wtorek, 16 sierpnia 2016

XXVI. Nieskończony koniec

I oto ostatni rozdział historii Śmierci, Życia, Snu, Leny i Senny. Mam nadzieję, że będzie się podobał i, że jeśli ktoś go przeczyta, powie, co myśli o takim zakończeniu.
Dziękuję wszystkim, którzy towarzyszyli mi w tej długiej wędrówce :)
Zapraszam do czytania.

***

Pojawili się w królestwie Śmierci. Wszędzie widać było pozostałości po burzy w jego sercu, lecz teraz niebo rozpogodziło się, rzucając nieśmiałe promienie słońca na jego świat.
- Śmierć – zaczął Sen. – Na razie lepiej będzie, jeśli zostawię was samych. Macie sobie wiele do wyjaśnienia. A kiedy będziesz gotowy… - uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje białe zęby. – Po prostu mnie wezwij.
I zniknął.
- Dziękuję, bracie – szepnął Śmierć, a następnie zaniósł Sennę do sypialni. Otarł jej twarz mokrą szmatką, cicho nucąc pieśń wyleczył jej rany. Widział, że powietrze w jego królestwie dobrze jej służy – nie była już tak potwornie blada, a jej oddech stał się stabilniejszy.
            Chciał z nią zostać, poczekać aż się obudzi, lecz w jego sercu zagościł strach. Wstydził się swojego zachowania względem niej. Co, jeśli Senna już nigdy mu nie wybaczy? Co, jeśli znowu zostanie sam? Z przerażeniem spoglądał zarówno w przeszłość, jak i w przyszłość.
Lecz mimo swoich obaw mężczyzna pozostał przy nieprzytomnej córce – nie mógł teraz odejść, nie po tym, jak nareszcie otrzeźwiał. Stał przy jej łóżku, obserwując jej spokojną twarz.
            Tymczasem Senna spacerowała po białym piasku w królestwie Snu. Obok niej szedł Sen trzymając delikatnie jej dłoń.
- Przepraszam za moją ucieczkę. Narobiłam wam tylko problemów – przyznała szczerze.
- Ja również powinienem cię przeprosić. Mogłem powiedzieć ci prawdę, a nie utrzymywać cię w nieświadomości. Rzecz w tym, że… - Sen przystanął i stanął przodem do Senny. – Chciałem byś była szczęśliwa.
-Wiem, Śnie. Dlatego teraz chcę żebyś opowiedział mi całą historię od początku. Kiedy się obudzę muszę porozmawiać z ojcem, dlatego lepiej by było, żebym o wszystkim wiedziała.
            Usiedli na ławeczce, spojrzenia mieli utkwite w spokojnym, błękitnym morzu. Sen zaczął mówić – o tym, jaki Śmierć był dawniej, o Nadziei, jej odejściu, o Lenie i zmianie jaka zaszła w jego bracie dzięki matce Senny. Opowiedział jej również o reakcji Śmierci na ciążę jego ukochanej, o jego rozpaczy i załamaniu. Dziewczyna słuchała z uwagą i zrozumieniem, a w jej głowie kiełkował powoli pomysł. Wydawało się, że spędziła w tym śnie wiele czasu, więc kiedy opowieść Snu się skończyła, wstała z ławki i zniknęła.
            Otwierając oczy wiedziała co musi zrobić. Podniosła się powoli z łoża, dotykając dłonią karku – czuła w nim niemiłe mrowienie, lecz nie do końca pamiętała ostatnie wydarzenia. Rozejrzała się po komnacie i nabrała gwałtownie powietrza, kiedy w kącie pokoju ujrzała ojca. Wpatrywał się w nią z ostrożnością.
- Jak się czujesz? – zapytał cicho.
- Dobrze – podniosła się powoli i zachwiała. Kątem oka zobaczyła jakiś szybki ruch i w następnym momencie poczuła jak Śmierć łapie ją pewnie za ramię nie pozwalając upaść.
- Odpocznij jeszcze chwilę – poprosił ją.
- Nie – odpowiedziała ostro. – Musimy porozmawiać.
Śmierć opuścił ręce, czując, że nie ma nic do gadania.
- Odświeżę się i zejdę na dół – oznajmiła tylko. Jej ojciec skinął głową i wyszedł kierując się na dwór. Poszedł pod posąg Leny, szukając tam odwagi na rozmowę z córką. Kiedy ujrzał oblicze ukochanej w jego sercu zapanował spokój. Wiedział, że musi skonfrontować się z Senną. Wątpił, że dziewczyna mu wybaczy, lecz do jego myśli zakradła się nadzieja. Przeżył swoiste deja vu – taką samą sytuację przeżył z Leną, był tak samo przekonany, że ukochana mu nie wybaczy.
Senna zeszła na dół, i wiedziona przeczuciem wyszła na zewnątrz. Dopiero po chwili zorientowała się, że pierwszy raz jest w krainie Śmierci. Powietrze było lekkie i nadzwyczaj przejrzyste, zupełnie inne od powietrza w świecie ludzi czy w Śnieniu. Poczuła również, że jej moc jest jakby spokojniejsza, bardziej zrównoważona.
Wzrokiem odnalazła ojca. Stał odwrócony tyłem do niej, przed posągiem matki. Podeszła bezszelestnie i zatrzymała się kilka metrów od niego. Już otwierała usta, chcąc coś powiedzieć, lecz Śmierć najwyraźniej ją wyczuł.
- Nienawidzisz mnie – oznajmił pewnie, nie odwracając się do niej.
- Nie.
- Jesteś na mnie zła – Śmierć mówił dalej, jakby wypowiadał słowa jemu tylko znanej wyliczanki. – Jestem przekonany, że twoja złość jest słuszna. Nie proszę cię o zrozumienie… Ale zależy mi na tym, byś mi wybaczyła. Jeżeli potrafisz wybaczyć to okrucieństwo…
- Byłam zła – przerwała mu ostro, nie chcąc słyszeć jego słów. Odwrócił się i podniósł na nią wzrok z zaskoczeniem. – Byłam wkurzona na twoje zachowanie. Ale wiem, że ja również nie zachowywałam się bez zarzutu. Oskarżyłam cię o coś, na co nie miałeś wpływu – o coś, na co żadne z nas tego wpływu nie miało.
- Gdybym mógł cofnąć czas…
- Przestań! – krzyknęła ze złością. – Zostaw przeszłość w tyle. W żaden sposób nie zdołasz jej zmienić. Ale przyszłość jest zmienna – ją można kształtować.
- Przepraszam, Senno – Śmierć uśmiechnął się lekko. – Znowu niczego nie nauczyłem się na swoich błędach.
- Dlatego mam coś dla ciebie.
- Nie rozumiem.
- Zastanawiałam się nad tym wszystkim. Dostrzegłam coś oczywistego… Wydaje mi się, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Ani to, że związałeś się z moją mamą, ani to, że się urodziłam. Nie bez powodu nie mogę wieść ludzkiego życia. Być może pisane jest mi coś innego. Być może to czas… - zawahała się i spuściła wzrok na stopy. – Żebyś odszedł.
- Jeżeli odejdę to ty będziesz Śmiercią.
Skinęła głową.
- A ty będziesz z mamą. Myślę, że tak musi być.
Śmierć zastanowił się chwilę, a w jego sercu zabłysnęła nadzieja.
- Nawet jeśli masz rację… Nie chcę zostawiać cię z tym ciężarem.
- Właśnie o tym mówię! Ty po prostu nie rozumiesz, że to, co robisz nie jest ciężarem. Nie potrafisz sobie poradzić z czymś, co dla ciebie nie powinno być trudnością. Nadal nie dopuszczasz do świadomości faktu, że śmierć nie oznacza końca.
Spojrzał na nią z bólem.
- Masz rację, ale… - Śmierć zawahał się i zamilkł. Ich cała rozmowa potoczyła się tak szybko, że nie mógł uwierzyć w jej prawdziwość – czuł się, jakby był to sen.
- Nie zdążę nawet cię poznać – powiedział z żalem. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Ty nic nie rozumiesz – odpowiedziała, na co Śmierć spojrzał na nią pytająco. Pośpieszyła z wyjaśnieniem. – To, że odchodzisz nie oznacza wcale, że ciebie nie będzie. Będziesz istniał w snach i wspomnieniach. Będziesz we mnie, w moim sercu. Tak jak moja matka.
Mężczyzna uśmiechnął się, bo po tych słowach zrozumiał, że Senna będzie świetną Śmiercią. Zrozumiał, że była gotowa.
- Dziękuję ci, Senna. Nie masz pojęcia jak wiele znaczy dla mnie to, na co się godzisz.
- Po prostu cię kocham, tato.
Podeszła do niego i przytuliła się, czując ulgę. Nareszcie wszystko miało wrócić do normy.
            Parę dni później, dni spędzonych na wspólnych rozmowach, na wyjaśnieniach natury pracy Śmierci, do krainy przybył Sen. W Królestwie Śmierci zachodziło słońce. Sen spotkał swojego brata i Sennę przy posągu Leny. Widok ojca, matki i córki wydawał się być nierealny. Uściskali się serdecznie.
- Jesteś zdecydowana Senno? Tego nie będzie można odwrócić – Sen chciał się upewnić. Dziewczyna skinęła głową.
- Kiedy odejdę przestaniesz być człowiekiem, lecz zachowasz swoją postać. Wraz z moim zniknięciem to ty po nieskończoność będziesz Śmiercią. Wiem, że dasz sobie radę – Śmierć uśmiechnął się delikatnie.
- Powiedz mojej matce, że co dzień o niej myślę.
Uściskał ją i pocałował w czoło. Po policzku Senny spłynęła pojedyncza łza, którą niezwłocznie otarła. Usłyszała, że ojciec szepce ciche „kocham cię”. Czując jego bliskość ogarnęło ją wzruszenie i radość.
Odwrócił się od niej i spojrzał na Sen.
- Opiekuj się nią, Śnie. Nie pozwól, by była samotna.
- Nie jestem mała, tato. Sama wybrałam swój los – odpowiedziała Senna wywracając oczami, na co mężczyźni roześmiali się.
- O nic się nie martw, Śmierć – zapewnił jego brat.
- Senna… - popatrzył na nią czułym wzrokiem. – Będę przy tobie.
- Nie wątpię w to.
Śmierć odwrócił się i założył czarny kapelusz. Popatrzył jeszcze przez ramię na Sen i swoją córkę, skinął im głową z delikatnym uśmiechem i powoli, począwszy od stóp, zaczął rozpływać się w czarno-złoty pył.
Odszedł, by na zawsze być z Leną.
Słowa zawsze miały wielką moc. Tak samo, jak mogły uzdrawiać, tak samo mogły wzbudzić nienawiść albo miłość. Ale jeśli wskazać słowo o największej sile to byłaby to nieskończoność.
Mogły być początki i końce, Życie i Śmierć, lecz co jedno z tych słów znaczy bez drugiego? Nieskończoność była tym, co spajało te nic nieznaczące wyrazy.
Wystarczyło tylko to pojąć.
Dlatego też, mimo, że Śmierć odszedł, zastąpiła go nowa istota. Jeszcze doskonalsza od niego, bo zrodzona z człowieka. Pełna nadziei i zrozumienia. Bo Śmierć musi zbierać żniwa, tak samo jak musi istnieć Życie i Sen.
Nadszedł kolejny koniec, kolejny początek. Nie można powiedzieć, że szczęśliwy, nie można stwierdzić, że smutny – na emocje związane z ich przybyciem nikt nie miał wpływu. Jedyną rzeczą, którą można było powiedzieć, zarówno o tym końcu jak i początku, był fakt ich…

Nieskończoności.

5 komentarzy:

  1. Na Anioła!!!
    Te dwa ostatnie rozdziały były takie cudowne, emocjonalne, piękne!!!! Anielskie...
    Uroniłam łezkę pod koniec tego rozdziału.
    Cieszę się, że Śmierć przed zakończeniem swego bytowania pogodził się z córką, że oboje sobie wybaczyli :)
    A mój ukochany Sen, jak zawsze był cudowny :3
    To Jak rozprawił się z Zyciem w poprzednim rozdziale, to co powiedział, jak się zachował. W góle co zrobił dla Leny, Śmierci i Senny - zdawał się być bohaterem takim kulminacyjnym. Był kimś bez kogo wszystko rozpadło by się nieodwracalnie.
    Nie ma takiej postaci z Twojego opowiadania, której bym nie lubiła, nawet Życie lubiłam, ale bez zaprzeczalnie to Sen najbardziej kocham :3

    Nadszedł koniec tej historii... mam żałobę...
    Koniec był definitywny i piękny :) jednak człowiek nadal ma nadzieję, że pojawi się kolejna część. Jak mawiają nadzieja umiera ostatnia ;)
    Chyba muszę pogodzić się z tym, tak jak Śmierć z Senną...

    Pozdrawiam ciepło i życzę mnóstwa weny na nowego bloga :)

    anielskie-dusze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i bardzo się cieszę, że Ci się podobało. A co do ciągu dalszego... Miałam pewien pomysł co do napisania drugiej cześci, lecz kilka razy zaczynałam pisać i mam jedynie urywki i zarysy fabuły. To co staram się napisać jest dosyć skomplikowane i chcę to dobrze przedstawić. Nie wiem kiedy usiądę do tego opowiadania, ale ogólnie mogę zdradzić, że jest to opowieść Snu oraz pewnej dziewczyny.
      Mam nadzieję, że znajdę czas przy Światłomroku, by zacząć pracować nad "Wyśnionym życiem", bo tak nazwałam te, nazywając rzeczy po imieniu, skrawki opowieści :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Snu...i...i... dziewczyny...
      Poczułam ukłucie zazdrości :c

      Nie mniej nie mogę się doczekać :3
      Bardzo chciałabym poznać kolejne losy Snu. Pojawi się tam też Senna?

      Mogę Ci posłać taką dobrą radę. Pisz póki co Światłomrok, a za Wyśnione życie zabierz się jak już będziesz miała kilka rozdziałów ŚM na przód. Ja tak zrobiłam z Tajemnicami Anioła, które przechodzą gruntowny remont i teraz piszę Anielskie Dusze.
      Tajemnice Anioła dopiero w przyszłym roku :P

      Także teraz napełniona inpiracją lecę pisać kolejny rozdział, a potem udam się do Śnienia :P
      Ach... Naprawdę kocham Sen!!!
      Nie polubię jego przyszłej dziewczyny XD

      Pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
    3. Nie boj sie, to nie bedzie jego dziewczyna ;) Ale Twoja rada jest dobra - nie jestem jeszcze gotowa na to opowiadanie i nie bede wymuszac u siebie pisania, bo nie wyjdzie z tego nic.dobrego ;)

      Dzieki za komentarz kochana!

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Cześć, dotarłam trochę późno, może nawet baaaardzo późno, ale i tak coś po sobie zostawię :)
    Opowiadanie naprawdę bardzo mi się podobało. Trzymałaś w napięciu i gdy niby już wszystko było fajnie i w jasnych barwach, dostawało się strzała, bo coś się wydarzyło.
    Bohaterzy fantastycznie wykreowani, choć przy Życiu czegoś mi brakowało. Wszak samo życie w sobie jest dobre i patrząc w ten sposób, zabrakło mi jej „dobrych” dzieci. Śmierć od samego początku był intrygującą postacią i miał w sobie magnetyzm. Sen wydawał się takim... hmm... dużym dzieckiem, ale w końcu pokazał, że ma charakter i to też było fajne. Lena – dobroć wychowana przez Księcia Ciemności – świetne. Brakowało mi rozwinięcia postaci Lucyfera, jak i samej relacji jego i Leny, ale rozumiem, że przecież nie on był głównym bohaterem.
    Jest jedna rzecz, która wywołała u mnie, powiedzmy niesmak. A natomiast to, że Śmierć zgwałcił Lenę, a później ona go pokochała. Rozumiem cały zamysł przedstawienia tego, bo przecież on nie był sobą i w ogóle, ale osobiście takiemu „zabiegowi” mówię kategoryczne NIE.

    Jeśli tu zaglądasz, to chętnie się dowiem czy piszesz coś jeszcze, bo naprawdę podoba mi się jak to robisz, no i w ogóle po tym opowiadaniu, zastanawiam się jakie masz jeszcze pomysły. :)

    Pozdrawiam,
    Adna ^^

    OdpowiedzUsuń