiem w stronę ukochanego, a jej przyjaciel podążył za nią. Rzuciła się w jego ramiona, witając go pocałunkiem. Śmierć roześmiał się i po chwili odstawił ją na ziemie.
- Czułam jak się rusza, Śmierć – pochwaliła się. Przez twarz mężczyzny przebiegł strach zauważony tylko przez jego brata, lecz sekundę później zawitał tam szeroki uśmiech. Sen zastanawiał się przez moment nad jego szczerością, lecz odegnał od siebie tą myśl, kiedy Śmierć uklęknął i przyłożył usta do jej brzucha. Później wstał i jeszcze raz pocałował usta swojej ukochanej.
- Tak bardzo się cieszę – powiedział cicho i tylko on wiedział, że to wcale nie była prawda. Zachował jednak wszelki pozory radości i w miłej atmosferze spędzili czas w Śnieniu.
Kiedy wrócili do domu Lena zaproponowała wspólną kąpiel. W dużej, jasnej łaźni Lena pomogła ściągnąć mu ubranie, czując pożądanie. Lekarz powiedział, że nie widzi przeciwwskazań, by Lena nie mogła się kochać.
Śmierć musnął dłonią jej policzek i delikatnie ściągnął z niej sukienkę. Zmierzył ją wzrokiem, zatrzymując go na chwilę przy jej widocznie uwypuklonym brzuchu.
Nie myśl o tym – rozkazał sam w sobie myślach i odgarnął jej włosy do tyłu. Zaczął wodzić językiem wzdłuż jej obojczyka, by następnie przyssać się w zagłębienie za jej uchem. Usłyszał jej cichy jęk pełen niecierpliwości i poczuł jej dłonie na swoim torsie. Zjechał ustami niżej, powodując, że jej głowa odleciała do tyłu. Utorował z pocałunków ścieżkę przez jej brzuch, docierając nareszcie do jej łona. Klęczał przed nią, drażniąc jej rozpalone ciało przez chwilę, lecz nagle oderwał się od niej, powodując jej rozdrażnienie. Wziął ją za rękę i pociągnął za sobą do wielkiej wanny wbudowanej w podłogę.
- Chcę, żebyś mnie pieścił, Śmierć – wydyszała, kiedy obrócił ją przodem do siebie. Rozkazał, by usiadła na schodkach umieszczonych pod wodą tak, by na powierzchni znajdowały się jej ramiona i głowa. Podparła się na łokciach czując nadpływającą falę podniecenia. Śmierć odnalazł jej usta i przez chwilę smakował językiem jej słodyczy. Ponownie zjechał ustami na jej szyję, by później powoli zniknąć pod wodą, idąc wcześniej wyznaczoną ścieżką. Czuła jego głowę między swoimi udami, czuła dotyk jego języka. Sama miała ochotę zanurzyć się pod przyjemnie ciepłą i pachnącą wodę, lecz nawet na powierzchni brakowało jej powietrza.
Po paru minutach wynurzył się, przysuwając swoje ciało jeszcze bliżej niej.
- Nie przestawaj, proszę – jęknęła tylko, a on spełnił jej prośbę. Wszedł w nią delikatnie, obserwując błogi wyraz na jej twarzy. Jego silne ruchy doprowadzały ją do szaleństwa, czuła, że tonie w rozkoszy, jaką ją obdarzył.
Później wyniósł ją z wody, nim zrobiła się zbyt chłodna, dokładnie wytarł jej nadwrażliwe na dotyk ciało i nie zawracając sobie głowy zakładaniem ubrania zaniósł ją do łóżka. Mimo, że wyszli z wody, tej nocy tonęli w tym morzu przyjemności jeszcze kilka razy, łapczywie nabierając powietrza w płuca, łapczywie czerpiąc z czasu, jaki pozostał.

            Natomiast gdzieś indziej ktoś inny próbował całkowicie zażegnać wszelkie niebezpieczeństwo.
- Życie, chciałbym z tobą porozmawiać – powiedział cicho i chwilę później znalazł się przed nią. Uśmiechnęła się widząc Sen – i nie był to uśmiech ani nieszczery, ani szyderczy. Przywodził na myśl dawne czasy, nim jeszcze zaczęła się zmieniać. Sen objął ją delikatnie na powitanie. Usiedli przy zakurzonym stole.
- Wiesz o czym chcę rozmawiać? – zapytał.
- Zakładam, że o naszym bracie. Jednak od razu muszę zastrzec, że sprawa jest już przesądzona.
Uderzył zaciśniętą pięścią w stół, czując złość.
- Nie! Ty nie rozumiesz…
- Rozumiem aż za dobrze, Śnie.
- Lena jest mi droga. Nie ocalisz jej ze względu na mnie? Wiem, że masz taką moc – dodał szybko, widząc, że chce mu przerwać.
- Dobrze wiesz jak możesz ją ocalić. Śmierć też wie.
- Dlaczego nie dasz mu spokoju? Nawet jeśli go zabijesz, to nie znaczy, że na wszystkich światach nagle go zabraknie. Zabijesz tylko jego postać.
Życie uśmiechnęła się obrzydliwie.
- Znam swoją moc. I znam dobrze jego. Jest słaby i rozchwiany. Jeśli ona umrze nie sądzę, by mógł utrzymać się w ryzach. Opanuje go szał, a ja wykorzystam jego utratę zdrowych zmysłów i dla dobra wszystkich przezwyciężę Śmierć.
- Nie uda ci się… Stwórca…
- Nie zorientowałeś się, że Stwórcą jesteśmy my? Dawno temu przestał istnieć jako osobna istota. Zagnieździł się w nas i nie ma już nic do gadania.
- Nie pozwolę na to, Życie! – wstał z groźną miną.
- Nie masz nic do gadania – wysyczała przez zaciśnięte zęby. – Odebrał mi wszystko – piękno, zdrowie, szczęście. To przez niego zaczęłam się zmieniać. Przez to, że życie nie trwa wiecznie. Dlatego zniszczę całą jego świadomość i nic na to nie poradzisz, no najwyżej, że zabijesz dziecko.
- Jeśli to zrobisz… Wiesz, że nie będę mógł na to patrzeć z boku. Jeśli nie dam rady cię zniszczyć, to zniszczę twoje córki – zagroził jej cicho.
- Nie masz takiej mocy – zarechotała. Sen wstał i chłodno na nią popatrzył.
- Przypominam, że ty nigdy – zaakcentował to słowo – nie widziałaś mojej mocy.
Zobaczył w jej oczach niepewność, lecz dobrze wiedział, że nic nie wskóra. Rozpłynął się w powietrzu i znowu był w Śnieniu. Deszcz i wiatr szargały jego sercem. Łzy mieszały się z nawałnicą. Poczuł, że przegrali. Uklęknął na mokrej ziemi i spuścił wzrok na swoje dłonie. Czuł niepokój wszystkich śniących i w głębi duszy wiedział, że powinien się wziąć w garść, lecz… Nie był pewny, czy da radę.
W jego Krainie pierwszy raz rozpętała się burza. Nadzieja odeszła i teraz już nic nie mógł zrobić.
- Śmierć – mimo, iż wyszeptał imię swego brata w tej nawałnicy, to i tak rozbrzmiało ono w każdym zakątku królestwa.
- Tak, bracie? – usłyszał. Zdał mu relację jego rozmowy z Życiem. Śmierć nie odezwał się już ani słowem.
- Tak mi przykro… - powiedział łamiącym się głosem, jednak nie doczekał się żadnej reakcji.
- Idę do ciebie – usłyszał Sen i wpuścił Śmierć. Jego cierpienie było niemal namacalne.
- Nie chcę tego dziecka. Proszę, spróbuj ją przekonać. Mogłaby być z tobą. Z tobą mogłaby mieć dzieci.
- Śmierć, dobrze wiesz, że to się nie uda.
- Ja chcę tylko, by żyła – po jego twarzy popłynęły łzy. – Widząc jak się zmienia… Widząc jej szczęście… Ja nie mogę wiecznie udawać, że cieszę się razem z nią.
- Wiesz co, Śmierć? – Sen uśmiechnął się łagodnie. – Ja myślę, że ona dobrze wie o tym co czujesz do tego dziecka. I jestem pewien, że nie ma ci tego za złe. Ale proszę… Zostań z nią do końca. I nie okazuj strachu – błagam, nie spraw, by umierała w strachu. Chcę, żeby odchodząc czuła szczęście.
I nie był to koniec odwiedzin tej nocy.
- Śnie, mam do ciebie prośbę – oznajmiła Lena. Sen zdążył do jej przyjścia nieco opanować harmider w jej królestwie, lecz mimo widocznych pozostałości po burzy dziewczyna nie skomentowała tego.
Sen skinął głową i uśmiechnął się do niej, chociaż w pierwszym odruchu chciał przytulić się do niej i wyżalić się, poprosić o to, by została z nim. Ale wiedział, że tak nie może.
Nadzieja i tak nie odchodzi – nawet, gdy czujemy sznur na szyi, a kat pociąga za dźwignie. Zaszczepiła się w dwóch sercach dwóch braci, jak pasożyt, który opanowuje stopniowo cały umysł.
I nie odejdzie do śmierci. 

                                                                           
                                                                            ***

Witajcie, Czytelnicy. 
Wiem, że rozdział nie jest zbyt długi, ale myślę, że jest również wystarczający. Następny będzie rozstrzygnięciem tej sytuacji, lecz nie będzie ostatnim. Tak więc jeszcze chwilę będę ciągnąć tę historię. Co myślicie o tym rozdziale? Zapraszam do komentowania.

8 komentarzy:

  1. Pierwsza!!! ;P
    Rozdział był cudowny, pełen mądrości (ale o wiele fajniejszej jak lektury szkolne ... ) w zasadzir nwm co mam myśleć po przeczytaniu. Myśli mam skłębione jak kłębek wełny, który może rozplątać jedynie miecz przecinający je wpół uwalniając sedno kryjące się w środku (ależ mi się poetycki nastrój udzielił :P )
    Podobała, zwłaszcza podobała mi się końcówka rozdziału o Nadzieii :)
    Ten rozdział zasługuje na jedno omreślenie: Piękno Wspaniałości (:

    Komentarzyk krótki, ale wyraziłam w nim wszystkie swoje odczucia. Naprawdę ultracudownie piszesz i jesteś moim wzorem, mentorem, kimś od kogo można się wiele nauczyć :)
    Serdecznie pozdrawiam i życzę mnóstwo weny (której jak widać Ci nie brakuje ;) ). Naprawdę bym chciała kiedyś zobaczyć to opo na półkach księgarni :)
    Miłego Dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję chociaż z pewnością jest wieleuinnych, bardziej utalentowanych pisarzy ;) ale cieszy mnie bardzo Twój komentarz i mam nadzieję, że wena Ci się udzieli i dodasz nastepny rozdzial jak najszybciej ;)
      Pozdrawiam
      Igrająca ze Śmiercią

      Usuń
  2. No cóż. I znów nie wiem co napisać. Rozdział piękny, pełen tak różnych emocji, ach... Jestem niezmiernie ciekawa przyszłego rozdziału. Kiedy przewidujesz go napisać? Wątpię, że Śmierć i Sen pozwolą Lenie umrzeć, jestem prawie pewna, że jakoś uda im się odciągnąć ją od de facto śmierci. Tylko jak? I czy ktoś w wyniku tego zginie? Hm. Oczekuję szybkiego rozwiania moich wątpliwości.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział dodam najpóźniej w następny poniedziałek. I to w nim poznasz odpowiedzi na dręczące Cię pytania :)

      Usuń
  3. Hejo (:
    Bardzo dziękuję za noma ~^•^~ odpowiedziałam już na Twoje pytania:
    http://fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com/p/nomy-do-lba.html?m=0
    Pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Życie jest bardzo zawistna. Niby jej cele są wyższe, ale czy ona nie myśli co będzie z Ziemią gdyby ludzie się tylko rodzili, ale nie umierali? Niech pójdą na jakiś kompromis.
    Myślę, że wbrew temu co mówi i myśli Śmierć to i tak pokocha to dziecko, bo jakby nie patrzeć nie jest ono tylko częścią jego, ma w sobie też pierwiastek Leny, jest też częścią Leny, a Lenę kochał.
    Tą opowieść powinno jakieś wydawnictwo wydać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem powinien ją zmusić do aborcji, w wyższym celu. W końcu mogłaby po tym mieć jeszcze dzieci, choćby adoptowane, albo od dawcy nasienia. Dziecko mogłaby mieć kolejne, ale Leny kolejnej nie będzie po tym jak już umrze. - Wiem, że teraz brzmię jak straszny drań, ale... staram się myśleć logicznie, a Lena sama chce sobie zrobić krzywdę, przecież wydanie na świat tego dziecka to jak samobójstwo.

      Usuń
    2. Ja wiem, że tak byłoby lepiej, ale czy Śmierć wtedy ponownie by jej nie skrzywdził? Zmuszając ją do usunięcia dziecka złamałby obietnicę. Poza tym ja sama myślę że wolałabym usunąć - ale ja nigdy nie bylam w ciąży i myślę ze jakbym juz byla w takiej sytuacji to być może zachowalabym się zupelnie inaczej i nie pozwolilabym skrzywdzic dziecka

      Usuń