Minęło
kilka dni, odkąd Lena spotkała Śmierć. Stare wspomnienia wyszły na jaw, lecz
nie sprawiały już tyle bólu co wcześniej. Z pozornym spokojem chodziła do
hospicjum, obawiając się, a jednocześnie chcąc go ponownie spotkać.
Tego
dnia, wracając z hospicjum spotkała jedną ze swoich znajomych – Blankę – niską
dziewczynę o kruczoczarnych włosach ściętych krótko na jeżyka i nieco okrągłą,
zawsze pogodną twarzą.
-
Lena! – kiedy ją zobaczyła pomachała do niej radośnie.
-
Hej! Dawno się nie widziałyśmy.
-
O tym samym pomyślałam – przyznała Blanka. – Ostatnio nie widziałam się z nikim
z naszej paczki. Co ty na to żeby to nadrobić?
-
Z przyjemnością – odpowiedziała z entuzjazmem. Przynajmniej będzie mogła skupić
rozmyślania na czymś innym.
-
Zadzwonię do Tomka i do Anki. Może dam radę namówić Fasolkę – szczebiotała
uszczęśliwiona. Lena uśmiechnęła się słysząc jej szczęśliwy głos. – A co u
ciebie?
-
Wszystko dobrze – zmieszała się. Nie była przyzwyczajona do zwierzania się,
chociaż czasami miała wielką ochotę porozmawiać z kimkolwiek. Blanka spojrzała
na nią badawczo.
-
Czyżby?
Lena
przygryzła wargę. Lubiła Blankę, ale… Przecież nie mogła jej powiedzieć o tym
wszystkim. To było takie nierealne, takie odległe od świata ludzi – sama nie
czuła się do końca jak człowiek.
Nabrała
głośno powietrza.
-
No nie do końca. To znaczy nic się nie stało… - zaczerwieniła się lekko. Blanka
roześmiała się.
-
Zawsze taka skryta, cała ty! Wszyscy się zastanawiają co ty masz w tej głowie.
-
Tak? – podjęła temat.
-
Tak. Jesteśmy kumplami, wszyscy się martwią. Nigdy nic o sobie nie mówiłaś.
Pomyślałam, że to wścibskie, i dlatego nikt nie pytał. Ale jeśli chciałabyś
porozmawiać, to wal śmiało.
Lena
uśmiechnęła się.
-
Dziękuję – zamyśliła się na moment. – To o której godzinie i gdzie?
-
Co powiesz na Hell-Bar? O dziewiętnastej?
Lena
prawie się roześmiała.
-
Tak, będzie idealnie.
Blanka
zaklaskała w dłonie.
-
Dzisiaj się porządnie napijemy!
Pożegnały
się. Lena wracając do domu nie mogła powstrzymać uśmiechu. Z ludźmi jest zawsze
tak łatwo. Tak przyjemnie. Wystarczy uśmiech, wystarczy żart i odrobina
szczerości by poprawić sobie humor. Podziwiała Blankę za jej otwartość, brak
ograniczeń. Czasami chciałaby tak samo.
Z
rozmyśleń wyrwał ją Sen.
-
Uważaj, bo wpadniesz pod samochód – podskoczyła słysząc jego głos.
-
Przestraszyłeś mnie!
-
Wybierasz się gdzieś dzisiaj z przyjaciółmi? Jeśli chcesz mogę cię podwieźć –
zaoferował się uprzejmie.
-
Ty za kierownicą? Nie masz u siebie elektryczności ani autostrad, a chcesz mnie
gdzieś zawieźć? – zadrwiła.
-
Zdziwiłabyś się jak dobrym kierowcą jestem.
-
Jasne – odpowiedziała z sarkazmem. Bez wątpienia jej humor uległ całkowitej
poprawie. – To podjedź swoim powozem za piętnaście dziewiętnasta – roześmiała
się, widząc jego minę.
-
Widzę, że humor dopisuje – powiedział z zadowoleniem, otwierając przed nią
drzwi jej mieszkania.
-
Dopisuje jak nigdy – uśmiechnęła się. – A teraz spływaj, muszę się przygotować.
-
Masz jeszcze dwie godziny!
-
Ale jestem kobietą… - oboje roześmiali się.
Lena
wzięła kąpiel, zrobiła nieco mocniejszy makijaż, na który składał się szary
cień do oczu, eye-liner oraz porządna porcja mascary. Ubrała obcisłe dżinsy i
szarą bluzkę z rękawami trzy czwarte, tak zszytą, że ukazywała całe obojczyki,
z dekoltem o kształcie półksiężyca. Na koniec ubrała wiązane, czarne botki i
czarną skórzaną ramoneskę. Wzięła jeszcze torebkę i wyszła z mieszkania. Sen
już czekał w lśniącym, czarnym samochodzie. Otworzył przed nią drzwiczki i
pomógł jej wejść.
-
No, no, Śnie, postarałeś się. Ale naprawdę mogłam się przejść na nogach…
-
To żaden problem – odpowiedział tylko. – Nie lubię, kiedy wieczorem sama
wychodzisz.
Zmarszczyła
brwi.
-
A ja nie lubię, kiedy jesteś taki nadopiekuńczy.
-
To dziwne, że się martwię?
-
Nie, Śnie. To nienaturalne.
Pokręcił
tylko głową, niezadowolony. Kiedy dotarli na miejsce pożegnali się i Lena
weszła do baru. Od razu zauważyła Blankę, później Tomka, Jona, Anię i Fasolkę –
Lena nie wiedziała skąd się wzięło to przezwisko, lecz z niewyjaśnionych
przyczyn bardzo do niej pasowała. Uśmiechnęła się do wszystkich promiennie.
Usiadła i zamówiła piwo.
Rozmawiali
o głupotach – o zakupach, związkach, celebrytach, najnowszych filmach. Lena
niemal się nie odzywała, chłonąc jak najwięcej tej nieprzydatnej niczemu
wiedzy.
Człowiek
musi wiedzieć o takich rzeczach – pomyślała.
Lena
bez zainteresowania śledziła rozmowę. Mimo, że tematy poruszane przez
przyjaciół nie były dla niej fascynujące, to cieszyła się, że może z nimi
przebywać – chociaż tak bardzo do nich nie pasowała.
-
Ziemia do Leny – usłyszała głos. Spojrzała na Tomka i zaczerwieniła się.
-
Przepraszam, zamyśliłam się – wytłumaczyła się szybko.
-
Planujemy wypad w góry. Chętna? – zapytał ponownie.
-
Pomyślę o tym – obiecała, a on pokręcił głową.
-
Więcej spontaniczności! – powiedział i uśmiechnął się szeroko. Odpowiedziała mu
tym samym.
-
Jeśli tylko będę miała czas…
-
To świetnie! – ucieszyli się wszyscy.
Spędzili
parę godzin w barze, a później pożegnali się i porozchodzili do domów. Blanka
zaproponowała, że może odwieźć Lenę do mieszkania, jednak ona chciała się
przespacerować. W nocy miasto miało dużo uroku, a Lena nie chciała tak szybko
wracać do domu. Szła bocznymi uliczkami, okrężną drogą.
Od
tak dawna pragnęła wieść normalne życie normalnego człowieka – a teraz nie
mogła się dopasować. Czuła, że doświadczenia z przeszłości ciągną się za nią
niczym nieustępliwy, mroczny cień. I nie myślała tylko o tamtym pobycie w
krainie Śmierci – tylko o tym, że poznała inny świat, który nie powinien być
jej znany.
Nie
raz zastanawiała się, co by było gdyby… No właśnie, gdyby co? Lucyfer
powiedział kiedyś, że jej rodzice zginęli. Nigdy za nimi nie tęskniła, miała
przecież opiekuna, który starał się, by nie czuła tęsknoty. Nie miała pojęcia
dlaczego zginęli, kim byli, ani dlaczego to właśnie Lucyfer ją przygarnął –
wątpiła w to, że kiedykolwiek się dowie. Zresztą to nie tak, że chciała się
dowiedzieć – dla niej ich nie było, nigdy nie istnieli. Leny nie ciekawił fakt,
że trafiła akurat pod skrzydła Lucyfera. Zastanawiała się tylko, jak
wyglądałoby jej życie, gdyby rodzice żyli, a ona byłaby z nimi. Czy byłaby
zwykłą dziewczyną, tak beztroską jak jej znajome?
No
i nie poznałaby Snu.
Takie
jedno wydarzenie – śmierć rodziców – było impulsem, dla którego jej życie
potoczyło się tak, a nie inaczej. Im bardziej o tym myślała, tym bardziej
straszne to jej się wydawało. Mogło być zupełnie inaczej, gdyby nie ten mały
impuls.
-
Pomocy! – usłyszała krzyk. Spojrzała w stronę, z której dochodził. W bocznej
uliczce zauważyła dwie postacie – mężczyznę i kobietę. Kobieta, na oko w jej
wieku, z trudem łapała powietrze, mając zaciśnięte na szyi palce mężczyzny. Nie
myśląc Lena pobiegła w tamtą stronę.
-
Puść ją! – krzyknęła. Mężczyzna popatrzył na nią z uśmiechem. Puścił kobietę,
która również się uśmiechnęła – i dopiero teraz Lena zauważyła, że oboje nie
wyglądają normalnie. Ich oczy lśniły, tak podobnie jak oczy Lucyfera, a skóra
nagle zrobiła się blada, błoniasta, brzydka. Zęby obnażone w uśmiechu były
zaostrzone.
Demony?
Lena
zatrzymała się raptownie. Kiedy tamci zrobili krok w jej stronę odwróciła się i
pobiegła z zamiarem ucieczki, jednak nim zdążyła wybiec na oświetloną ulicę z
góry zleciał jeszcze jeden demon. Zamierzyła się na niego pięścią, jednak ten
roześmiał się tylko, złapał jej dłoń i wykręcił, tak, że stała do niego tyłem.
Krzyknęła, czując ból w ramieniu.
Zobaczyła,
że pozostałe demony zbliżają się do niej. Szarpnęła się mocno, lecz w następnej
chwili trzymający ją demon przytknął do jej ust i nosa dłoń, a później jej oczy
zamknęły się. Straciła przytomność.
-
Dobrze – rozległ się kobiecy głos w ciemności. Ktoś obserwował całe zajście. –
Możecie ją zabrać.
Śmierć poczuł niepokój –
niewytłumaczalne uczucie podpełzło do niego, atakując jego myśli. Nie miał
pojęcia co ono oznacza. Wstał od stołu, zostawiając niedojedzony posiłek, a w
następnym momencie znalazł się w swojej sali tronowej. Zamknął oczy.
Może
powinienem ją odwiedzić? – pomyślał, jednak od razu wybił sobie ten pomysł z
głowy. Być może ona tego nie chciała, a ponad to… Bał się? Bał się słów, które
mogła wypowiedzieć. Słowa tak bardzo potrafią ranić.
Nagle
jego niepokój nasilił się jeszcze bardziej. Ktoś próbował wydrzeć się do jego
krainy. Skupił się.
-
Możesz wejść, Śnie – powiedział cicho. Wstał gwałtownie z tronu widząc
przerażoną twarz brata.
-
Śmierć… - wydyszał. – Lena zniknęła.
-
Jak to zniknęła?
-
W ogóle jej nie czuję. Widziałem ją dzisiaj popołudniu, a teraz… Jakby zniknęła
ze świata. Pomyślałem, że może jest tutaj, dlatego przyszedłem. Nie mam pojęcia
co mogło się stać…
Śmierć
zrobił poważną minę.
-
Przeszukaj jeszcze raz miejsca, w których mogłaby się ukryć. Sprawdź Lucyfera,
może tam pojechała – Śmierć zamyślił się.
-
O czym myślisz, bracie? – zapytał z niepokojem Sen.
-
O niczym. Muszę sprawdzić jedno miejsce.
Rozpłynęli
się w powietrzu w jednej chwili.
Lena
leżała na zimnej posadzce. Czuła zawroty głowy, jakby zbyt długo kręciła się na
karuzeli. Chłód był nieznośny, a stęchły zapach drażnił nos. Z trudem
otworzyła oczy, lecz dookoła panował mrok. Przez chwilę nie wiedziała jak się
tutaj znalazła, lecz później do jej głowy nadpłynęły wspomnienia i poczuła
panikę.
Jedynym
odgłosem, który udawało jej się wychwycić był jej własny, przyśpieszony ze
strachu oddech. Wstała chwiejnie i niepewnie szła przez ciemność chcąc
natknąć się na jakąś przeszkodę – zrobiła tylko parę kroków i natrafiła na
ścianę. Przeszła dookoła pomieszczenia, mając za przewodnika ścianę
i mogła określić, że to bardzo mały pokój, pozbawiony drzwi i
jakiegokolwiek źródła światła. Strach ją paraliżował – nie wiedziała dlaczego
tutaj jest i czy kiedykolwiek się stąd wydostanie. Do oczu napłynęły jej łzy,
lecz powstrzymała je.
Zastanawiała
się po co demony ją porwały – była pewna, że to nie była sprawka Lucyfera – na
pewno nie wtrąciłby jej do lochu, nawet jeśli faktycznie jest na nią wściekły.
Pozostawał Azazel. Tylko po co?
-
Śnie? – wyszeptała drżącym głosem. – Śnie! – dodała głośniej, lecz na nic były
jej prośby.
Usiadła
pod ścianą, czując zawroty głowy. Nagle usłyszała cichy syk dochodzący z góry –
bezskutecznie próbowała dopatrzyć co jest źródłem tego odgłosu. Zamknęła oczy,
a po jej policzku poleciała łza.
Śmierć stał naprzeciwko na pierwszy
rzut oka opuszczonego, rażącego monumentalizmem pałacu. Po ziemi wokół jego
stóp wirowała mgła. Po chwili spostrzegł błysk światła za jednym z rozbitych okien.
Podążył ostrożnie w stronę wejścia, bacząc na swój każdy krok. Kiedy znalazł
się bliżej drzwi, te rozwarły się same, ukazując pogrążone w półmroku,
zdewastowane wnętrze. Czuł stęchliznę i nieokreślony odór, który kojarzył mu
się z demonami. Lecz nie tropił demonów – tropił swoją siostrzenicę, był
pewien, że gdzieś tutaj jest. Jednak czując obecność demonów zaczął się
niepokoić.
-
A więc trafiłeś. Zaczynałam się nudzić – usłyszał za sobą irytujący głos.
-
Pożądanie –powiedział odwracając się. Zachował powagę, lecz w sercu wzbierał
się mu gniew, chcąc wybuchnąć. – Gdzie jest Lena?
Ona
zachichotała tylko i przeszła obok niego. Złapał jej ramię i pociągnął, tak, by
zwróciła się do niego przodem. Jej usta wykrzywiły się w uśmiechu, lecz oczy
emanowały… złem.
-
Puść mnie, bo możesz tego pożałować – powiedziała tylko. Posłuchał jej, lecz
zaczął odczuwać panikę.
-
Gdzie ona jest?
-
Ktoś chce z tobą rozmawiać – powiedziała tylko. Poszedł za nią, po schodach.
Znaleźli się w przestronnej sali. Śmierć zmarszczył brwi, kiedy zobaczył
Azazela. Demon uśmiechnął się widząc gościa.
-
Miałaś rację, Pożądanie. No, no, kto by pomyślał, że istnieje tak łatwy sposób
na porozmawianie z twoim wujem.
-
Do usług, Azazelu – odpowiedziała słodko Pożądanie. Śmierć zacisnął zęby.
-
Co to ma znaczyć, demonie? – zapytał siląc się na spokój.
-
Chcę z tobą pertraktować. W sprawie twojej części Piekła – obnażył zęby w
uśmiechu.
-
I po to kazałeś porwać dziewczynę?
-
Owszem. Przecież tutaj przyszedłeś.
-
Ty…
-
Teraz powiem co się stanie. – przerwał mu ostro. – Oddasz mi swoją część
Piekła.
-
Dlaczego sądzisz, że tak postąpię? – w głosie Śmierci było słychać gniew,
chociaż tak naprawdę czuł strach. Azazel na te słowa uśmiechnął się i skinął
głową do demona stojącego przy ścianie, który na ten niemy rozkaz wyszedł z
sali.
-
Chodź za mną, Panie Śmierć – powiedział demon i poprowadził Śmierć do bocznego
pomieszczenia.
Na
jego środku stała szklana, wielka kostka. Wewnątrz niej, oparta o ścianę
siedziała Lena. Jej twarz wyrażała przerażenie, a z nieobecnych oczu płynęły
łzy.
-
Nie widzi cię – oznajmił Azazel. – Sam zaprojektowałem tą… pułapkę. Wewnątrz
tej klatki jest ciemno, tak ciemno, że dziewczyna pewnie zastanawia się czy nie
oślepła.
-
Wypuść ją – rozkazał cicho Śmierć, nie odrywając wzroku od dziewczyny.
-
To nie koniec – Azazel nie zwracał uwagi na jego słowa. – Ta kostka była
nieszczelna. Jednak od jakiejś minuty zamknęły się wszelkie otwory, przez które
dostaje się jakiekolwiek powietrze. W zamian za to, do komory jest wpuszczony
gaz, tak podobny do trujących oparów z Piekła.
Masz
dwa wyjścia.
Albo
oddasz mi Piekło i wypuszczę dziewczynę, albo – tutaj uśmiechnął się szeroko. –
ona umrze. W ciemności i samotności, a jej jedynym towarzyszem będzie strach.
Wtedy będziesz mógł zabrać jej duszę.
Nagle
Lena drgnęła i złapała się za gardło. Zaczęła kaszleć i ciężko wciągać
powietrze. Jej twarz zbladła.
-
Czas płynie, Śmierć. Decyduj.
Półmrok
w pokoju stał się niewytłumaczalnie wyczuwalny, niemal namacalny. Śmierć wciąż
nie odrywał wzroku od Leny, która z minuty na minutę traciła szansę na
przeżycie.
Jedyne
co czuł to nienawiść.
-
Kim ty jesteś demonie, żeby mi rozkazywać – powiedział cicho, ze spokojem.
Azazel spojrzał na niego ze zdziwieniem, które przerodziło się we wściekłość.
Chyba chciał coś powiedzieć, lecz Śmierć zgromił go wzrokiem. Jednocześnie na
szkle otaczającym Lenę pojawiło się pęknięcie.
-
Pamiętaj, gdzie twoje miejsce. Jesteś stworzoną przez ludzi istotą. Myślisz, że
znasz moją moc? Myślisz, że dasz radę mnie pokonać? – z każdym jego słowem w
pokoju robiło się duszniej, a pęknięcia na szybie powiększały się.
-
Mógłbym cię zniszczyć jednym słowem. Mógłbym obrócić cię w proch.
Azazel
nie mógł wykrztusić ani słowa. Demon obok niego nagle zniknął – to Śmierć
sprawił, że rozpłynął się w powietrzu. W następnej chwili szklana cela Leny
zbiła się na tysiąc kawałków, a Śmierć pojawił się przy niej, a następnie
zniknęli nim wszystkie szklane odłamki upadły na posadzkę.
Pożądanie wtargnęła do sali.
-
Ty głupcze! Mówiłeś, że ta pułapka jest odporna na jego moc! – jej czerwone
usta wykrzywiły się w złowrogi grymas. Azazel spojrzał na nią z szałem.
-
A ty mówiłaś, że odda mi Piekło w zamian za dziewczynę – warknął. Pożądanie
zrobiła groźną minę, a w jej oczach błyszczała wściekłość.
-
Wiem czego pożąda Śmierć – powiedziała przez zaciśnięte zęby i zbliżyła się do
demona, który jakby skurczył się w sobie. Następnie przysunęła się jeszcze
bliżej, tak, że jej usta znalazły się blisko jego ucha.
-
Wiem, czego ty pożądasz – wyszeptała, a demon znieruchomiał. – Jeśli jeszcze raz
mnie zawiedziesz… obiecuję, że cię zniszczę. Rozumiesz, przyjacielu? –
zaakcentowała mocno ostatnie słowo.
Azazel
nie wydawał się być zadowolony słysząc tą groźbę, lecz posłusznie skinął głową.
Pożądanie odwróciła się i wyszła, kołysząc biodrami. Kiedy przeszła przez
drzwi, zamiast znaleźć się na korytarzu ujrzała ruiny pałacu swej matki. Szybkim
krokiem przeszła przez drzwi – za nimi czekała na nią Życie.
-
Witaj matko – powiedziała i pocałowała ją w czerwony policzek pełen bruzd. –
Niestety ona żyje. Ten idiota, Azazel zapomniał, że Śmierć jest taki silny.
-
To dobrze – wychrypiała i odwróciła się od córki. Pożądanie otworzyła ze
zdziwienia usta.
-
Ale… Teraz nie damy rady zabić dziewczyny! On ją wziął do swego królestwa!
-
Czy nie pojmujesz, córko?
-
Masz plan? – Pożądanie uśmiechnęła się.
-
Życie zawsze zwycięży śmierć. A śmierć zawsze niszczy życie. On ją kocha. To
wystarczy, by go zniszczyć.
Zwykle
zachmurzone niebo w sercu Życia rozjaśniło się – burzowe chmury odpłynęły w
inne miejsce, mącąc inne serca.
Pierwsza :-P
OdpowiedzUsuńI love you!!! Takie piękne, tajemnicze... jak Lena była porywana wiedziałam od razu, że to Porządanie
moje podejrzenia się potwierdziły... Śmierć kocha Lenę. Sen równiż ją kocha. Lena kocha Sen, ale Śmierć też nie jest jej obojętna, mam rację? Żeśmi teraz namieszała w tej mojej ( i tak już pomieszanej) główce... nie wiem co mam myśleć. I jeszcze ta wymiana zdań między Snem a Leną, niby nie kłotnia a jednak... później zostaje uratowana przez Śmierć...
Czytając jak Porządanie rozmawiała z Życiem przypomniałam sobię rozmowę między Snem a Śmiercią i to, że Lena nie jest zwykłym człowiekiem.
,,Życie zawsze zwycięży śmierć. A śmierć zawsze niszczy życie. On ją kocha. To wystarczy by go zniszczyć" - cudowne :-) . Bardzo piękne słowa (wybacz za ten brak innych epitetów, ale to było tak piękne, że nie wiem co mam napisać)
Mam do Ciebie również pytanie, prośbę: czy udzieliłabyś mi zgody na zamieszczenie Twego cytatu na moim blogu o Pingwinach z Madagascaru? Oczywiście z dopiskiem, iż są to Twoje słowa i podaniu linka do Twego bloga :-)
Opisy jak zwykle epickie ^^
PMDIW życzę
Nocna Łowczyni
Miło mi się czyta Twoje komentarze - co do Twoich przypuszczeń, oczywiście masz rację... Więcej nic nie powiem :) I będę zaszczycona, jeśli opublikujesz moje słowa - wyrażam pełną zgodę :)
OdpowiedzUsuńNocna Łowczyni, dziękuję z całego serca :)
Hehe Śmierć kocha Lene ale czy ona kocha go<3? To pytania krąży mi po głowie. :) życze weny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCórka Śmierci
Córko Śmierci, o tym się dowiemy w odpowiednim czasie :) dziękuję, wena mi sprzyja :)
OdpowiedzUsuńBoskie to jest! Skąd w ogóle pomysł? :D Zapraszam też do siebie: http://dalsza.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPomysł jak żmija podpełzł do mnie i niespodziewanie zaatakował - chyba tak to było :) Czy boskie to nie wiem, ale bardzo się cieszę, że tak uważasz Mollyss i zachęcam żebyś jeszcze tutaj wróciła.
OdpowiedzUsuńDobrnę tej nocy, a właściwie już ranka do trzynastki, potem się pewnie zdrzemnę o ile Sen się na mnie nie obraził za to, że kibicuje Śmierci, a jeśli się obraził to poczytam cię jeszcze trochę xD
OdpowiedzUsuńTrochę brakowało mi opisu tamtego świata, tego w którym Lena przebywała ze Śmiercią. Nie wiedziałam, że tam nie ma elektryczności, i innych tego typu rzeczy, a przez to miałam złe wyobrażenia o tamtym świecie.
Porwały ją Demony na zlecenie Pożądania? Śmierć powinien się tej Pożądanie pozbyć! Zabić, zabić, zabić! Szybko, szybko zabić! Bardzo szybko się jej pozbyć!
Wiedziałam, że Śmierć nie pozwoli zabić Leny, ani jej skrzywdzić. Nie zawiódł mnie. Ciekawe czy choć raz kiedyś zawiedzie mnie lub zrobi coś tak złego i okropnego by mnie do siebie zniechęcić, bo szczerze w to wątpię, ten facet kupił mnie już niemal od samego początku.
Zabrał Lenę do swojego królestwa <3 Niech jej nie wypuszcza, bo jeszcze jej się coś złego stanie. Niech się nią zaopiekuje jak na bodyguarda z pierwszego zdarzenia przystało.
No i koniec spokojnego życia utrzymanki i jej sponsora Sna (Snu?).
OdpowiedzUsuńCiekawe jakie Pożądanie naprawdę miała w tym porwaniu cel.
Hahaha wiedzialam!
OdpowiedzUsuńWiedzialam ze to sprawka Pożądania xD
Może myśli, ze Śmierć sam zniszczy Lene i przez to równiez i sb?