Parę
pełnych chłodu i napięcia dni później Sen zapowiedział swoją wizytę. Lena
wyszła w towarzystwie Śmierci przed zamek, by go przywitać. Atmosfera między
nimi była dosyć napięta. Kiedy przybył Sen od razu wyczuł, że coś jest nie tak.
- Lena – przytulił ją
krótko, by następnie podać swojemu bratu dłoń. – Śmierć. Miło was widzieć.
Zmarszczył brwi,
zastanawiając się nad ich dziwnym zachowaniem. Postanowili wspólnie, by wybrać
się na spacer na plażę. Plaża znajdowała się dosyć daleko, lecz marsz minął
szybko – chociaż wszyscy byli małomówni, a dokładniej tylko Sen próbował
podtrzymywać rozmowę. Nad morzem Śmierć odłączył się od nich, dzięki czemu
mogli porozmawiać w cztery oczy.
- Co się między wami
wydarzyło, Lena?
- Nic.
- Przecież widzę.
- Opowiedział mi o
Nadziei, a później… - zaczerwieniła się.
– A później coś mu odbiło i po prostu… nie wiem o co mu chodzi.
Popatrzyła na odległą
sylwetkę Śmierci. Wpatrywał się w linię łączącą błękitne morze z lekko
zachmurzonym niebem.
- Mogę ci zadać
osobiste pytanie? – zapytał wprost. Skinęła z wahaniem głową.
- Czujesz coś do niego?
Zrzedła jej mina i
oczywiście oblała się rumieńcem.
- Śnie! O czym ty… -
chciała zaprotestować, lecz jego sroga mina sprawiła, że głos utknął jej w gardle.
Uśmiechnęła się delikatnie i ponownie spojrzała na Śmierć.
- Tak.
- W takim razie nie
pozwól, by zamknął się w sobie. Przez ostatnie miesiące był taki szczęśliwy.
Nie do poznania. Ale kiedy dzisiaj go zobaczyłem… Będę szczery, nie wyglądał
najlepiej.
- Ale co ja mogę
zrobić? On ciągle… Ciągle rozpamiętuje to co mi zrobił. Nie wierzy mi, że ja
już o tym zapomniałam. Jest taki cholernie uparty, jakby przyrzekł sobie, że
już nigdy mnie nie tknie, a ja…
- Nie pozwól mu na to.
Chyba nie powiesz mi, że nie dasz rady przekonać go do swojej racji? Kobiety
mają takie zdolności, a ty to już na pewno.
- Czyli jesteś za?
- Jak najbardziej.
Jeśli tylko ty tego chcesz.
Zrobiła smutną minę.
- Nie jesteś zły?
Wiesz, że to nie tak miało być.
- Lena, nic nie dzieje
się bez powodu. A ja i tak zawszę cię będę kochać, to pozostanie niezmienne.
Jesteś moją przyjaciółką – jego uśmiech ją zupełnie uspokoił.
Przez
następne dni Lena układała w głowie plan. Śmierć nadal jej unikał – spotykali
się jedynie przy posiłkach, czasami natknęli się na siebie na korytarzu, lecz
mężczyzna bardzo skrupulatnie ograniczał ich kontakt, powodując, że Lena czuła
coraz większą wściekłość.
Tego wieczoru brała
długą kąpiel. Za niedługo miała zejść na kolację – chociaż wcale nie była
głodna. Przez chwilę rozważała zostanie w swoim pokoju, jednak w głowie
zapaliła jej się mała żaróweczka.
Wyszła z wanny.
Pachniała wonnymi olejkami, które pod wpływem gorąca wody otuliły ją swym
zapachem niczym jedwabna suknia ciało. Powoli podeszła do lustra.
Jej skóra lśniła, jakby
zroszona złotymi drobinkami. Wilgotne włosy ukryły piersi. Podniosła dłoń i
przyłożyła ją do szyi, pod palcami czuła szybkie drgania, spowodowane gorącą
kąpielą. Na twarzy miała delikatne rumieńce, a zielone oczy stały się głębokie
niczym dwie studnie. Płomienie świec tańczyły na złotej skórze, powodując, że
Lena wyglądała jak nieziemska istota, bogini.
Tak, to dobry plan. Nie
pozwoli na to, by Śmierć ją ignorował. Sprawi, że będzie na nią patrzył. Nie,
nie musi z nią rozmawiać - Dzisiaj wiedziała czego pragnie. Nie miała
wątpliwości jak przez minione trzy lata. Nareszcie wiedziała kim jest. W tej
chwili nie myślała o nikim innym. Skupiła się na sobie, pewnie unosząc głowę.
Nie spuszczaj wzroku –
pomyślała i wbiła spojrzenie w bliźniacze odbicie. Później odwróciła się i
obojętnie przeszła obok przygotowanego stroju. W zamian za to nałożyła na
siebie cienki, jedwabny szlafrok, tak długi, że ciągnął się po ziemi. Na jego
bladozielonym materiale błyszczały płomienie.
Wyszła ze swojej
komnaty i, zamiast skierować się do jadalni poszła do pokoju, w którym ostatnio
była podczas gdy ratowała Śmierć. Otworzyła drzwi i stanęła pośrodku
pomieszczenia. Czekała spokojnie oddychając.
Śmierć
siedział przy stole, oczekując jej przybycia. W końcu, zaniepokojony sprawdził
jej komnaty. Czuł, że nie opuściła zamku. Delikatny, pieszczący nos zapach
kazał mu iść za sobą i doprowadził do jego sypialni. Otworzył drzwi i zamarł.
Lena stała odwrócona
tyłem do niego. Może usłyszała jego przybycie, lecz nie dała po sobie tego
poznać. Ciemność w pokoju rozjaśniały zapalone świece. Śmierć poczuł chęć
odwrócenia się i odejścia, lecz gdy tylko zrobił krok w tył odezwała się.
- Zostań tutaj – ton
jej głosu był władczy, nie znoszący sprzeciwu. Zamknął za sobą drzwi, lecz nadal
pozostał blisko nich.
- Pamiętasz naszą
rozmowę w dzień, w którym stąd odeszłam? – zapytała.
- Tak.
- A czy pamiętasz co
powiedziałam na końcu? Szepnęłam tylko i przez cały czas byłam niepewna tego,
że usłyszałeś moje słowa.
- Pamiętam je, Lena.
Odwróciła głowę tak, że
mógł ujrzeć jej profil.
- Co powiedziałam?
- Powiedziałaś – „nie
jest złym pożądać, warto jednak łączyć pożądanie z miłością. Nie inaczej"
Odwróciła się powoli do
niego. Szlafrok był luźno zawiązany, ukazując głęboki dekolt ciągnący się niemal
do jej pasa. W jej oczach tańczył ogień świec.
- Podejdź do mnie –
powiedziała. Pierwszy raz była pewna tego, co miało nastąpić. Nie czuła ani
grama strachu. Nie posłuchał jej od razu.
- Lena, nie rób
czegoś...
- Dzisiaj patrzę tylko
na to, czego chcę.
Podszedł do niej,
stając na wyciągnięcie ręki. Pewnym ruchem przyłożyła mu do policzka dłoń,
a on wtulił się w nią, jakby była to najcudowniejsza pieszczota. Zrobiła
krok naprzód, tak, że ich ciała zetknęły się i przeszył je przyjemny dreszczyk.
Cały czas patrząc mu w oczy zjechała z policzka na jego tors i zwinnymi palcami
rozpięła mu koszulę. Pomogła mu ją ściągnąć, po czym rozpięła jego pas w
spodniach. Następnie pozwoliła, by aksamitne okrycie zsunęło się z niej, by
odkryło jej ciało.
Nie spuszczając swych
oczu z jego zbliżyła do niego usta i delikatnie je rozwarła.
- Śmierć – szepnęła,
otulając go słodkim oddechem. – Kocham cię.
A później go
pocałowała, wplatając palce w jego włosy. Czuł jej słodycz i przymknął oczy, w
głowie dudniły mu te dwa słowa, które tak wiele znaczą. Pierwszy raz od wieków
dano mu poczuć najwspanialsze uczucie, które niegdyś mu towarzyszyło. Nadzieję.
Objął dłońmi jej talię,
przyciągając ją jeszcze bliżej. Poprowadziła go do łóżka i odepchnęła go, tak
by się położył na plecach, po czym usiadła na nim i ich usta ponownie się
złączyły. Z głębi jej gardła wyszedł cichy pomruk, kiedy pomogła mu się
rozebrać do końca, nie przerywając pocałunku. Teraz Śmierć siedział, mając nad
sobą Lenę, patrząc jej głęboko w oczy, próbując odczytać w nich jej uczucia.
Nie było w tym spojrzeniu strachu.
Lena zaczęła poruszać
powoli biodrami, usta miała zetknięte z jego szyją, palce wplotła mu we włosy.
Głęboki oddech owiewał mu skórę. Odchyliła głowę do tyłu, a jej ruchy stały się
nieco szybsze. Śmierć muskał ustami wgłębienie między jej wyraźnie zarysowanymi
obojczykami, przymknął oczy czując falę przyjemności, która tak niespodziewanie
go zaatakowała.
Jej zmysłowe ruchy
doprowadzały Śmierć do szaleństwa, a tylko Lena wiedziała, że jej działanie
jest w pełni zamierzone. Pragnęła, by czuł to co ona, by ich ciała były jednym,
a jej rozkosz była również jego rozkoszą. Ta myśl potwierdziła tylko
prawdziwość jej wyznania uczucia do Śmierci – nie kochając go nie zależałoby
jej na tym, by razem z nią odczuwał przyjemność. To właśnie jest miłość – kiedy
dbając o swoje potrzeby jednocześnie, zupełnie podświadomie dba się o potrzeby
tej drugiej osoby. Miłość to postrzeganie siebie nie jako pojedynczą istotę,
lecz postrzeganie siebie jako dwuelementową układankę, która osobno nie
przedstawia niczego, a po złączeniu ukazuje to, kim jesteśmy.
A najpiękniejszym
momentem układanki jest ta chwila, w której oba elementy wybuchają,
jednocześnie, ze zdwojoną siłą.
Lena czując przypływ
rozkoszy, czując, że nadchodzi ten finalny moment wygięła ciało w łuk
i jęknęła z oczekiwaniem. Wiedziała, że Śmierć również wchodzi na szczyt,
bo zaczął odpowiadać na jej ruchy. Na jej biodrach zacisnęły się jego dłonie,
przyciągając ją jeszcze bardziej do swojego ciała. Taniec rozkoszy trwał
jeszcze przez chwilę, by następnie oba ciała zadrżały i znieruchomiały,
wybuchając, chcąc by ten moment trwał wiecznie.
Śmierć i Lena
„wybuchali” tej nocy jeszcze wiele razy, a później, kiedy słońce delikatnie
rozjaśniło niebo zasnęli w swoich objęciach, zmęczeni, radośni i spełnieni.
Objęcia Śmierci były
troskliwe i delikatne, Lena natomiast z całkowitym zaufaniem pozwoliła, by
przytulał ją do siebie. Kiedy Lena się obudziła leżała na jego torsie,
przytulając policzek do jego piersi. Jego ręka spoczywała na jej lewej piersi,
jakby czucie jej serca było dla niego pieszczotą. Palcami rysowała na jego
skórze kółka, nieświadoma, że on również się obudził i, spod półprzymkniętych
pod wpływem jej dotyku powiek, obserwuje ją.
- Mógłbym tutaj leżeć w
nieskończoność – mruknął cicho. Usłyszawszy jego głos dziewczyna drgnęła i
spojrzała na niego z uśmiechem.
- Nigdzie mi się nie
śpieszy – odpowiedziała i podciągnęła się tak, by jej twarz znalazła się na
wysokości jego. Jej włosy otuliły jego twarz, kiedy musnęła ustami jego
policzek, a następnie położyła głowę stykając nos z jego szyją i wdychając jego
zapach.
- Nareszcie –
powiedziała z satysfakcją.
- Co nareszcie?
- Nareszcie przestałeś
zachowywać się jak…
- Czy ty chciałaś mnie
obrazić? – zapytał gniewnie.
- Nie, stwierdziłam
tylko fakt. – zachichotała i pogładziła go po policzku palcami.
Śmierć, zamiast rozluźnić się, to
znieruchomiał.
- Coś się stało? –
zapytała ze zdziwieniem.
- Wydaję mi się, że
mamy gościa – odpowiedział. Lena spojrzała na niego z zapytaniem.
- To Lucyfer.
Napięła mięśnie słysząc
to imię, które przez ostatnie lata próbowała zapomnieć. Czuła urazę, której nie
w sposób było się pozbyć. Śmierć zaczął masować jej ramię.
- Jeśli nie chcesz do
niego wychodzić, to zostań tutaj. Pozbędę się go i wrócę.
Pokręciła tylko głową i
westchnęła.
- To najłatwiejsze
wyjście, ale nie oznacza wcale, że najlepsze. Chodźmy.
Ubrali się i zeszli na
dół. Lena podążała parę kroków za Śmiercią, lecz zmniejszył ten dystans tak, że
szli ramię w ramię. Kiedy Lena ujrzała Lucyfera miała ochotę wycofać się, lecz
nie zrobiła tego. Przyjrzała się mężczyźnie, który z szaleńczym błyskiem w
oczach wbijał w nią spojrzenie.
- Nie spodziewałem się
twojej wizyty, Lucyferze – powiedział Śmierć, lecz demon nawet na niego nie
spojrzał.
- Lucyferze? – Śmierć
najwidoczniej oczekiwał odpowiedzi.
- Chcę porozmawiać z
Leną.
Lena drgnęła i
popatrzyła na Śmierć wzrokiem pełnym obawy. Ten natomiast położył jej dłoń na
ramieniu, co nie uszło uwadze Lucyferowi.
- Lena, mam was
zostawić?
- Nie! – zarumieniła
się, orientując się jak gwałtownie zareagowała. – To znaczy... Tak.
- Będę na dworze –
odpowiedział jej i wyszedł. Nastała krępująca cisza. Mężczyzna chciał podejść
do niej, lecz cofnęła się o krok, powodując, że znieruchomiał. Uśmiechnął się
blado.
- Dlaczego się nie
odezwałaś do mnie? Po tym, jak stąd odeszłaś.
- Naprawdę nie wiesz? –
zapytała, czując złość. – Jesteś bezczelny.
- Dobrze wiesz, że
musiałem to zrobić. Powinnaś była wrócić do mnie, kiedy się stąd wydostałaś.
- Jeżeli dobrze pamiętam
sam zrzekłeś się wszystkich praw do mnie – przerwała mu ostro.
- Wróć do mojego domu.
- Nie. Teraz mieszkam
tutaj.
- A więc to tak.
Skrzywdził cię, a mimo wszystko pragniesz tu pozostać.
- Gdyby nie ty nie
doszłoby do tego – przypomniała mu.
- Myślisz, że to
miłość? Że on cię kocha? Chce się z tobą pieprzyć, tylko do tego jesteś mu
potrzebna.
Stłumiła chęć uderzenia
go i zacisnęła na chwilę zęby.
- To nie jest twoja
sprawa. Trzy lata temu miałeś inne priorytety, a teraz nagle ci się odmieniło?
Śmierć wyczuł, że
sprawy przybierają niebezpieczny obrót, bo wrócił do sali w momencie, kiedy
Lucyfer ze złością jej odpowiadał.
- Pamiętaj do kogo
mówisz.
- Nie życzę sobie, byś
się do niej tak odzywał – powiedział Śmierć, stając między nimi. – Jeśli Lena
nie chce wrócić do ciebie powinieneś uszanować jej decyzję.
- Chcę, żebyś mi ją
oddał. Możemy zerwać umowę, tylko chcę, by jeszcze dziś wróciła ze mną do domu.
Lena zaczerpnęła głośno
powietrza, przeżywając swoiste deja vu.
- Lena sama podjęła
decyzję.
- Tamtym razem jakoś ci
to nie przeszkadzało, Śmierć!
Śmierć znieruchomiał, a
jego spojrzenie stało się lodowato groźne. Lucyfer wyglądał, jakby stracił
zmysły.
- Popełniłem straszny
błąd. Ale dopóki Lena chce tutaj zostać, będzie mogła być mieszkanką mojej krainy.
Co więcej, nie pozwolę, by ktokolwiek zrobił jej krzywdę, ba, nawet sprawił jej
przykrość. Dlatego muszę cię poprosić, byś odszedł. Umowa nadal obowiązuje,
lecz jeżeli zostaniesz tutaj dłużej, będę musiał się poważnie zastanowić, czy
jej nie zerwać.
- Do czego ona jest ci
potrzebna? Mogę ci dać tysiąc dziwek, efekt będzie ten sam.
Nagle Lucyfer uniósł
się w powietrze i uderzył o drzwi. Osunął się na posadzkę. Lena poczuła,
jak w oczach wzbierają się jej łzy.
- Nie pozwolę, byś się
tak do mnie zwracał, ani do mnie, ani do Leny. Pamiętaj, że to ja jestem
silniejszy, a ty jesteś w moim domu. Poważnie naruszyłeś zasady, lecz ze
względu na przyjaźń, jaka nas łączyła postanawiam dać ci ostatnią szansę i
pozwolić ci odejść.
Demon podniósł się z
trudem i rozpłynął w powietrzu. Śmierć zauważył, że po policzkach dziewczyny
spływają łzy.
- Jesteś smutna.
- Nie – odwróciła głowę
na bok. – Po prostu nie spodziewałam się po nim takich słów.
Nie wiedziałam, że tak zareaguję. A w dodatku ty... Broniłeś mnie i w
ogóle. Dziękuję.
- Zrobiłem to, co
zrobiłem, bo cię kocham. Nie sądziłem, że po odejściu Nadziei kiedykolwiek
wypowiem do kogoś te słowa, ale teraz mówię je tak lekko, tak łatwo, jakby były
najoczywistszą rzeczą na świecie. Kocham cię. – uklęknął przed nią, łapiąc jej
dłonie i przysuwając je do swoich ust. – Nareszcie odnalazłem sens mojego
istnienia, środek Wszechświata, a jesteś nim właśnie ty.
Zarumieniła się słysząc
te słowa, lecz jednocześnie poczuła ulgę i szczęście.
- Więc jesteśmy razem –
stwierdziła, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- Tak.
- Trzeba to uczcić –
zaśmiała się i spojrzała na Śmierć.
- Oczywiście – złapał
jej talię i uniósł do góry, na co oplotła go nogami i objęła za szyję. – Może
piknik i wino?
- Mam lepszy pomysł –
mrugnęła do niego i pocałowała go w usta. – Twoja sypialnia wydaje się być
bardzo samotna.
- Tak, to szczyt
egoizmu pozostawiać łóżko samemu sobie.
Śmierć zaniósł Lenę z
powrotem na górę, a później kochali się, jakby za cel postawili sobie milion
wybuchów ich układanki.
Mijały kolejne dni ich
sielanki, dni, które później przeradzały się w miesiące. Śmierć był opiekuńczy,
troskliwy i kochający, a Lena oddana i szaleńczo do niego przywiązana. Ciągle
ją zaskakiwał, ciągle powodował żeby nie zapomniała za co go kocha.
Tego szczęścia, które
ogarnęło ich serca nic nie mogło przegonić. Nad królestwem Śmierci świeciło
nareszcie słońce.
Boskie *-* jak ja się cieszę że Śmierć i Lena są razem i że on jej wyznał miłość. Ahhh. Takie słodkie :) kiedy następny rozdział? Już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz :) następny rozdział pod koniec tygodnia :)
UsuńPozdrawiam
Igrająca ze Śmiercią
Przepraszam za brzydkie słowo, ale było...
OdpowiedzUsuńZAJEBIŚCIE!!!!!!!!!!!!!!!
Kobieto! Czy ty mas jakiegoś dilera co sprzedaje tabletki pełne weny???? CHCE JEGO NR HAHA!!!!
Ja... Jestem tak zachwycona tym rozdziałem, że nie wiem co mam nawet pisać... Wiesz, że kocham Cię za te opisy a dziś ptzeszłaś samą Siebie :D. Te wszystkie porównania... i opis z tą układanką jak Śmierć i Lena się kochali... ZAJEBIŚCIE (i znów przepraszam :c )
Widzę, Lucuś wyciągnął ostrą artylerię... Choć podejrzeeam, że to sprawka, którejś z córeczek Życia ;> . Cieszę się, że Lena i Śmierć są ze sobą (choć nadal kocham Sen i go nie porzucę!!! haha)
Przuznam się, że nie spodziewałam się, że Lena zacznie ich ,,głęboką zbajoność" od konsumowania miłości. Zaskoczyłaś mnie c: .
Chce taki szlafrok jak Lena ;_; (ale do noszenia na piżame po domu, nie do uwodzenia, choć może za kilka lat... Hehe)
Coś czuję, że sielanka zakochanych nie potrwa długo... A gdy się skończy Sen będzie musiał pomóc Lenie wtedy. Więcej przemyślań i donysłów nie mam (a nawet jak mam to gdzieś w labiryncie mego mózgowia, a że dziś pierwszy dzień szkoły po świętach to sama rozumies... Zero myślenia :| )
Super, świetne, zaje...fajne ;3
Trzymaj tak dalej!!!
KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!!!!!???????!!!!!!!!???????!!!!!!??????!!!!!!!???!!!
PMDIW życzę
Nocna Łowczyni
Następny rozdział pod koniec tygodnia xd Ja nie wiem co ja ćpam, ale czasamu mnie napadnie i piszę piszę i jeszcze raz piszę. No dobrze, zdradzę coś- ich sielanka faktycznie nie potrwa za długo ale pozniej stanie się coś, co wątpię ze przewidzisz...
UsuńBardzo dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam
Igrająca ze Śmiercią
A jeśli chodzi o tą "głęboką znajomość" to sama rozumiesz jak to jest, a poza tym ona już od jakiegoś czasu czuła coś do niego... mi się nie wydaje to dziwne, ale Ty myslisz, że to raczej nie na miejscu? :)
UsuńA jeśli chodzi o tą "głęboką znajomość" to sama rozumiesz jak to jest, a poza tym ona już od jakiegoś czasu czuła coś do niego... mi się nie wydaje to dziwne, ale Ty myslisz, że to raczej nie na miejscu? :)
UsuńO (wstat ulubione przekleństwo) zabrakło mi slów by to opisać
OdpowiedzUsuńEnigmo, bardzo się cieszę, że zabrakło słów, bo wnioskuję że się podobało:)
UsuńPozdrawiam
Igrająca ze Śmiercią
To znów ja XD
OdpowiedzUsuńPodejrzrwam, że...
Nadzieja wróci? I Śmierć BD z nią albo BD musiał wybrać? Albo Pożądanie coś zrobi, że Sen BD się dziwnie zachowywał i BD nachalny w stosunku do Leny. Bądź córeczki Życia coś złego zrobią (tego jestem 100% pewna) albo...hm... Lena odda się Sny? (W co trochę wątpie, ale nie wykluczam żadnej opcji :3) albo...
przez CB nie zasne w nocy bo BD rozmyślać co się stanie ;_;
PMDIW życzę
Nocna Łowczyni
A! Zapomniałabym.
UsuńNie sądzę, że to nie na miejscu :) Lena go kocha ob ją też a co było 3 lata temu puściła w niepamięć. Zresztą ona i każdy to wie, że to nie było do końca z jego winy :)
Po prostu myslalam, że kobiety po gwałcie nie są przez dłuuuuuuuugi czas skore do współżycia c: (ale bierz na mnie poprawkę bo ja dopiero 16 lat i jeszcze mało wiem o tym złym krągłym świecie XD )
Zresztą każda się chyba oswaja w swoim tempie a Lena chciała go przekonać. No i wyznać mu miłość <3
Z drugiej str to nawet romantic...
Jeszcze raz powtórzę DOBRA ROBOTA!!!!!!!!
Z pierwszego komentarza zgadza sie tylko to, że córki Życia jak zawsze zresztą będą coś mieszać, a reszta niestety się nie zgadza :(
UsuńZawsze myślałam, ze miłość między kobietą i mężczyzną nie istnieje. Czyżby u Snu i Leny miało być inaczej? Oby, bo mimo wszystko lubię ich razem, ale tylko jako przyjaciół dających sobie dobre rady.
OdpowiedzUsuńUwieść Śmierć <3 Uwieść, uwieść, oczywiście, że uwieść! I już zawsze być razem ;-)
Czytałam kiedyś taki romans historyczny gdzie główny bohater porwał pewną Kasandrę (chyba tak miała na imię) przed ślubem i zgwałcił na statku, bo pragnął by nikt nie dostał tego co jego zdaniem jemu się należy. Na dodatek ona nakłamała, że jest w ciąży i chciał to sprawdzić i... potem gdy dał jej wolność i mogła wrócić do narzeczonego (po kilkudziesięciu rozdziałach) jej brakowało tego włoskiego (był Włochem) barbarzyńcy. Twoje opowiadanie przywołało do mnie wspomnienie tamtej powieści, twój blog jest nawet od niej lepszy, bo taki magiczny i mniej przewidywalny.
A tak poza tym: Śmierć się obudził? A więc jednak sypia?
W połączeniu z poprzednim rozdziałem, a właściwie z nawiązaniem do niego mnie kojarzy się inny cytat niż Takiej Miłość. Mnie przyszło na myśl "Wszystkie drogi wiodą mnie do ciebie..." - piosenka Borysa Szyca i Marysi Starosty.
OdpowiedzUsuńSen się czai i chyba tak łatwo Leny nie odpuści. Będzie dla niej dobry i będzie ją pocieszał i głaskał po głowie i tym samym ona w końcu dopuści się zdrady, prawda? Oby nie, bo za zdradę bym ją znielubił, a nie chcę jej nie lubić.