-
Oczywiście - odpowiedział Lucyfer.
Lena
cofnęła się o kilka kroków, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy. Zrozumiała
w mgnieniu oka plan Śmierci - chciał się odegrać i zrobił to - zgodnie z
ostrzeżeniem Lucyfera jego zemsta była o stokroć większa.
-
Lu! - krzyknęła prawie, lecz znowu ją zignorował. Odwróciła się i walcząc z
mdłościami rozejrzała się po sali, szukając Snu.
-
Lena, zostań tutaj - rozkazał Lu i położył jej rękę na ramieniu. Strzepnęła ją
gwałtownie.
-
Zostaw mnie w spokoju! - odeszła. Kiedy wzrokiem odnalazła Sen poczuła ulgę.
Widząc jej twarz pełną rozpaczy nabrał czujności.
-
On chce, żebym z nim poszła, Śnie! - poczuła, jak w oczach gromadzą jej się łzy.
-
Kto? Hej, uspokój się! - złapał ją za ramiona, próbując ją otrzeźwić.
-
Śmierć. Rozmawiali o czymś, co miałby zrobić dla Lucyfera i zgodził się, pod
warunkiem, że jutro pójdę razem z nim - wyżaliła się, widząc, jak jego twarz
kamienieje. - A Lu się na to zgodził! Ja z nim nigdzie nie pójdę!
Goście
co chwila spoglądali w ich stronę, lecz oni się tym nie przejmowali. Sen
zaprowadził Lenę do pustego pokoju.
-
Poczekaj tutaj na mnie - rozkazał cicho. Widząc jej łzy przed wyjściem
przytulił ją do siebie i pocałował w czoło.
Sen
bardzo szanował swego brata, lecz jego mściwość, brak empatii i jakichkolwiek
granic powoli go wykańczały. Kiedy go znalazł złapał go za ramię i wyprowadził
na dwór.
-
O co chodzi, bracie? - stoicki spokój Śmierci podziałał na Sen jak płachta na
byka.
-
Nie udawaj idioty! Co ty sobie wyobrażasz? Dlaczego to robisz?
-
Obiecałem jej, że tego pożałuje, a ja dotrzymuję obietnic.
-
Zostaw ją w spokoju - warknął Sen.
-
Dlaczego nie poprosiłeś o nią Lucyfera? Gdyby wcześniej była komuś obiecana...
Jego
słowa zostały przerwane przez szum powietrza i w następnej chwili odchylił się
na bok pod wpływem pięści swojego brata. Zachował spokój i otarł krew z wargi.
-
Ona nie jest niczyją własnością, by można było ją sobie zaklepać!
-
Ta sprawa nie podlega już dyskusji.
-
Przecież jej nie znosisz - argumentował Sen, udając spokój. - Proszę, zostaw
ją.
-
Nie - uciął gwałtownie. Jego oczy stały się ciemne i złowrogie.
-
Rozumiem, że chcesz jej zrobić na złość - kontynuował Sen, czując coraz większą
rozpacz. - Ale jednocześnie możesz jej zniszczyć życie. Nie rozumiem tylko,
dlaczego postępujesz tak względem mnie.
-
Nie próbuj wzbudzać we mnie wyrzutów sumienia. Ale faktycznie, nie pragnę, by
ta sprawa dotknęła i ciebie.
W
szarych oczach Snu zapaliły się iskierki nadziei.
-
Mogę ci obiecać, że nie spadnie jej włos z głowy, jeżeli tylko będzie się
prawidłowo zachowywać - kontynuował Śmierć, patrząc jak mina brata zmienia się
w pustą maskę. – Czy to cię satysfakcjonuje?
-
Ty wszystko niszczysz.
-
Chyba zbyt wiele czasu spędzasz z Życiem. Przekaż dziewczynie, że jutro po
obiedzie wyruszamy. Niech nie bierze żadnych rzeczy, wszystko, czego zapragnie
będzie na miejscu.
Odwrócił
się od załamanego Snu i odszedł z powrotem do domu. Kiedy wrócił do Leny,
a ona ujrzała jego zrezygnowanie wyminęła go bez słowa, wzburzona gniewem
i wściekłością, niczym niespokojny ocean przed sztormem.
-
Lucyferze - podeszła do niego, mimo, że był zajęty rozmową z którymś z demonów.
-
Jestem teraz zajęty.
Szarpnęła
go za ramię i zmusiła, by na nią popatrzył. Widząc, że rozmowa jest konieczna,
przeprosił na chwilę demona i poszedł z Leną na stronę.
-
Co to ma znaczyć? - zapytała gniewnie. Jeszcze bardziej zdenerwowało ją to, że
na jego twarzy widniała złość.
-
Układ, który zawarliśmy jest dla mnie bardzo ważny.
-
Więc sam się do niego przeprowadź!
-
Ostrzegałem cię, prosiłem, byś była dla niego miła.
Lena
nabrała głośno powietrza i zmarszczyła brwi.
-
Od początku wiedziałeś o jego zamiarach? I nie powiedziałeś mi?
-
Nie byłem tego pewny, ale brałem pod uwagę taką możliwość.
Zacisnęła
zęby, starając się nie pokazać, jak bardzo zabolały ją te słowa.
-
Nie masz prawa za mnie decydować.
-
Nie ja teraz o tobie decyduję. Teraz zależysz od niego. Bądź dla niego miła, a
da ci w zamian to samo, a może więcej. Kto wie, może pozwoli ci wrócić. To
wszystko zależy od ciebie.
-
Jak dla mnie, to możesz go pocałować w dupę, ale ja nie będę się przed nim
płaszczyć.
Lucyfer
wyglądał, jakby miał ochotę ją uderzyć, lecz w porę powstrzymał się. Jego twarz
była jak z kamienia.
-
Czy tego chcesz, czy nie teraz należysz do niego. Nie każ mi się powtarzać.
Lepiej będzie, jeśli teraz pójdziesz do swojego pokoju.
I
już go nie było.
Lena spędziła bezsenną noc w
ramionach Snu. Nie odzywali się do siebie, chcąc jak najdłużej trwać ciałem
przy ciele, jednak ich milczenie było tylko umowne – potok myśli w głowie
każdego z nich przybierał niemal słyszalną na zewnątrz formę. Zresztą nie
wiedzieli jakie słowa będą wystarczające. Nad ranem Lena poprosiła Sen, by
odszedł - nie chciała, by widział jak znika ze Śmiercią. Otworzyła mu drzwi,
lecz przed wyjściem porwał ją w ramiona i pocałował w usta, jakby to miało
być niemą obietnicą, przysięgą, że jej nie zostawi. Ale później odszedł.
Lena
nie zeszła na śniadanie, ani na obiad. Dopiero po południu wyszła z pokoju
i zeszła po schodach, unosząc głowę najwyżej jak się dało, nie obrzucając
spojrzeniem mężczyzn czekających na dole. Nie mogła jednak nie dostrzec, że
Śmierć się uśmiecha. Otworzył przed nią drzwi.
-
Lena - zaczął Lucyfer, lecz rozmyślił się i powiedział po prostu: - Do
widzenia.
-
Chyba śnisz - odpowiedziała cicho, nie patrząc na niego i nie mając pewności
czy usłyszał. Wyszła na dwór. czując jak mężczyzna kroczy za nią.
-
Tutaj będzie dobrze - powiedział i złapał mocno jej ramię. Opanowała chęć
wyrwania się mu i ucieczki.
Zniknęli,
rozpływając się, jakby we mgle.
Wszystko pięknie, tylko czemu tak krótko? Rozdział jak zwykle wspaniały
OdpowiedzUsuńMonika, bardzo się cieszę, że Ci się podobało :) Przepraszam, że tak krótko, ale niestety mam bardzo dużo nauki (wielkimi krokami zbliża się pierwsza sesja) przez co nie mam czasu, by dopracować ten rozdział. Mogę jedynie obiecać, że dodam następną część w sobotę, a może nawet w piątek w nocy :)
UsuńAle skurwiel z tego Lucyfera, interesy ważniejsze od dziecka (co z tego, że nie jego skoro się nią zajął). Teraz widać ile jest warta jego niemal ojcowska miłość. Całe życie ją ograniczał, nie dawał możliwości kontaktowania się z rówieśnikami, a przy tym rozwijania społecznie, a teraz na dodatek ją sprzedał. Sukinsyn jeden. Oby mu ktoś jaja przy samym korzeniu uciął! (wybacz że klnę).
OdpowiedzUsuńLucyfer nie miał wyjścia, myślę, że w starciu Śmiercią nie miałby szans, poza tym jest człowiekiem honoru i obiecał mu, że da mu wszystko byle się zgodził. Śmierć się zgodził, w zamian zechciał Lenę, dostał ją, a teraz będzie mógł z nią zrobić co tylko będzie chciał. Czuję jednak, że będzie ją dobrze traktował, że nie będzie się na niej mścił. Mam nadzieję, że nie będzie dla niej okropny, Lena choć buntownicza i z niewyparzonym jęzorem to wewnętrznie jest bardzo dobra, czuła, kochana, empatyczna. Niech Śmierć to doceni i wynagrodzi jej niedogodności związane z brakiem wyboru, gdzie będzie się miało toczyć jej życie, bo ona wyboru nie miała, on ją na siebie skazał.
OdpowiedzUsuń