środa, 8 kwietnia 2015

XV. Uwieść Śmierć

Parę pełnych chłodu i napięcia dni później Sen zapowiedział swoją wizytę. Lena wyszła w towarzystwie Śmierci przed zamek, by go przywitać. Atmosfera między nimi była dosyć napięta. Kiedy przybył Sen od razu wyczuł, że coś jest nie tak.
- Lena – przytulił ją krótko, by następnie podać swojemu bratu dłoń. – Śmierć. Miło was widzieć.
Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad ich dziwnym zachowaniem. Postanowili wspólnie, by wybrać się na spacer na plażę. Plaża znajdowała się dosyć daleko, lecz marsz minął szybko – chociaż wszyscy byli małomówni, a dokładniej tylko Sen próbował podtrzymywać rozmowę. Nad morzem Śmierć odłączył się od nich, dzięki czemu mogli porozmawiać w cztery oczy.
- Co się między wami wydarzyło, Lena?
- Nic.
- Przecież widzę.
- Opowiedział mi o Nadziei, a później… -  zaczerwieniła się. – A później coś mu odbiło i po prostu… nie wiem o co mu chodzi.
Popatrzyła na odległą sylwetkę Śmierci. Wpatrywał się w linię łączącą błękitne morze z lekko zachmurzonym niebem.
- Mogę ci zadać osobiste pytanie? – zapytał wprost. Skinęła z wahaniem głową.
- Czujesz coś do niego?
Zrzedła jej mina i oczywiście oblała się rumieńcem.
- Śnie! O czym ty… - chciała zaprotestować, lecz jego sroga mina sprawiła, że głos utknął jej w gardle. Uśmiechnęła się delikatnie i ponownie spojrzała na Śmierć.
- Tak.
- W takim razie nie pozwól, by zamknął się w sobie. Przez ostatnie miesiące był taki szczęśliwy. Nie do poznania. Ale kiedy dzisiaj go zobaczyłem… Będę szczery, nie wyglądał najlepiej.
- Ale co ja mogę zrobić? On ciągle… Ciągle rozpamiętuje to co mi zrobił. Nie wierzy mi, że ja już o tym zapomniałam. Jest taki cholernie uparty, jakby przyrzekł sobie, że już nigdy mnie nie tknie, a ja…
- Nie pozwól mu na to. Chyba nie powiesz mi, że nie dasz rady przekonać go do swojej racji? Kobiety mają takie zdolności, a ty to już na pewno.
- Czyli jesteś za?
- Jak najbardziej. Jeśli tylko ty tego chcesz.
Zrobiła smutną minę.
- Nie jesteś zły? Wiesz, że to nie tak miało być.
- Lena, nic nie dzieje się bez powodu. A ja i tak zawszę cię będę kochać, to pozostanie niezmienne. Jesteś moją przyjaciółką – jego uśmiech ją zupełnie uspokoił.

Przez następne dni Lena układała w głowie plan. Śmierć nadal jej unikał – spotykali się jedynie przy posiłkach, czasami natknęli się na siebie na korytarzu, lecz mężczyzna bardzo skrupulatnie ograniczał ich kontakt, powodując, że Lena czuła coraz większą wściekłość.
Tego wieczoru brała długą kąpiel. Za niedługo miała zejść na kolację – chociaż wcale nie była głodna. Przez chwilę rozważała zostanie w swoim pokoju, jednak w głowie zapaliła jej się mała żaróweczka.
Wyszła z wanny. Pachniała wonnymi olejkami, które pod wpływem gorąca wody otuliły ją swym zapachem niczym jedwabna suknia ciało. Powoli podeszła do lustra.
Jej skóra lśniła, jakby zroszona złotymi drobinkami. Wilgotne włosy ukryły piersi. Podniosła dłoń i przyłożyła ją do szyi, pod palcami czuła szybkie drgania, spowodowane gorącą kąpielą. Na twarzy miała delikatne rumieńce, a zielone oczy stały się głębokie niczym dwie studnie. Płomienie świec tańczyły na złotej skórze, powodując, że Lena wyglądała jak nieziemska istota, bogini.
Tak, to dobry plan. Nie pozwoli na to, by Śmierć ją ignorował. Sprawi, że będzie na nią patrzył. Nie, nie musi z nią rozmawiać - Dzisiaj wiedziała czego pragnie. Nie miała wątpliwości jak przez minione trzy lata. Nareszcie wiedziała kim jest. W tej chwili nie myślała o nikim innym. Skupiła się na sobie, pewnie unosząc głowę.
Nie spuszczaj wzroku – pomyślała i wbiła spojrzenie w bliźniacze odbicie. Później odwróciła się i obojętnie przeszła obok przygotowanego stroju. W zamian za to nałożyła na siebie cienki, jedwabny szlafrok, tak długi, że ciągnął się po ziemi. Na jego bladozielonym materiale błyszczały płomienie.
Wyszła ze swojej komnaty i, zamiast skierować się do jadalni poszła do pokoju, w którym ostatnio była podczas gdy ratowała Śmierć. Otworzyła drzwi i stanęła pośrodku pomieszczenia. Czekała spokojnie oddychając.

Śmierć siedział przy stole, oczekując jej przybycia. W końcu, zaniepokojony sprawdził jej komnaty. Czuł, że nie opuściła zamku. Delikatny, pieszczący nos zapach kazał mu iść za sobą i doprowadził do jego sypialni. Otworzył drzwi i zamarł.
Lena stała odwrócona tyłem do niego. Może usłyszała jego przybycie, lecz nie dała po sobie tego poznać. Ciemność w pokoju rozjaśniały zapalone świece. Śmierć poczuł chęć odwrócenia się i odejścia, lecz gdy tylko zrobił krok w tył odezwała się.
- Zostań tutaj – ton jej głosu był władczy, nie znoszący sprzeciwu. Zamknął za sobą drzwi, lecz nadal pozostał blisko nich.
- Pamiętasz naszą rozmowę w dzień, w którym stąd odeszłam? – zapytała.
- Tak.
- A czy pamiętasz co powiedziałam na końcu? Szepnęłam tylko i przez cały czas byłam niepewna tego, że usłyszałeś moje słowa.
- Pamiętam je, Lena.
Odwróciła głowę tak, że mógł ujrzeć jej profil.
- Co powiedziałam?
- Powiedziałaś – „nie jest złym pożądać, warto jednak łączyć pożądanie z miłością. Nie inaczej"
Odwróciła się powoli do niego. Szlafrok był luźno zawiązany, ukazując głęboki dekolt ciągnący się niemal do jej pasa. W jej oczach tańczył ogień świec.
- Podejdź do mnie – powiedziała. Pierwszy raz była pewna tego, co miało nastąpić. Nie czuła ani grama strachu. Nie posłuchał jej od razu.
- Lena, nie rób czegoś...
- Dzisiaj patrzę tylko na to, czego chcę.
Podszedł do niej, stając na wyciągnięcie ręki. Pewnym ruchem przyłożyła mu do policzka dłoń, a on wtulił się w nią, jakby była to najcudowniejsza pieszczota. Zrobiła krok naprzód, tak, że ich ciała zetknęły się i przeszył je przyjemny dreszczyk. Cały czas patrząc mu w oczy zjechała z policzka na jego tors i zwinnymi palcami rozpięła mu koszulę. Pomogła mu ją ściągnąć, po czym rozpięła jego pas w spodniach. Następnie pozwoliła, by aksamitne okrycie zsunęło się z niej, by odkryło jej ciało.
Nie spuszczając swych oczu z jego zbliżyła do niego usta i delikatnie je rozwarła.
- Śmierć – szepnęła, otulając go słodkim oddechem. – Kocham cię.
A później go pocałowała, wplatając palce w jego włosy. Czuł jej słodycz i przymknął oczy, w głowie dudniły mu te dwa słowa, które tak wiele znaczą. Pierwszy raz od wieków dano mu poczuć najwspanialsze uczucie, które niegdyś mu towarzyszyło. Nadzieję.
Objął dłońmi jej talię, przyciągając ją jeszcze bliżej. Poprowadziła go do łóżka i odepchnęła go, tak by się położył na plecach, po czym usiadła na nim i ich usta ponownie się złączyły. Z głębi jej gardła wyszedł cichy pomruk, kiedy pomogła mu się rozebrać do końca, nie przerywając pocałunku. Teraz Śmierć siedział, mając nad sobą Lenę, patrząc jej głęboko w oczy, próbując odczytać w nich jej uczucia. Nie było w tym spojrzeniu strachu.
Lena zaczęła poruszać powoli biodrami, usta miała zetknięte z jego szyją, palce wplotła mu we włosy. Głęboki oddech owiewał mu skórę. Odchyliła głowę do tyłu, a jej ruchy stały się nieco szybsze. Śmierć muskał ustami wgłębienie między jej wyraźnie zarysowanymi obojczykami, przymknął oczy czując falę przyjemności, która tak niespodziewanie go zaatakowała.
Jej zmysłowe ruchy doprowadzały Śmierć do szaleństwa, a tylko Lena wiedziała, że jej działanie jest w pełni zamierzone. Pragnęła, by czuł to co ona, by ich ciała były jednym, a jej rozkosz była również jego rozkoszą. Ta myśl potwierdziła tylko prawdziwość jej wyznania uczucia do Śmierci – nie kochając go nie zależałoby jej na tym, by razem z nią odczuwał przyjemność. To właśnie jest miłość – kiedy dbając o swoje potrzeby jednocześnie, zupełnie podświadomie dba się o potrzeby tej drugiej osoby. Miłość to postrzeganie siebie nie jako pojedynczą istotę, lecz postrzeganie siebie jako dwuelementową układankę, która osobno nie przedstawia niczego, a po złączeniu ukazuje to, kim jesteśmy.
A najpiękniejszym momentem układanki jest ta chwila, w której oba elementy wybuchają, jednocześnie, ze zdwojoną siłą.
Lena czując przypływ rozkoszy, czując, że nadchodzi ten finalny moment wygięła ciało w łuk i jęknęła z oczekiwaniem. Wiedziała, że Śmierć również wchodzi na szczyt, bo zaczął odpowiadać na jej ruchy. Na jej biodrach zacisnęły się jego dłonie, przyciągając ją jeszcze bardziej do swojego ciała. Taniec rozkoszy trwał jeszcze przez chwilę, by następnie oba ciała zadrżały i znieruchomiały, wybuchając, chcąc by ten moment trwał wiecznie.
Śmierć i Lena „wybuchali” tej nocy jeszcze wiele razy, a później, kiedy słońce delikatnie rozjaśniło niebo zasnęli w swoich objęciach, zmęczeni, radośni i spełnieni.
Objęcia Śmierci były troskliwe i delikatne, Lena natomiast z całkowitym zaufaniem pozwoliła, by przytulał ją do siebie. Kiedy Lena się obudziła leżała na jego torsie, przytulając policzek do jego piersi. Jego ręka spoczywała na jej lewej piersi, jakby czucie jej serca było dla niego pieszczotą. Palcami rysowała na jego skórze kółka, nieświadoma, że on również się obudził i, spod półprzymkniętych pod wpływem jej dotyku powiek, obserwuje ją.  
- Mógłbym tutaj leżeć w nieskończoność – mruknął cicho. Usłyszawszy jego głos dziewczyna drgnęła i spojrzała na niego z uśmiechem.
- Nigdzie mi się nie śpieszy – odpowiedziała i podciągnęła się tak, by jej twarz znalazła się na wysokości jego. Jej włosy otuliły jego twarz, kiedy musnęła ustami jego policzek, a następnie położyła głowę stykając nos z jego szyją i wdychając jego zapach.
- Nareszcie – powiedziała z satysfakcją.
- Co nareszcie?
- Nareszcie przestałeś zachowywać się jak…
- Czy ty chciałaś mnie obrazić? – zapytał gniewnie.
- Nie, stwierdziłam tylko fakt. – zachichotała i pogładziła go po policzku palcami.
 Śmierć, zamiast rozluźnić się, to znieruchomiał.
- Coś się stało? – zapytała ze zdziwieniem.
- Wydaję mi się, że mamy gościa – odpowiedział. Lena spojrzała na niego z zapytaniem.
- To Lucyfer.
Napięła mięśnie słysząc to imię, które przez ostatnie lata próbowała zapomnieć. Czuła urazę, której nie w sposób było się pozbyć. Śmierć zaczął masować jej ramię.
- Jeśli nie chcesz do niego wychodzić, to zostań tutaj. Pozbędę się go i wrócę.
Pokręciła tylko głową i westchnęła.
- To najłatwiejsze wyjście, ale nie oznacza wcale, że najlepsze. Chodźmy.
Ubrali się i zeszli na dół. Lena podążała parę kroków za Śmiercią, lecz zmniejszył ten dystans tak, że szli ramię w ramię. Kiedy Lena ujrzała Lucyfera miała ochotę wycofać się, lecz nie zrobiła tego. Przyjrzała się mężczyźnie, który z szaleńczym błyskiem w oczach wbijał w nią spojrzenie.
- Nie spodziewałem się twojej wizyty, Lucyferze – powiedział Śmierć, lecz demon nawet na niego nie spojrzał.
- Lucyferze? – Śmierć najwidoczniej oczekiwał odpowiedzi.
- Chcę porozmawiać z Leną.
Lena drgnęła i popatrzyła na Śmierć wzrokiem pełnym obawy. Ten natomiast położył jej dłoń na ramieniu, co nie uszło uwadze Lucyferowi.
- Lena, mam was zostawić?
- Nie! – zarumieniła się, orientując się jak gwałtownie zareagowała. – To znaczy... Tak.
- Będę na dworze – odpowiedział jej i wyszedł. Nastała krępująca cisza. Mężczyzna chciał podejść do niej, lecz cofnęła się o krok, powodując, że znieruchomiał. Uśmiechnął się blado.
- Dlaczego się nie odezwałaś do mnie? Po tym, jak stąd odeszłaś.
- Naprawdę nie wiesz? – zapytała, czując złość. – Jesteś bezczelny.
- Dobrze wiesz, że musiałem to zrobić. Powinnaś była wrócić do mnie, kiedy się stąd wydostałaś.
- Jeżeli dobrze pamiętam sam zrzekłeś się wszystkich praw do mnie – przerwała mu ostro.
- Wróć do mojego domu.
- Nie. Teraz mieszkam tutaj.
- A więc to tak. Skrzywdził cię, a mimo wszystko pragniesz tu pozostać.
- Gdyby nie ty nie doszłoby do tego – przypomniała mu.
- Myślisz, że to miłość? Że on cię kocha? Chce się z tobą pieprzyć, tylko do tego jesteś mu potrzebna.
Stłumiła chęć uderzenia go i zacisnęła na chwilę zęby.
- To nie jest twoja sprawa. Trzy lata temu miałeś inne priorytety, a teraz nagle ci się odmieniło?
Śmierć wyczuł, że sprawy przybierają niebezpieczny obrót, bo wrócił do sali w momencie, kiedy Lucyfer ze złością jej odpowiadał.
- Pamiętaj do kogo mówisz.
- Nie życzę sobie, byś się do niej tak odzywał – powiedział Śmierć, stając między nimi. – Jeśli Lena nie chce wrócić do ciebie powinieneś uszanować jej decyzję.
- Chcę, żebyś mi ją oddał. Możemy zerwać umowę, tylko chcę, by jeszcze dziś wróciła ze mną do domu.
Lena zaczerpnęła głośno powietrza, przeżywając swoiste deja vu.
- Lena sama podjęła decyzję.
- Tamtym razem jakoś ci to nie przeszkadzało, Śmierć!
Śmierć znieruchomiał, a jego spojrzenie stało się lodowato groźne. Lucyfer wyglądał, jakby stracił zmysły.
- Popełniłem straszny błąd. Ale dopóki Lena chce tutaj zostać, będzie mogła być mieszkanką mojej krainy. Co więcej, nie pozwolę, by ktokolwiek zrobił jej krzywdę, ba, nawet sprawił jej przykrość. Dlatego muszę cię poprosić, byś odszedł. Umowa nadal obowiązuje, lecz jeżeli zostaniesz tutaj dłużej, będę musiał się poważnie zastanowić, czy jej nie zerwać.
- Do czego ona jest ci potrzebna? Mogę ci dać tysiąc dziwek, efekt będzie ten sam.
Nagle Lucyfer uniósł się w powietrze i uderzył o drzwi. Osunął się na posadzkę. Lena poczuła, jak w oczach wzbierają się jej łzy.
- Nie pozwolę, byś się tak do mnie zwracał, ani do mnie, ani do Leny. Pamiętaj, że to ja jestem silniejszy, a ty jesteś w moim domu. Poważnie naruszyłeś zasady, lecz ze względu na przyjaźń, jaka nas łączyła postanawiam dać ci ostatnią szansę i pozwolić ci odejść.
Demon podniósł się z trudem i rozpłynął w powietrzu. Śmierć zauważył, że po policzkach dziewczyny spływają łzy.
- Jesteś smutna.
- Nie – odwróciła głowę na bok. – Po prostu nie spodziewałam się po nim takich słów. Nie wiedziałam, że tak zareaguję. A w dodatku ty... Broniłeś mnie i w ogóle. Dziękuję.
- Zrobiłem to, co zrobiłem, bo cię kocham. Nie sądziłem, że po odejściu Nadziei kiedykolwiek wypowiem do kogoś te słowa, ale teraz mówię je tak lekko, tak łatwo, jakby były najoczywistszą rzeczą na świecie. Kocham cię. – uklęknął przed nią, łapiąc jej dłonie i przysuwając je do swoich ust. – Nareszcie odnalazłem sens mojego istnienia, środek Wszechświata, a jesteś nim właśnie ty.
Zarumieniła się słysząc te słowa, lecz jednocześnie poczuła ulgę i szczęście.
- Więc jesteśmy razem – stwierdziła, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- Tak.
- Trzeba to uczcić – zaśmiała się i spojrzała na Śmierć.
- Oczywiście – złapał jej talię i uniósł do góry, na co oplotła go nogami i objęła za szyję. – Może piknik i wino?
- Mam lepszy pomysł – mrugnęła do niego i pocałowała go w usta. – Twoja sypialnia wydaje się być bardzo samotna.
- Tak, to szczyt egoizmu pozostawiać łóżko samemu sobie.
Śmierć zaniósł Lenę z powrotem na górę, a później kochali się, jakby za cel postawili sobie milion wybuchów ich układanki.
Mijały kolejne dni ich sielanki, dni, które później przeradzały się w miesiące. Śmierć był opiekuńczy, troskliwy i kochający, a Lena oddana i szaleńczo do niego przywiązana. Ciągle ją zaskakiwał, ciągle powodował żeby nie zapomniała za co go kocha.
Tego szczęścia, które ogarnęło ich serca nic nie mogło przegonić. Nad królestwem Śmierci świeciło nareszcie słońce.

13 komentarzy:

  1. Boskie *-* jak ja się cieszę że Śmierć i Lena są razem i że on jej wyznał miłość. Ahhh. Takie słodkie :) kiedy następny rozdział? Już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za komentarz :) następny rozdział pod koniec tygodnia :)
      Pozdrawiam
      Igrająca ze Śmiercią

      Usuń
  2. Przepraszam za brzydkie słowo, ale było...
    ZAJEBIŚCIE!!!!!!!!!!!!!!!
    Kobieto! Czy ty mas jakiegoś dilera co sprzedaje tabletki pełne weny???? CHCE JEGO NR HAHA!!!!
    Ja... Jestem tak zachwycona tym rozdziałem, że nie wiem co mam nawet pisać... Wiesz, że kocham Cię za te opisy a dziś ptzeszłaś samą Siebie :D. Te wszystkie porównania... i opis z tą układanką jak Śmierć i Lena się kochali... ZAJEBIŚCIE (i znów przepraszam :c )
    Widzę, Lucuś wyciągnął ostrą artylerię... Choć podejrzeeam, że to sprawka, którejś z córeczek Życia ;> . Cieszę się, że Lena i Śmierć są ze sobą (choć nadal kocham Sen i go nie porzucę!!! haha)
    Przuznam się, że nie spodziewałam się, że Lena zacznie ich ,,głęboką zbajoność" od konsumowania miłości. Zaskoczyłaś mnie c: .
    Chce taki szlafrok jak Lena ;_; (ale do noszenia na piżame po domu, nie do uwodzenia, choć może za kilka lat... Hehe)
    Coś czuję, że sielanka zakochanych nie potrwa długo... A gdy się skończy Sen będzie musiał pomóc Lenie wtedy. Więcej przemyślań i donysłów nie mam (a nawet jak mam to gdzieś w labiryncie mego mózgowia, a że dziś pierwszy dzień szkoły po świętach to sama rozumies... Zero myślenia :| )

    Super, świetne, zaje...fajne ;3
    Trzymaj tak dalej!!!
    KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!!!!!???????!!!!!!!!???????!!!!!!??????!!!!!!!???!!!
    PMDIW życzę
    Nocna Łowczyni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział pod koniec tygodnia xd Ja nie wiem co ja ćpam, ale czasamu mnie napadnie i piszę piszę i jeszcze raz piszę. No dobrze, zdradzę coś- ich sielanka faktycznie nie potrwa za długo ale pozniej stanie się coś, co wątpię ze przewidzisz...
      Bardzo dziękuję za komentarz :)
      Pozdrawiam
      Igrająca ze Śmiercią

      Usuń
    2. A jeśli chodzi o tą "głęboką znajomość" to sama rozumiesz jak to jest, a poza tym ona już od jakiegoś czasu czuła coś do niego... mi się nie wydaje to dziwne, ale Ty myslisz, że to raczej nie na miejscu? :)

      Usuń
    3. A jeśli chodzi o tą "głęboką znajomość" to sama rozumiesz jak to jest, a poza tym ona już od jakiegoś czasu czuła coś do niego... mi się nie wydaje to dziwne, ale Ty myslisz, że to raczej nie na miejscu? :)

      Usuń
  3. O (wstat ulubione przekleństwo) zabrakło mi slów by to opisać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Enigmo, bardzo się cieszę, że zabrakło słów, bo wnioskuję że się podobało:)
      Pozdrawiam
      Igrająca ze Śmiercią

      Usuń
  4. To znów ja XD
    Podejrzrwam, że...
    Nadzieja wróci? I Śmierć BD z nią albo BD musiał wybrać? Albo Pożądanie coś zrobi, że Sen BD się dziwnie zachowywał i BD nachalny w stosunku do Leny. Bądź córeczki Życia coś złego zrobią (tego jestem 100% pewna) albo...hm... Lena odda się Sny? (W co trochę wątpie, ale nie wykluczam żadnej opcji :3) albo...
    przez CB nie zasne w nocy bo BD rozmyślać co się stanie ;_;
    PMDIW życzę
    Nocna Łowczyni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A! Zapomniałabym.
      Nie sądzę, że to nie na miejscu :) Lena go kocha ob ją też a co było 3 lata temu puściła w niepamięć. Zresztą ona i każdy to wie, że to nie było do końca z jego winy :)
      Po prostu myslalam, że kobiety po gwałcie nie są przez dłuuuuuuuugi czas skore do współżycia c: (ale bierz na mnie poprawkę bo ja dopiero 16 lat i jeszcze mało wiem o tym złym krągłym świecie XD )
      Zresztą każda się chyba oswaja w swoim tempie a Lena chciała go przekonać. No i wyznać mu miłość <3
      Z drugiej str to nawet romantic...
      Jeszcze raz powtórzę DOBRA ROBOTA!!!!!!!!

      Usuń
    2. Z pierwszego komentarza zgadza sie tylko to, że córki Życia jak zawsze zresztą będą coś mieszać, a reszta niestety się nie zgadza :(

      Usuń
  5. Zawsze myślałam, ze miłość między kobietą i mężczyzną nie istnieje. Czyżby u Snu i Leny miało być inaczej? Oby, bo mimo wszystko lubię ich razem, ale tylko jako przyjaciół dających sobie dobre rady.
    Uwieść Śmierć <3 Uwieść, uwieść, oczywiście, że uwieść! I już zawsze być razem ;-)
    Czytałam kiedyś taki romans historyczny gdzie główny bohater porwał pewną Kasandrę (chyba tak miała na imię) przed ślubem i zgwałcił na statku, bo pragnął by nikt nie dostał tego co jego zdaniem jemu się należy. Na dodatek ona nakłamała, że jest w ciąży i chciał to sprawdzić i... potem gdy dał jej wolność i mogła wrócić do narzeczonego (po kilkudziesięciu rozdziałach) jej brakowało tego włoskiego (był Włochem) barbarzyńcy. Twoje opowiadanie przywołało do mnie wspomnienie tamtej powieści, twój blog jest nawet od niej lepszy, bo taki magiczny i mniej przewidywalny.
    A tak poza tym: Śmierć się obudził? A więc jednak sypia?

    OdpowiedzUsuń
  6. W połączeniu z poprzednim rozdziałem, a właściwie z nawiązaniem do niego mnie kojarzy się inny cytat niż Takiej Miłość. Mnie przyszło na myśl "Wszystkie drogi wiodą mnie do ciebie..." - piosenka Borysa Szyca i Marysi Starosty.
    Sen się czai i chyba tak łatwo Leny nie odpuści. Będzie dla niej dobry i będzie ją pocieszał i głaskał po głowie i tym samym ona w końcu dopuści się zdrady, prawda? Oby nie, bo za zdradę bym ją znielubił, a nie chcę jej nie lubić.

    OdpowiedzUsuń