Każdy przecież wie, że kiedyś umrze. To, że Lena
wiedziała kiedy wcale nie robiło żadnej różnicy. Chociaż Śmierć miał ją uczynić
nieśmiertelną… On tego nie rozumiał. Nie rozumiał, że śmierć wiąże się z byciem
człowiekiem. Mimo, że ludzie się jej boją, to w rzeczywistości każdy z
nich ją akceptuje – ma ją w końcu wpisaną w swoim życiorysie.
Lena nie czuła strachu.
Nie czuła rozczarowania, mimo, iż miała żyć wiecznie. Wiedziała, że Śmierć to
nie koniec i, że pozostawi po sobie cząstkę siebie samej.
Ale w głębi jej serca
czaiła się ONA. Delikatnie pieściła jej umysł, mówiąc „jeszcze nic nie jest
przesądzone”. I w takich momentach Lena czuła, że są jeszcze szanse na to, by
przeżyła i wiodła wymarzone życie ze Śmiercią i ze swoim małym skarbem.
Byłaby głupia, gdyby nie chciała żyć. Ale życie jest zbyt trudne, zbyt
skomplikowane i faktem było, że często kończyło się w najmniej odpowiednim
momencie. Lecz człowiek jest z natury buntownikiem – i chociażby czuł na szyi
sznur szubienicy, to i tak bezwarunkowo przez jego umysł przeszłaby myśl –
„jeszcze nic nie jest przesądzone”.
To Nadzieja jej nie
opuszczała.
Śmierć również ją czuł. Tego odczucia nie zapomniałby
nigdy w swoim istnieniu. Tej siły nie mógłby przeoczyć. Kiedy ogarniała go ta
błoga moc przed oczami stawała mu ta postać, która kiedyś była jego centrum
wszechświata.
Jednak teraz wolałby,
żeby nie musiał jej czuć. Żeby nie musiał bezmyślnie wierzyć, że Lena przeżyje,
że będą się z tego śmiać.
To dziecko, które tak
pokochała… On był pewny, że nie będzie mógł obdarzyć go tą samą miłością. Ale
za nic w świecie nie powie o tym Lenie.
Nadal był samolubną
istotą, lecz starał się, by ona o tym nie wiedziała. Tak bardzo trudno wyprzeć
się swojej natury. Czuł złość, kiedy myślał o dziecku. Złość i nienawiść.
Chociaż wszystkie te negatywne odczucia znikały kiedy patrzył na swoją
ukochaną.
„Jeszcze nic nie jest
przesądzone” – pomyślał i przytulił Lenę. Nie mógł spać. Chciał chłonąć każdą
sekundę spędzoną z dziewczyną, bo czuł, że te sekundy są policzone. Absorbował
wzrokiem każdą cząstkę jej złocistego ciała, jej włosy spływające w falach po
nagich plecach, jej usta, rozchylone delikatnie w uśmiechu.
Gdyby tylko mógł
oddałby swoje istnienie, by mogła żyć. Gdyby mógł, zabił by dziecko, lecz
wiedział, że nie przeżyje późniejszej rozpaczy Leny. Gdyby tylko mógł… Cofnął
by czas. Ale Pan Czas nigdy nie zgodziłby się na to. Skąd o tym wiedział? A
stąd, że go o to poprosił. Kiedy również miał powód, by wrócić się do niego z
tą prośbą.
Pocałował ją w głowę i
spędził resztę nocy na uczeniu się jej na pamięć.
Sen siedział na swoim tronie. Oparł brodę na swojej
dłoni, a na jego twarzy widać było groźny grymas. Wydawało się, że powietrze
wokół niego paruje. Nigdy nie czuł takiej złości, takiego gniewu. Nie wiedział
co robić.
Musiał porozmawiać ze
swoja siostrą. Był pewien, że tylko ona mogłaby odwrócić to, co się stało.
Tylko dzięki niej Lena i dziecko mogły by przeżyć.
Czas nieuchronnie mijał. Wahadło, które miało wykonywać
ruch przez te kilka miesięcy coraz bardziej słabło. Słabło, chociaż w
rzeczywistości nie można było tego ujrzeć. Lenie służyła ciąża, nawet Śmierć
uśmiechał się patrząc na jej delikatnie zaokrąglony już brzuch. Oboje
zachowywali się tak, jakby koniec wcale nie nadchodził – oczywiście tylko
z zewnątrz, bo ta myśl ani na chwilę ich nie opuszczała.
Wizyty u lekarza
przebiegały spokojnie i bez komplikacji. Dziecko było zdrowe i nic mu nie
groziło. Po czwartym miesiącu ciąży Lena miała tyle żywotnej energii, że trudno
było uwierzyć, iż cokolwiek jej groziło. Groźba jej odejścia na moment
odpłynęła.
Pewnego dnia Lena odwiedziła Sen. Starała się spędzać z
nim wystarczająco dużo czasu, chociaż spotykała się z nim co dzień w nocy.
Spacerowali po wybrzeżu, czekając na powrót Śmierci. Suknia dziewczyny
kierowana wiatrem przylgnęła do jej skóry, ukazując zaokrąglony brzuszek. W
pewnym momencie przyłożyła dłoń do brzucha i stanęła. Sen obejrzał się za
siebie i przez chwilę na jego twarzy pojawiło się przerażenie.
- Lena, coś cię boli? –
zapytał ze zdenerwowaniem. Dziewczyna nie odpowiedziała mu od razu. Skupiona
była na delikatnych muśnięciach, jakie nagle odczuła. Przedtem zdarzały jej się
bóle związane z rozciąganiem się ciała, lecz tego uczucia jeszcze nie znała.
- Poruszyło się! –
powiedziała z radością. Nie ruszyła się już z miejsca, chcąc poczuć jeszcze raz
swoje dziecko. Sen objął ją z uśmiechem na twarzy, widząc jak bardzo
zaabsorbowała ją ta chwila.
- Popatrz, Śmierć już
jest – wskazał palcem mężczyznę w oddali. – Idź się mu pochwalić.
Lena ruszyła dosyć
szybkim krokiem w stronę ukochanego, a jej przyjaciel podążył za nią. Rzuciła
się w jego ramiona, witając go pocałunkiem. Śmierć roześmiał się i po chwili
odstawił ją na ziemie.
- Czułam jak się rusza, Śmierć – pochwaliła się. Przez twarz mężczyzny przebiegł strach zauważony tylko
przez jego brata, lecz sekundę później zawitał tam szeroki uśmiech. Sen
zastanawiał się przez moment nad jego szczerością, lecz odegnał od siebie
tą myśl, kiedy Śmierć uklęknął i przyłożył usta do jej brzucha. Później wstał i
jeszcze raz pocałował usta swojej ukochanej.
- Tak bardzo się cieszę
– powiedział cicho i tylko on wiedział, że to wcale nie była prawda. Zachował
jednak wszelki pozory radości i w miłej atmosferze spędzili czas w Śnieniu.
Kiedy
wrócili do domu Lena zaproponowała wspólną kąpiel. W dużej, jasnej łaźni Lena
pomogła ściągnąć mu ubranie, czując pożądanie. Lekarz powiedział, że nie widzi przeciwwskazań,
by Lena nie mogła się kochać.
Śmierć musnął dłonią
jej policzek i delikatnie ściągnął z niej sukienkę. Zmierzył ją wzrokiem,
zatrzymując go na chwilę przy jej widocznie uwypuklonym brzuchu.
Nie myśl o tym –
rozkazał sam w sobie myślach i odgarnął jej włosy do tyłu. Zaczął wodzić
językiem wzdłuż jej obojczyka, by następnie przyssać się w zagłębienie za jej
uchem. Usłyszał jej cichy jęk pełen niecierpliwości i poczuł jej dłonie na
swoim torsie. Zjechał ustami niżej, powodując, że jej głowa odleciała do tyłu.
Utorował z pocałunków ścieżkę przez jej brzuch, docierając nareszcie do jej
łona. Klęczał przed nią, drażniąc jej rozpalone ciało przez chwilę, lecz nagle
oderwał się od niej, powodując jej rozdrażnienie. Wziął ją za rękę i pociągnął
za sobą do wielkiej wanny wbudowanej w podłogę.
- Chcę, żebyś mnie
pieścił, Śmierć – wydyszała, kiedy obrócił ją przodem do siebie. Rozkazał, by
usiadła na schodkach umieszczonych pod wodą tak, by na powierzchni znajdowały
się jej ramiona i głowa. Podparła się na łokciach czując nadpływającą falę
podniecenia. Śmierć odnalazł jej usta i przez chwilę smakował językiem jej
słodyczy. Ponownie zjechał ustami na jej szyję, by później powoli zniknąć pod
wodą, idąc wcześniej wyznaczoną ścieżką. Czuła jego głowę między swoimi udami,
czuła dotyk jego języka. Sama miała ochotę zanurzyć się pod przyjemnie ciepłą i
pachnącą wodę, lecz nawet na powierzchni brakowało jej powietrza.
Po paru minutach
wynurzył się, przysuwając swoje ciało jeszcze bliżej niej.
- Nie przestawaj,
proszę – jęknęła tylko, a on spełnił jej prośbę. Wszedł w nią delikatnie,
obserwując błogi wyraz na jej twarzy. Jego silne ruchy doprowadzały ją do
szaleństwa, czuła, że tonie w rozkoszy, jaką ją obdarzył.
Później wyniósł ją z
wody, nim zrobiła się zbyt chłodna, dokładnie wytarł jej nadwrażliwe na dotyk
ciało i nie zawracając sobie głowy zakładaniem ubrania zaniósł ją do łóżka.
Mimo, że wyszli z wody, tej nocy tonęli w tym morzu przyjemności jeszcze kilka razy,
łapczywie nabierając powietrza w płuca, łapczywie czerpiąc z czasu, jaki
pozostał.
Natomiast gdzieś indziej ktoś inny próbował całkowicie
zażegnać wszelkie niebezpieczeństwo.
- Życie, chciałbym z
tobą porozmawiać – powiedział cicho i chwilę później znalazł się przed nią.
Uśmiechnęła się widząc Sen – i nie był to uśmiech ani nieszczery, ani
szyderczy. Przywodził na myśl dawne czasy, nim jeszcze zaczęła się zmieniać. Sen
objął ją delikatnie na powitanie. Usiedli przy zakurzonym stole.
- Wiesz o czym chcę
rozmawiać? – zapytał.
- Zakładam, że o naszym
bracie. Jednak od razu muszę zastrzec, że sprawa jest już przesądzona.
Uderzył zaciśniętą
pięścią w stół, czując złość.
- Nie! Ty nie rozumiesz…
- Rozumiem aż za
dobrze, Śnie.
- Lena jest mi droga.
Nie ocalisz jej ze względu na mnie? Wiem, że masz taką moc – dodał szybko,
widząc, że chce mu przerwać.
- Dobrze wiesz jak
możesz ją ocalić. Śmierć też wie.
- Dlaczego nie dasz mu
spokoju? Nawet jeśli go zabijesz, to nie znaczy, że na wszystkich światach
nagle go zabraknie. Zabijesz tylko jego postać.
Życie uśmiechnęła się
obrzydliwie.
- Znam swoją moc. I znam
dobrze jego. Jest słaby i rozchwiany. Jeśli ona umrze nie sądzę, by mógł
utrzymać się w ryzach. Opanuje go szał, a ja wykorzystam jego utratę zdrowych
zmysłów i dla dobra wszystkich przezwyciężę Śmierć.
- Nie uda ci się…
Stwórca…
- Nie zorientowałeś
się, że Stwórcą jesteśmy my? Dawno temu przestał istnieć jako osobna istota.
Zagnieździł się w nas i nie ma już nic do gadania.
- Nie pozwolę na to,
Życie! – wstał z groźną miną.
- Nie masz nic do
gadania – wysyczała przez zaciśnięte zęby. – Odebrał mi wszystko – piękno,
zdrowie, szczęście. To przez niego zaczęłam się zmieniać. Przez to, że życie
nie trwa wiecznie. Dlatego zniszczę całą jego świadomość i nic na to nie poradzisz,
no najwyżej, że zabijesz dziecko.
- Jeśli to zrobisz…
Wiesz, że nie będę mógł na to patrzeć z boku. Jeśli nie dam rady cię zniszczyć,
to zniszczę twoje córki – zagroził jej cicho.
- Nie masz takiej mocy –
zarechotała. Sen wstał i chłodno na nią popatrzył.
- Przypominam, że ty
nigdy – zaakcentował to słowo – nie widziałaś mojej mocy.
Zobaczył w jej oczach
niepewność, lecz dobrze wiedział, że nic nie wskóra. Rozpłynął się w powietrzu
i znowu był w Śnieniu. Deszcz i wiatr szargały jego sercem. Łzy mieszały się
z nawałnicą. Poczuł, że przegrali. Uklęknął na mokrej ziemi i spuścił
wzrok na swoje dłonie. Czuł niepokój wszystkich śniących i w głębi duszy
wiedział, że powinien się wziąć w garść, lecz… Nie był pewny, czy da radę.
W jego Krainie pierwszy
raz rozpętała się burza. Nadzieja odeszła i teraz już nic nie mógł zrobić.
- Śmierć – mimo, iż
wyszeptał imię swego brata w tej nawałnicy, to i tak rozbrzmiało ono w każdym
zakątku królestwa.
- Tak, bracie? –
usłyszał. Zdał mu relację jego rozmowy z Życiem. Śmierć nie odezwał się już ani
słowem.
- Tak mi przykro… -
powiedział łamiącym się głosem, jednak nie doczekał się żadnej reakcji.
- Idę do ciebie –
usłyszał Sen i wpuścił Śmierć. Jego cierpienie było niemal namacalne.
- Nie chcę tego
dziecka. Proszę, spróbuj ją przekonać. Mogłaby być z tobą. Z tobą mogłaby mieć
dzieci.
- Śmierć, dobrze wiesz,
że to się nie uda.
- Ja chcę tylko, by
żyła – po jego twarzy popłynęły łzy. – Widząc jak się zmienia… Widząc jej
szczęście… Ja nie mogę wiecznie udawać, że cieszę się razem z nią.
- Wiesz co, Śmierć? –
Sen uśmiechnął się łagodnie. – Ja myślę, że ona dobrze wie o tym co czujesz do
tego dziecka. I jestem pewien, że nie ma ci tego za złe. Ale proszę… Zostań z
nią do końca. I nie okazuj strachu – błagam, nie spraw, by umierała w strachu.
Chcę, żeby odchodząc czuła szczęście.
I nie był to koniec
odwiedzin tej nocy.
- Śnie, mam do ciebie
prośbę – oznajmiła Lena. Sen zdążył do jej przyjścia nieco opanować harmider w
jej królestwie, lecz mimo widocznych pozostałości po burzy dziewczyna nie
skomentowała tego.
Sen skinął głową i
uśmiechnął się do niej, chociaż w pierwszym odruchu chciał przytulić się do
niej i wyżalić się, poprosić o to, by została z nim. Ale wiedział, że tak nie
może.
Nadzieja i tak nie
odchodzi – nawet, gdy czujemy sznur na szyi, a kat pociąga za dźwignie. Zaszczepiła się w dwóch sercach
dwóch braci, jak pasożyt, który opanowuje stopniowo cały umysł.
I nie odejdzie do
śmierci.
***
Witajcie, Czytelnicy.
Wiem, że rozdział nie jest zbyt długi, ale myślę, że jest również wystarczający. Następny będzie rozstrzygnięciem tej sytuacji, lecz nie będzie ostatnim. Tak więc jeszcze chwilę będę ciągnąć tę historię. Co myślicie o tym rozdziale? Zapraszam do komentowania.
Pierwsza!!! ;P
OdpowiedzUsuńRozdział był cudowny, pełen mądrości (ale o wiele fajniejszej jak lektury szkolne ... ) w zasadzir nwm co mam myśleć po przeczytaniu. Myśli mam skłębione jak kłębek wełny, który może rozplątać jedynie miecz przecinający je wpół uwalniając sedno kryjące się w środku (ależ mi się poetycki nastrój udzielił :P )
Podobała, zwłaszcza podobała mi się końcówka rozdziału o Nadzieii :)
Ten rozdział zasługuje na jedno omreślenie: Piękno Wspaniałości (:
Komentarzyk krótki, ale wyraziłam w nim wszystkie swoje odczucia. Naprawdę ultracudownie piszesz i jesteś moim wzorem, mentorem, kimś od kogo można się wiele nauczyć :)
Serdecznie pozdrawiam i życzę mnóstwo weny (której jak widać Ci nie brakuje ;) ). Naprawdę bym chciała kiedyś zobaczyć to opo na półkach księgarni :)
Miłego Dnia :)
Dziękuję chociaż z pewnością jest wieleuinnych, bardziej utalentowanych pisarzy ;) ale cieszy mnie bardzo Twój komentarz i mam nadzieję, że wena Ci się udzieli i dodasz nastepny rozdzial jak najszybciej ;)
UsuńPozdrawiam
Igrająca ze Śmiercią
No cóż. I znów nie wiem co napisać. Rozdział piękny, pełen tak różnych emocji, ach... Jestem niezmiernie ciekawa przyszłego rozdziału. Kiedy przewidujesz go napisać? Wątpię, że Śmierć i Sen pozwolą Lenie umrzeć, jestem prawie pewna, że jakoś uda im się odciągnąć ją od de facto śmierci. Tylko jak? I czy ktoś w wyniku tego zginie? Hm. Oczekuję szybkiego rozwiania moich wątpliwości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Następny rozdział dodam najpóźniej w następny poniedziałek. I to w nim poznasz odpowiedzi na dręczące Cię pytania :)
UsuńHejo (:
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za noma ~^•^~ odpowiedziałam już na Twoje pytania:
http://fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com/p/nomy-do-lba.html?m=0
Pozdrawiam c:
Życie jest bardzo zawistna. Niby jej cele są wyższe, ale czy ona nie myśli co będzie z Ziemią gdyby ludzie się tylko rodzili, ale nie umierali? Niech pójdą na jakiś kompromis.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wbrew temu co mówi i myśli Śmierć to i tak pokocha to dziecko, bo jakby nie patrzeć nie jest ono tylko częścią jego, ma w sobie też pierwiastek Leny, jest też częścią Leny, a Lenę kochał.
Tą opowieść powinno jakieś wydawnictwo wydać!
Moim zdaniem powinien ją zmusić do aborcji, w wyższym celu. W końcu mogłaby po tym mieć jeszcze dzieci, choćby adoptowane, albo od dawcy nasienia. Dziecko mogłaby mieć kolejne, ale Leny kolejnej nie będzie po tym jak już umrze. - Wiem, że teraz brzmię jak straszny drań, ale... staram się myśleć logicznie, a Lena sama chce sobie zrobić krzywdę, przecież wydanie na świat tego dziecka to jak samobójstwo.
UsuńJa wiem, że tak byłoby lepiej, ale czy Śmierć wtedy ponownie by jej nie skrzywdził? Zmuszając ją do usunięcia dziecka złamałby obietnicę. Poza tym ja sama myślę że wolałabym usunąć - ale ja nigdy nie bylam w ciąży i myślę ze jakbym juz byla w takiej sytuacji to być może zachowalabym się zupelnie inaczej i nie pozwolilabym skrzywdzic dziecka
Usuń