Pożądanie szła szarym korytarzem pałacu
matki kręcąc ponętnie biodrami. Jej czerwona, zwiewna suknia falowała z każdym
jej ruchem. Na jej pięknej twarzy nie było, jak zwykle uśmiechu – jej usta były
zaciśnięte, a w oczach błyskały gniewne iskry.
Czuła Zazdrość – była już blisko, ale
czuła ją również w sercu. Pożądanie bowiem bardzo dawno temu sama czegoś
pożądała. A raczej kogoś. Śmierci.
Była zła na matkę, która nie chciała podjąć
żadnych kroków, by zniszczyć Śmierć. Chciała, by cierpiał, by cierpiał teraz.
Otworzyła drzwi komnaty i zastała tam
bladą, czarnowłosą postać siostry. Zazdrość była jej ulubioną siostrą – często
Pożądanie działała z pobudek Zazdrości i wiedziała, że jej siostra w połączeniu
z jej mocą może być bardzo groźna.
- Ciągle o nim myślisz. Porzygam się
zaraz – powiedziała wysokim, dziewczęcym głosem Zazdrość. – Dobrze wiesz, że to
za wysokie progi dla ciebie.
Pożądanie parsknęła śmiechem. Przeszła
przez szarą, przytłaczającą komnatę i usiadła na zakurzonym łożu.
- A ty powinnaś wiedzieć, że jego już
nie chcę. Jedyną rzeczą jaką chcę jest jego cierpienie.
- Matka kazała ci czekać – przypomniała
jej siostra i podeszła do niej bliżej. – Nieładnie, siostro. Chcesz się jej
sprzeciwić?
- Nie. Chcę przyśpieszyć to, co i tak
jest nieuniknione. Pomożesz?
Jej siostra przegarnęła długimi palcami
włosy. Usiadła obok niej i przysunęła usta do ucha siostry.
- Mogłabym – szepnęła i uśmiechnęła się
pożądliwie.
- Czuję to cholerne uczucie jakim Śmierć
obdarzył tą dziwkę – powiedziała z obrzydzeniem Pożądanie. - Nie chcę tego
czuć.
- Ty czegoś „nie chcesz”? – na lekko
wydłużonej twarzy Zazdrości zaigrał kpiący uśmieszek. Pożądanie zacisnęła zęby.
- Ta suka musi umrzeć. Musimy to tak
rozegrać, żeby Śmierć w jakiś sposób nam ją wystawił. On jest bardzo podatny na
nasze wpływy, więc nie powinno przysporzyć to nam problemu – głos Nieczystości
przybrał profesjonalny ton, jakby takie rzeczy planowała codziennie.
- Nasza matka wie co mówi – znienacka
rozległ się głos pełen wyższości. W ciemności za otwartymi drzwiami wyłoniła
się następna postać. Miała skórę jak mleko i ubrana była we wspaniałą pudrową
suknię opadającą do ziemi. Jej blond włosy opadały w falach do ramion, a blade usta
były bez wyrazu.
- Nikt nie prosił cię o zdanie, Dumo –
wysyczała Pożądanie. Pycha zmroziła ją szarym chłodem oczu.
- Kiedy zaplanowałaś, by nasz wuj wziął
dziewczynę do siebie jakoś ci nie przeszkadzała moja ingerencja – odwróciła
wzrok od sióstr. – Po prostu mówię, że nasza matka może na zewnątrz jest
zniszczona, ale jej umysł jest nadprzeciętny. Jeśli mówi, że mamy czekać to
znaczy, że ma jakiś plan.
- Trzeba działać szybko! Dopóki ich
uczucie jest najgorętsze! – krzyknęła Pożądanie, na co Duma tylko zachichotała
zakrywając usta dłonią.
- Ale zemsta najlepiej smakuje na zimno…
Śmierć
siedział naprzeciwko Leny i wpatrywał się w nią. Dziewczyna nie zwracała na to
uwagi, albo tylko udawała, że nie widzi i nie krępując się jadła obiad.
Zamyślił się.
Kiedy grał jej na pianinie kątem oka
zobaczył jej wzruszenie. Widział jak się w niego wpatruje i jak wiele
emocji wywołała w niej jego gra. Śmierć był ciekaw, o czym dokładnie myślała w
tamtej chwili.
- Nie jesteś głodny? – z zamyślenia
wyrwał ją jej głos. – Nic nie zjadłeś.
- Nie, Lena, nie jestem głodny –
uśmiechnął się lekko, jakby jej słowa były zrozumianym tylko dla niego żartem.
Spojrzała na niego pytająco.
- Nie czuję głodu – pośpieszył z
wyjaśnieniem.
- Mogłam się domyślić – uśmiechnęła się
szeroko i napiła się czerwonego wina. – Sen zawsze tak dużo je, ale wspominał
kiedyś, że nie jest mu to potrzebne. Czasami zapominam, że przecież nie
jesteście ludźmi.
- Tak? – zainteresował się Śmierć.
Dziewczyna widząc jego badawcze spojrzenie nieco się zaczerwieniła, ale
ciągnęła dalej.
- W końcu wyglądacie jak ludzie. I po
prostu… Twoje zachowanie czasami również jest bardzo ludzkie. Wiesz co mam na
myśli? – odkaszlnęła speszona i spuściła wzrok na swój talerz.
- Nigdy nie zwracałem uwagi na to, żeby
zachowywać się jak człowiek – odpowiedział cicho.
- Może i nie zwracałeś, ale wierz mi, że
w wielu sprawach jesteś podobny do ludzi.
- Czy to jest, twoim zdaniem, dobre? –
zapytał z ciekawością. Lena popatrzyła mu w oczy i miała już przytaknąć, lecz
przypomniała sobie rozmowę ze Snem po tym, jak spotkała Śmierć w hospicjum.
- Nie. To znaczy… - zawahała się. – Nie
do końca. Gdybyś był człowiekiem i pełnił rolę Śmierci… To nie byłoby dla
ciebie dobre. Wiesz, kiedy spotkaliśmy się w hospicjum i zabierałeś ze sobą
Petera pomyślałam, że takie odejście nie jest ani złe, ani smutne. Ale później
Sen powiedział mi, że nie powinieneś tak robić, bo kiedy angażujesz się
uczuciowo mógłbyś ulec destrukcji.
Śmierci zaschło w gardle.
- Czyli w ogóle nie powinienem
zachowywać się jak człowiek?
- Nie – zaprzeczyła gwałtownie. –
Chodziło mi o to, że podczas… pracy nie powinieneś być taki empatyczny. A w…
innych sytuacjach owszem. Uczucia nie są niczym złym, każdy chce coś czuć. A
wy… Nie wyobrażam sobie takiego istnienia. Jesteście tutaj od początku i…
- Rozumiem co masz na myśli – powiedział
widząc, że dziewczyna nie do końca jest w stanie ubrać w słowa swoje myśli. Po
jego sercu rozlało się ciepło. Czyli uważała, że ma prawo do ludzkich uczuć. Do
przyjaźni, smutku… Do miłości. Jako tak długowieczna istota poszukiwanie sensu
istnienia było dla niego bardzo ważne. Z początku nie brakowało mu niczego,
lecz kiedy pojawili się ludzie… Widząc ich uczucia i emocje chcąc nie chcąc
pożądał odczuwać to samo co oni – paradoksalnie, wywyższał się nad inne istoty,
lecz pragnął być chociaż w części jak one. Jednak w sprawie emocji był laikiem
– to dlatego tak bardzo bolało, kiedy jego dawna miłość zniknęła. Ludzie
potrafią sobie radzić ze stratą – byli w tym mistrzami, a on, chociaż zawierał
pierwiastek doskonalszy od człowieka nie potrafił poradzić sobie z jej
odejściem. Przez to, że Śmierć nie był człowiekiem jego uczucia były takie
silne, tak nieopanowane. Jeśli chciał być jak ludzie, musiałby uczyć się od
nich – i oto nadarzyła się okazja, siedziała tuż przed nim.
Wiedział,
że Lena już wiele w nim zmieniła. Widział to patrząc na swoje odbicie
w lustrze, widział to w krajobrazie swego królestwa, czuł to w sercu. Jedyną
rzeczą, jakiej się bał była ponowna utrata czegoś, na czym będzie mu zależeć. Tego
nie da rady znieść. Wcześniej sądził, że nic nie jest w stanie go zniszczyć,
lecz teraz wiedział, że to nieprawda. Destrukcyjna jest strata swojej miłości,
niszczy ona od wewnątrz, aż w końcu chce się zapaść w nicość, nie istnieć.
Śmierć musiał nauczyć się życia, tak, jak dziecko uczy się pisać, metodą prób i
błędów. A dzięki Lenie miał szansę, żeby błędów było o wiele mniej.
Po
obiedzie wybrali się na spacer. Postanowili wspiąć się na najwyższy z
okolicznych pagórków – Lena chciała zobaczyć całe królestwo. Droga nie była
męcząca, chociaż czasami Śmierć musiał pomagać dziewczynie przytrzymując ją za
ramię, by nie upadła – miejscami było dosyć stromo, a jej pantofelki nie były
dobrym obuwiem na takie wędrówki. Za każdym razem, kiedy ją przytrzymywał na jej
policzki wstępował rumieniec, a jej oddech na moment zamierał. Kilkadziesiąt
minut później znaleźli się na szczycie. Lena miała zaczerwienioną twarz z
wysiłku i dosyć porywistego wiatru. Rozejrzała się dookoła. Mimo, że
znajdowali się w najwyższym okolicznym miejscu i tak nie była w stanie dojrzeć
granic królestwa. Gdzie nie sięgnąć wzrokiem widać było łąki, kolorowe lasy,
jeziora. Lenie zdawało się, że na północy widzi jakieś większe wzniesienia,
lecz było to tak daleko, że mogły się one okazać przewidzeniem. Na południe od
zamku rozciągał się ocean, również zdający się nie mieć końca.
- Nie sądziłam, że twoja kraina jest tak
wielka – jej oddech powoli się uspokajał.
- Jestem pewien, że ona nigdy się nie
kończy – odpowiedział. Widząc jej pytające spojrzenie pośpieszył z
wyjaśnieniami. – Jeśli obrałabyś sobie jakiś kierunek, to wątpię, że
znalazłabyś nagle jakąś nieprzekraczalną granicę. Podejrzewam, że idąc na
północ w końcu doszłabyś do morza. Ale tutaj wszystko lubi się zmieniać.
- Czyli ta kraina jest jak osobna
planeta? Kula? – zapytała z zafascynowaniem. Wzruszył ramionami.
- Czemu nie. Kula to figura doskonała.
Zresztą nigdy nad tym się nie zastanawiałem. Nieczęsto zwiedzam swoje
królestwo. Nie mam na to czasu.
- Ale za to byłeś we wszystkich miejscach
na świecie. To takie… Fascynujące. – zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad
czymś. – Jak to jest, Śmierć, że jesteś tutaj ze mną, a jednocześnie gdzieś
indziej, i to nie tylko w jednym miejscu?
- Nie wiem jak ci to wytłumaczyć. Jestem
tutaj jako antropomorficzna idea, lecz moja świadomość jest bardzo podzielna.
Nie wiem jak inaczej to wyjaśnić.
- A odczuwasz zmęczenie? Przecież ciągle
coś robisz.
- Prawie nigdy nie odczuwam fizycznego
zmęczenia – powiedział tylko.
- A psychiczne częściej? – wypaliła nie
myśląc. Jego twarz skamieniała na moment. – Przepraszam, ja nie chcę być
wścibska.
- Prawie zawsze – odpowiedział cicho na
jej pytanie. – Dawno nie czułem się psychicznie wypoczęty. Być może potrzebuję
pomocy Snu.
- To dlaczego go nie poprosisz? – na jej
pytanie uśmiechnął się krzywo.
- Jeśli Sen pomoże mi naprawdę zasnąć,
to i moja świadomość zostanie uśpiona – w ten sposób na wszystkich światach
nikt nie będzie mógł odejść. Niestety, ale nie mogę na to pozwolić. Ja
i moje rodzeństwo jesteśmy tutaj po to, by utrzymać równowagę i harmonię.
Kiedy zabrakłoby któregokolwiek z nas… Szkody mogłyby być nieodwracalne.
- Mogłyby? A nie mógłbyś później się
pośpieszyć i zabrać tych, którzy mieli umrzeć?
Jego twarz się rozpogodziła – widząc jej
zaangażowanie w temat miał ochotę się roześmiać, po raz pierwszy od tak dawna.
- Nie mam pojęcia. Widzę, że usilnie
chcesz mnie uśpić – powiedział łagodnym tonem, na co ona zachichotała.
- Po prostu chcę, żebyś był wypoczęty –
uśmiechnęła się do niego. Przez moment patrzyli na siebie, a później
jednocześnie odwrócili głowy, jakby ich zachowanie zabrnęło nie w tym kierunku.
- To wspaniałe, że byłeś w tylu
miejscach. Tyle widziałeś – powiedziała rozmarzonym głosem.
- Jeśli tego pragniesz mogę cię zabrać
ze sobą w kilka miejsc. Nawet teraz – zaproponował z wahaniem.
Lena na początku przeraziła się –
miałaby towarzyszyć mu podczas jego pracy? Lecz wrodzona ciekawość nie pozwoliła odmówić. Skinęła głową i podała
mu dłoń. Ujął ją delikatnie i rozpłynęli się w powietrzu.
W
Lenę uderzyła fala ciepła. Zdezorientowana rozglądała się dookoła – najpierw
ujrzała piękne, lazurowe morze, nieskazitelnie biały piach i palmy. Błękitne
niebo pozbawione było chmur, a świeża bryza orzeźwiła jej ciało. Była na
jakiejś rajskiej wyspie. Obejrzała się za siebie – Śmierć przyglądał się
badawczo niebu, jakby widział w czystym błękicie coś niezwykłego. W czarnym
stroju stanowił kontrast jasnej wyspy. Uśmiechnęła się do niego, ale on nadal
patrzył nad nią. Dziewczyna zaniepokoiła się, kiedy usłyszała głośny szum.
Odgłos narastał i narastał, aż w końcu
zza drzew wyłonił się płonący śmigłowiec. Usłyszała krzyki, a później maszyna
uderzyła w ziemię jakieś pięćdziesiąt metrów od nich i nastąpił wybuch. Lena
otworzyła szeroko oczy i zakryła dłonią usta. Fala uderzeniowa nie była silna,
lecz dziewczyna opadła na kolana, a jej włosy rozwiały się we wszystkie strony.
Spojrzała na Śmierć ze łzami w oczach – jego postać rozmyła się na moment, a na
jego twarzy dostrzegła ten nieludzki, obcy wyraz. Sekundę później pojawił się
przy niej i złapał ją za rękę. W następnym momencie klęczała na wybrukowanej
uliczce, a zewsząd otaczały ją kolorowe domy. Śmierć pochylił się nad nią z
zatroskaną miną.
- Przepraszam, Lena. Nie wiedziałem co
dokładnie się wydarzy.
Dziewczyna była w szoku i nie mogła wydusić
z siebie ani słowa. Drżały jej ręce.
- Lena? – Śmierć oczekiwał odpowiedzi,
przeklinając się w duchu za to, że zaproponował jej tą podróż. – Musimy iść.
Wstań, odeślę cię do zamku.
- Nie… - zaschło jej w ustach i przełknęła
ślinę. – Nic mi nie jest.
- Naprawdę przepraszam. Nie chciałem cię
wystraszyć. Dla mnie takie rzeczy są normalne…
- Chodźmy dalej – wyszeptała tylko.
Pomógł jej wstać i oparła się na jego ramieniu. Nadal drżała. Powolnym krokiem
udali się do obdartej kamienicy. Z zaobserwowanych szyldów nad drzwiami
wywnioskowała, że są w Meksyku. Pozwoliła Śmierci, by wychodząc po schodach
budynku objął ją i pomógł wejść. Śmierć otworzył jedne z drzwi i w jej nozdrza
uderzył odór choroby.
- Muerte – usłyszała chrapliwy, męski
głos. W rogu zagraconego mieszkania, na kanapie siedział mężczyzna. Był stary,
a jego skóra spalona przez słońce. Odkaszlnął i z jego ust wyleciała krew. – On
wie kim jesteś? – zapytała słabym głosem. Śmierć skinął tylko głową.
- Octavio, twój czas dobiegł już końca –
powiedział ze spokojem, na co mężczyzna uśmiechnął się. Następnie przeniósł
spojrzenie na Lenę, paraliżując ją. Po chwili jego oczy zmatowiały, a głowa
opadła na bok. Postać Śmierci ponownie się rozmazała i jego twarz ponownie
straciła ludzki wyraz.
Lena nie mogła oderwać wzroku od zwłok
mężczyzny. Czuła, jak z jej twarzy odpływa krew. Zakołysała się, w głowie jej
zawirowało – w ostatniej chwili mężczyzna złapał ją i wziął na ręce.
- Lena! – w jego krzyku usłyszała…
niepokój? Sama nie wiedziała. Poczuła przytłaczającą ciemność, jednak nie
zemdlała. Przycisnęła głowę do torsu mężczyzny, próbując odzyskać jasność
myślenia. Mrugnęła, a kiedy otworzyła oczy byli już w zamku. Śmierć posadził ją
delikatnie na fotelu i przyklęknął przy niej.
- Powiedz coś! – rozkazał rozpaczliwie. –
Jesteś blada jak…
- Śmierć? – weszła mu w słowo i mimo
osłabienia uśmiechnęła się.
- To nie jest śmieszne, Lena. Gdybym
wiedział, że tak zareagujesz…
- Daj spokój. Sama nie wiedziałam, że
tak to we mnie uderzy – zamknęła oczy i posmutniała.
- Nadal czujesz się słabo? – zapytał z
troską.
- Nie. Nie o to mi chodzi –
odpowiedziała, lecz bała się dokończyć. Zobaczyła dwie śmierci i zareagowała
tak impulsywnie. A on… Kto wie ile śmierci widzi na co dzień. Nie mogła tego
pojąć. Zrobiło jej się go żal, zrozumiała bowiem, jak wielkie brzemię nosi.
- Jak ty to znosisz? – zapytała po
chwili. Jego twarz stężała i Lena zobaczyła w nim tylko starą istotę, zmęczoną,
smutną i samotną.
- Wyłączam to, co nazywasz
człowieczeństwem. Wtedy jest trochę lżej – wyszeptał z bólem. W jego
oczach zalśniły łzy. Lena nie wiedziała jak zareagować – impulsywnie objęła
jego głowę i przytuliła do siebie, próbując go pokrzepić. Śmierć znieruchomiał
na chwilę, lecz poddał się jej dotykowi. Po chwili odsunął się od niej i na
jego twarz ponownie wstąpił chłód i dystans.
Ona jednak nie dała się oszukać. Nareszcie poznała
Śmierć. Prawdziwego, bez nieludzkiej maski, którą przybiera na co dzień.
***
Nadszedł czas na kolejny rozdział - powiedziałabym, że kluczowy, ale każdy może go odebrać inaczej. Czasami wydaje się, że kogoś znamy - w końcu wiem jak ma ten ktoś na imię, gdzie mieszka, czym się zajmuje... Ale nadchodzi taki moment, kiedy ten ktoś na chwilkę się odsłania - odsłania swoje prawdziwe oblicze. I to zawsze jest ten kluczowy moment, apogeum sytuacji, po którym wszystko albo wróci do normy, albo... albo wszystko się zmieni.
Czytelniku, jeśli przeczytałeś, pozostaw po sobie jakiś ślad. Dobre sny czekają do rozdania :)
O.O
OdpowiedzUsuńIgrająca ze Śmiercią ukoronowana zostaje na arcy cesarzową opisów.
Było... FANTASTYCZNIE!!!!!!!!!!! :-D
Pochłonęłam cały rozdział jednym gryzem bez popijania haha!!!
Naprawdę świetny rozdział. Wprowadziłaś rzeczywiście moment kulminacyjny i no... troszkę namieszałaś mi w głowce hehe. Mam tylko jedno pytanie. Gdzie mój kochanek, Sen? ;_; tęsknię...
Po przeczytaniu nieco bardziej polubiłam Śmierć. Naprawdę musi wiele znosić przy odbieraniu z tego świata setek osób naraz :-( . Jak doszłam do fragmentu, gdzie Lena objęła jego głowę i jak opisałaś, że nareszcie poznała prawdziwe oblicze Śmierci wpadł mi do głowy taki pomysł, że Lena mimo, że kocha Śmierć będzie dzielić wspólne życie wraz ze Snem bo nie będzie mogła znieść tylu widoków śmierci czy coś...
Zaciawił mnie początek, gdy Pożądanie rozmawiała z siostrami. Ciekawa jestem co szykują na Lenę (chociaż defakto jak ją uśmiercą to będzie ze Śmiercią Ever for ever xD). Mam dużo pomysłów, wiele domysłów i mega dużo wątpliwości co do uczuć tego trójkąta, że pozwolę sobie g tak nazwać (w SENsie Śmierć, Lenę i Sen). Nie będę się więc rozpisywała z domysłami :-) .
Gratuluję kolejnego wspaniałego rozdziału. Czekam na więcej ze zniecierpliwieniem!!!!!!!!!!! Kiedy kolejny?????????
Bardzo podobały mi się opisy emocji :-)
Myślałaś kiedyś ad wydaniem swoich opowiadań, albo nad napianiem książki? Miałabyś duże szanse na powodzenie ^•^
PMDIW życzę
Nocna Łowczyni
Jak zawsze jestem wdzięczna za Twój wielce inspirujący komentarz :) Sen cały czas jest blisko - nie martw się, nie zapomniałam o nim, a Lena tym bardziej. Kusisz, żebym zdradziła więcej... niestety nie mogę ! w Twoich pomysłach (A dokładnie w jednym z nich) jest jeden błąd. Nie wskaże o co chodzi (ale dałam do myślenia, paskuda ze mnie)
UsuńCo do wydania powieści... wiesz, napisałam już jedną książkę fantasy (i powiem Ci, że jest ona między innymi o Aniołach) i rok temu wysłałam do kilku wydawnictw. "w nie dającej się przewidzieć przyszłości rynku wydawniczego w Polsce nie możemy wydać Pani książki". Wydawnictwa wolą starych wyjadaczy, a nie nowe pomysły (wcale się nie dziwie, w Polsce nie jest dobrze jeśli chodzi o ten rynek). Zostaje opcja, że kiedys wydam ją z własnych funduszy, ale to "kiedyś" jest bardzo odległe. Ale przyznaję, z tej powieści nie zrezygnuje tak szybko!
Dziękuję jeszcze raz
Życzę owocnych nocnych łowów
Igrająca ze Śmiercią
PS. Dobrych snów ;)
Rozpisałam się w odpowiedzi, ale muszę jeszcze posmęcić - kolejne rozdział pewnie około niedzieli, ewentualnie poniedziałek!
UsuńCzekam niecierpliwie ;)
UsuńA co do tego mojego błędu w przemysleniach to wydaje mi się ze chodzi o tobjak napisalam, ze Lena NB mogła zniesc tylu smierci...
Dobra. Juz nic nie pisze bo i tak mi nic nie zdradzisz ;) a może jakąś podpowiedzi? ;P
Skoro twoja książka nie wyszla biorąc pod uwagę, ze masz tak fantastyczny styl i potrafisz wczuc się w kazdego swego bohayera to ja nawet nie mam co myslec o wydaniu mojej o aniolach ;_;
Ale bardzo bym chciała przeczytac Twoja!!! : D
PMDIW życzę
Nocna Łowczyni
Piękny rozdział, długi, pełen opisów i niby prostych sytuacji, ale tak cholernie interesujących... Bardzo spodobała mi się końcówka, ta odkąd pojawili się na tej wyspie, mogłabym czytać dużo więcej takich opisów. Kurcze, ciekawa jestem co siostra Śmierci dla niego planuję. Mam nadzieję, że szybko się to roztrzygnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało ;) dziękuję za opinię. Opowieść jeszcze się nie kończy, więc nie sprecyzuję kiedy cokolwiek się rozstrzygnie, ale mam nadzieję, że kiedy koniec nadejdzie Ty nadal bedziesz moją czytelniczką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Igrająca ze Śmiercią
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚmierć była kochana przez Pożądanie? Teraz już rozumiem dlaczego go tak nienawidzi i cały czas się na nim mści. A tak a pro po to czy on czasami nie jest jej wujkiem? Nie byłoby to kazirodztwo, gdyby tak Pożądanie z własnym wujaszkiem... chyba zbiera mi się na wymioty. Pożądaniu i Śmierci mówię stanowczo NIE!
OdpowiedzUsuńRozwiązania Leny, to o tym by potem zabrać tych co mieli umrzeć mnie rozbawiły xD
Śmierć przy pracy, tak samo doskonały jak zawsze. To naprawdę mój ulubieniec <3
Szkoda mi Leny, że widziała te wszystkie okropne rzeczy, do których nie była przyzwyczajona. Jednak może mogłaby się stać taką damską śmiercią, wyręczyć go troszeczkę i wtedy on mógłby się wyspać i psychicznie wypocząć? To by było moim zdaniem idealne rozwiązanie.
Blada jak śmierć xD - brawo za ten tekst. Ciekawe jak się po usłyszeniu tego zdania poczuł.
Teraz rozumiem jaki cel miała Pożądanie w porwaniu Leny. Chce zemstę, odwet, vendettę, a nie odzyskać Śmierć bo wie, że to niemożliwe.
OdpowiedzUsuńŚmierć trochę sztywny. Wyobrażam go sobie jako takiego stonowanego, stanowczego i nieco sztywnego pana w szarym płaszczu i kapeluszu. Lenę natomiast jako typową nastolatkę. Trochę tak jak ojca z córką (czuję i w wyobraźni widzę ich z taką znaczną różnicą wieku). Jednak mawiają, że to właśnie przeciwieństwa się przyciągają.