środa, 3 grudnia 2014

IV. Dawne opowieści.

Kiedy ludzki rodzaj był jeszcze niemowlęciem, lecz kiedy przestawał się kierować wolą natury, tylko własną, Życie, niegdyś będąca niezmienną, zawsze taką samą, w swym odbiciu i wnętrzu poczuła coś, czego nie czuła nigdy wcześniej, coś, co było zapowiedzią nowego, dzięki czemu dotąd niezachwiany porządek miał się przeistoczyć. Uczucie to nieuchronnie się zbliżało. Życie bała się, kiedy zrozumiała co to takiego.
A była to zmiana.
Wiedziała, podobnie jak Sen i Śmierć, że są istotami nie ulegającymi upływowi czasu. Patrząc w lustro z wieku na wiek coraz bardziej przestawała przypominać siebie. Skóra robiła się nieelastyczna, zżółknięta i pomarszczona, oczy traciły bystrość, niegdyś wyprostowane z godnością plecy zaczęły się garbić. Jej postać stawała się tęga. Zmiany te nie dotyczyły tylko jej fizjonomii. Głos jej ochrypł, w płucach pojawiały się guzy. Ponadto jej miłe i dobre usposobienie również uległo zmianom. Stała się złośliwa, chaotyczna i bezwzględna. Urodziła córki – zwane siedmioma grzechami głównymi.
Zaniepokojona pierwszy raz od swego początku Życie zwołała naradę rodzinną, a trzeba wiedzieć, że rodzeństwo nieczęsto spotykało się w pełnym składzie. Czekała na braci na swym tronie, nie mogąc odgonić od siebie uczucia niepokoju. Zastanawiała się, czy oni również ulegli zmianie, nie widziała ich bowiem długi czas.
I pojawili się bliźniacy, Biały i Czarny. Życie ujrzawszy ich niezmienione sylwetki zacisnęła zęby.
- Witajcie, bracia – wycedziła. Obok niej pojawiły się córki. Gniew stała najbliżej jej tronu, dotykając lekko jej ramiona.
- Siostro – odpowiedział Sen z uśmiechem. Najwidoczniej postanowił ignorować to, co ujrzał i poczekać na wyjaśnienia. – Nie spodziewaliśmy się, że nas wezwiesz, wybacz, że nie przybyliśmy od razu.
Kiedy wstała ujrzeli dokładniej jej zmienione oblicze. Sen jednak nadal się uśmiechał, Śmierć natomiast milczał wpatrując się w siostrę.
- Chodźmy do stołu, zrobiłam się głodna – powiedziała. Kiedy usiedli jej służąca przyniosła okryty płótnem przedmiot i postawiła przed swą panią. Życie odsłoniła ów przedmiot, który okazał się być klatką.             W środku szamotał się biały królik. Nie patrząc na braci ujęła go w dłonie i wyszczerzyła pożółknięte zęby, po czym jak drapieżnik zatopiła zęby w jego szyi miażdżąc kości. Zarówno na jej białej szacie, jak i na futerku zwierzęcia pojawiły się krwawe krople, upiornie kontrastujące kolory.
Dopiero kiedy skończyła posiłek ponownie spojrzała na braci. Sen wydawał się być lekko zszokowany, a Śmierć nadal spoglądał na nią niewzruszony. Wreszcie przemówił, nie chcąc stracić całego dnia.
- Siostro, chciałaś się z nami spotkać. Wyjaw proszę temat, jaki chciałabyś poruszyć – głos Śmierci był pełen zlekceważenia. Życie, czując znowu napływ gniewu wbiła w niego spojrzenie i przekrzywiła lekko głowę.
- Chcę wiedzieć dlaczego zaczęłam się... – przerwała na moment – zmieniać. Chcę znać powód, dla którego WY się nie zmieniacie, a ja tak.
Zaczęła kaszleć. Śmierć i Sen spojrzeli po sobie. Sen nie wiedział co powiedzieć. Ze smutkiem wpatrywał się w siostrę. Śmierć, który z Życiem nie dzielił tak ciepłych uczuć podejrzewał jednak powód zmiany.
- Stworzyłaś istoty podobne do ciebie. Być może tu popełniłaś błąd.
Życie nie odpowiedziała. Patrzyła w jego kryształowe oczy ze wściekłością, nie rozumiejąc jak śmiał wytknąć jej coś, co zrobiła. Mimo to, chciała wysłuchać do końca to, co Śmierć ma jej do powiedzenia.
- Stworzyłaś ludzi. Ludzie nie przestrzegają praw natury. Działają zgodnie ze swoją wolą, nie patrząc na innych. Tworzą bogów – sami. Zdaje się, że tworząc ich na swoje podobieństwo oddałaś im część swej mocy. Żadna z innych istot nie zachowuje się tak jak oni. Zauważyłem to już dawno, lecz nie chciałaś mnie słuchać. Teraz musisz zapłacić za swój błąd. Za miłość jaką ich obdarzyłaś.
Sen przymknął oczy, przeczuwając dalszy rozwój wypadków. Nagle salę wypełniła nienaturalna cisza, dusząca i namacalna. Śmierć nie przejął się tym i ciągnął dalej.
- Sen nie tworzy niczego prawdziwego, więc jego nie dotknęła ta zmiana. Ja unicestwiam, czyli robię coś odwrotnego od tego co ty, siostro. Być może nie zdarzyłoby się to, gdybyś...
- Gdybym cię wtedy posłuchała? – wysyczała. Świece, które jeszcze przed chwilą błyskały jasnym ogniem przygasły sprawiając, że cienie stworzyły na twarzy Życia złowrogie kształty. Powietrze zrobiło się ciężkie, a w jej oczach błyskały groźne iskry. Sen podszedł do niej i położył dłonie na jej ramionach, próbując ją uspokoić. Ona jednak odepchnęła go i zwinnie wyszła na stół, zbliżając się z sykiem do nadal spokojnie siedzącego Śmierci. Najwidoczniej jego brak jakiejkolwiek reakcji sprawił, że straciła nad sobą panowanie.
- Cieszysz się, widząc mnie w takim stanie. Inaczej cały czas byś milczał.
- Nigdy nie powiedziałem, że nie chcę z tobą rozmawiać.
- A teraz śmiesz mówić... Mi... jakie błędy popełniłam...?
Wyszczerzyła zęby, wypuszczając głośno powietrze. Owionął go jej cuchnący oddech. Zbliżyła dłoń do jego policzka i musnęła go, po czym zjechała niżej obejmując jego gardło.
- Pamiętaj, że to twoja idea jest nieśmiertelna, nie ty.
- Próbujesz mi zagrozić, siostro?
- Nie, skarbie – odgarnęła kosmyk jego włosów, opadający mu na oczy. – Ale chcę ci przypomnieć, że jestem od ciebie starsza. Powinieneś mnie bardziej szanować.
- Zapytałaś się, dlaczego się zmieniasz. Udzieliłem ci odpowiedź.
Jej wzrok zrobił się straszny. Odsunęła się od niego. Po chwili uśmiechnęła się.
- Chcę zostać sama. Żegnajcie – ponownie spojrzała na Śmierć. – Uważaj na siebie braciszku.
Kiedy odeszli do Życia podeszła Nieczystość.
- Matko ja widzę twoje serce – rzekła. – Pozwól mi na trochę rozrywki.
Życie skinęła głową.
Od czasu niefortunnego spotkania rodzeństwa minęło wiele wieków, lecz nienawiść Życia i Śmierci została wtedy przypieczętowana i, ku ironii losu stała się wiecznie niezmienną. Pomiędzy ich wzajemnymi myślami była jednak zasadnicza różnica – Śmierć nie życzył nigdy swej siostrze niczego złego, podczas gdy ona za cel postawiła sobie jego unicestwienie – chociaż dobrze wiedziała, że zniszczenie brata nie sprawi, że jej ciało i umysł powrócą do wcześniejszego stanu – nawet ona nie miała takiej siły, mocy zmieniania.

Życie nie straciła jednak jasności umysłu, i niemal każdą chwilę poświęcała na doskonalenie swego planu. 

3 komentarze:

  1. Mam informację, nie wiem, gdzie ją umieścić, więc napiszę ją tutaj:

    Ocenialnia Krytyka Dla Odważnych organizuje konkurs pod hasłem "Karpie Diem"! Celem konkursu jest napisanie opowiadania o tematyce świątecznej. Przewidziane są nagrody rzeczowe dla trzech pierwszych miejsc, a także wyłonione zostaną wyróżnienia. Więcej dowiesz się w poście konkursowym [http://krytyka-dla-odwaznych.blogspot.com/2014/12/konkurs-swiateczny.html#comment-form].
    Zapraszamy do udziału!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodzeństwo przedstawiłaś niezwykle ciekawie. Poza tym ja bardzo lubię takie motywy, gdzie śmierć i tym podobne przybierają ludzką postać. Wydawałoby się, że to Śmierć będzie ten zły, a tymczasem siedem grzechów głównych zrodziła Życie i to ona jest niezwykle mściwa.
    Lecę dalej. Tak mnie wciągnęło, że chyba już dziś nadrobię całość korzystając z tego, że mam wolne.

    OdpowiedzUsuń
  3. To lepsze niż rodzinka Adamsów xD Serio, serio, serio. Niby bohaterowie są fikcyjni i fantastyczni, ale przedstawieni niezwykle ludzko. Też są mściwi, zawistni, też kochają, czują... - między tym zachowujesz równowagę i takie... takie... taki styl nietypowej baśni, bajki... sama nie wiem jak to nazwać, bo każde słowo wydaje się nieodpowiednie, w każdym jest czegoś "za mało".

    OdpowiedzUsuń