środa, 14 stycznia 2015

VIII. Zacząć od nowa I.

Trudno zaczynać życie od nowa dźwigając z sobą bagaż doświadczeń. Jedyne, co można zrobić, to próbować, próbować i próbować. Przede wszystkim trzeba pokonać strach, nauczyć się życia z tym, czego doświadczyliśmy i iść do przodu, bo powrót do przeszłości jest bezsensowny. Oczywiście prawdą jest, że doświadczenia z przeszłości kształtują to, kim jesteśmy – lecz trzeba umieć odnaleźć harmonię pomiędzy przeszłością a teraźniejszością.
Nowy początek oznacza akceptację swojej historii i umiejętność życia tu i teraz. Ten proces może być trudny i czasochłonny, ale konieczny.
Minęły dwa lata od czasu, kiedy Lena pożegnała się ze Śmiercią. Od tamtego czasu próbowała zrobić co w jej mocy, by zapomnieć, by zaakceptować – jednocześnie chciała go spotkać i nie chciała, żyjąc w sprzeczności.
Powrót do tego świata był dla niej łatwy, a to wszystko dzięki pomocy Snu. Zapewnił jej utrzymanie i dom, nie pozostawiając jej niczego zbędnego na głowie – oczywiście prócz własnych przemyśleń. Przez te dwa lata Sen był jedyną osobą, która łączyła ją z tym niedostępnym dla ludzi światem. Odwiedzał ją tak często jak tylko mógł sobie na to pozwolić.
Lena nie musiała zarabiać, więc, odkrywszy u siebie chęć pomocy została wolontariuszką. Najczęściej chodziła do dziecięcego hospicjum, gdzie spędzała czas z nieuleczalnie chorymi osobami, powodując u nich uśmiech, zaprawiając do walki, a jednocześnie z delikatnością przygotowując na przegraną, czyniąc ją bardziej znośną.
Ale jeszcze nie zdarzyło się, by jej podopieczni umierali – jakby była czarodziejskim lekiem, który cudownie sprawiał, że dzieci zdrowiały, lub choroba zatrzymywała się. Postanowiła to jak najbardziej wykorzystać.
Zdecydowała się na tą działalność, gdyż przez to mogła skonfrontować się ze swoim strachem – Śmiercią.
Przebywała w hospicjum większość swojego czasu, lecz ani razu nie spotkała tego, kogo oczekiwała. Zastanawiała się, czy powodem tego było jej niezdecydowanie, czy jakiś inny, niezrozumiały czynnik, czy przypadek. Przypomniała sobie, jak przed pierwszym spotkaniem z chorym dzieckiem lekarz oznajmił jej, że będzie musiała zostać z nim do końca, trzymać je za rękę bez względu na to, czy miało lepszy, czy gorszy dzień – Lena zastanawiała się przez trzy dni, czy jest w stanie podjąć taką odpowiedzialność, czy ma tyle siły, by stanąć oko w oko ze Śmiercią. Decyzja była trudna, bo później nie było odwrotu.
Tak, czy siak podjęła się tego wyzwania. Jej wynagrodzeniem był uśmiech chorego i, najczęściej jego ozdrowienie – taka zapłata była dla niej wystarczająca, bezcenne uczucie ogarniające jej umysł. Żadne pieniądze nie mogłyby równać się z chwilą, gdy okazuje się, że guz z mózgu był w okresie zastoju, lub całkowicie zniknął.
Tylko podświadomie dążyła do tego spotkania.
Mimo, że Sen był jedyną istotą, której ufała, to i tak nie wyjawiła mu powodu, dla którego postanowiła pomagać tym dzieciom, chociaż z drugiej strony uważała, że Sen zna ją na tyle dobrze, by odgadnąć prawdziwy powód. Jasnym stało się, że nie chciała poruszać tematu jego brata, i obydwoje tej niezapisanej zasady przestrzegali.
Sen czekał na to, aż sama dojrzeje na tyle, by porozmawiać o swoich odczuciach. Jednak kiedy śniła, wiedział, że nawiedzają ją koszmary pełne wspomnień. Żałował tylko, że nic nie może z tym zrobić – bo sny nie zależą tylko od niego. Nie raz, tuląc ją w ramionach widział w jej spojrzeniu coś dzikiego, coś, co można było ujrzeć przez ten ułamek sekundy, kiedy podświadomie reagowała na dotyk innej osoby, nauczona wcześniej, że dotyk równa się gwałtowi. Pocałunki i bliskość były dosyć sporadyczne, ale z pewnością szczere. Nie uprawiali seksu, to było dla niej zbyt dużo, lecz pocałunki i małe pieszczoty zupełnie im wystarczały.
Odkąd wróciła z królestwa Śmierci tylko raz wypowiedziała na głos imię jego brata – kiedy poprosiła Sen, by nikomu nie wspominał o jego pomocy dla niej. W ogóle prosiła, by nikomu nie zdradził, że wie gdzie zamieszkała. Przestrzegał tego zakazu sumiennie – Śmierć nigdy nie zapytał się, gdzie teraz podziewa się Lena, lecz był jeszcze Lucyfer. Ogarnięty żałosnym szałem Upadły Anioł próbował na wszelkie sposoby dowiedzieć się, gdzie zniknęła Lena, lecz dopóki tego pragnęła, pozostała nieuchwytna.
Śmierć, z którym Sen spędzał mnóstwo czasu, czasami pytał się tylko, czy Lena ma dobre sny, nic więcej. Odpowiedzi Snu były dla niego w pełni wystarczalne.
Ale niektórych rzeczy, raz wtrąconych w ruch nie da się zatrzymać.
Spotkała go, kiedy najmniej się tego spodziewała. Siedziała w kawiarni dziecięcego hospicjum, pijąc okropną, słabą kawę. Drugą dobę była na nogach – Peter, blady dziesięciolatek, którym się zajmowała przechodził kryzys.
O ile ostatnie dwa lata jego życia nie były kryzysem.
Peter miał białaczkę i już za niedługo miał odejść z tego świata.

Śmierć stał w korytarzu. Dostrzegł ją i nie wiedząc jak ma się zachować stał, czekając na to, aż go zauważy. Kiedy podniosła wzrok, czując jego obecność znieruchomiała na moment, nie dłuższy niż parę sekund. Lena zrozumiała dlaczego przyszedł. Widząc go, zalała ją fala ulgi. Przypatrzyła mu się. W ogóle się nie zmienił – może coś w jego spojrzeniu, coś nienamacalnego uległo zmianie, lecz nadal widziała mężczyznę, który sprawił jej tyle cierpienia.
Ona wręcz przeciwnie, zmieniła się.
Śmierć stwierdził, że stała się jeszcze piękniejsza, dojrzalsza. Kiedy ją poznał była zaledwie pąkiem róży, a teraz rozkwitała, pełna gracji i oszałamiającej urody. Lena wstała i podeszła do niego – zauważył, że ma podkrążone oczy. Zatrzymała się przed nim zachowując bezpieczny dystans.
- Pięknie wyglądasz – powiedział nie patrząc na nią.
- Dziękuję – odpowiedziała, czując jak na policzki wylewa jej się fala gorąca. Popatrzyła gdzieś w bok, zastanawiając się, dlaczego w ogóle do niego podeszła.
- Co... – hm... – Co tutaj robisz? – zapytała.
- Mam tutaj sprawę do załatwienia.
- Peter? – skinął głową, potwierdzając jej przypuszczenia. Uśmiechnęła się smutno.
- Nie sądziłam, że to powiem, ale cieszę się, że cię widzę.
Otworzył szeroko oczy, lecz zaraz opanował się.
- Peter już za długo cierpi. Dobrze, że to się skończy. On sam pragnie końca.
Stali naprzeciw siebie, nie wiedząc jakie słowa będą dobre, a jakie nieodpowiednie.
- Czy u ciebie wszystko w porządku? – zapytał z powagą. Chwilę nie odpowiadała.
- Chyba tak, tak myślę.
- To dobrze – już miał się odwracać od niej, kiedy zatrzymała go.
- Mogę przy tym być? – zapytała cicho, na co skinął głową. Poszli do małej salki Petera. Chłopiec uśmiechnął się słabo na widok Leny, lecz nie zdołał nawet się ruszyć.
- Hej – powiedziała z radością Lena.
- Cześć – odpowiedział cicho, z niemniejszą radością, patrząc z zapytaniem na Śmierć.
- To mój znajomy. Przyszedł, żebyś nie musiał dłużej cierpieć. Zabiera cię... Do pewnego miejsca.
- Ale gdzie? – spytał nieufnie.
- Tam, gdzie nikt nie czuje bólu.
Chłopiec rozpogodził się, nawet uśmiechnął.
- To dobrze.
- Czy chcesz się z kimś pożegnać? – Śmierć zapytał łagodnie. Pierwszy raz był tak blisko z kimś, kto ma umrzeć. Z reguły przychodził i odchodził, nie wdając się w rozmowy. Wiedział, że nie może tak postępować – być może skończyłoby się to dla niego klęską. Więzi uczuciowe nie są niczym dobrym w jego pracy. Ale ten jeden raz mógł się bardziej postarać, sprawiając radość dziewczynie.
Chłopiec spojrzał na Lenę. Przytuliła się delikatnie do niego, czując, że wybuchnie płaczem, chociaż wiedziała, że nie może. Nie może być mniej odważna od chorego.
- Co teraz się stanie? – zapytał Peter patrząc na Śmierć.
- Co tylko zechcesz. Nie martw się, to nie zaboli.
- Moje życie to ból - odpowiedział tylko i zamknął oczy.
Lena wbiła wzrok w Śmierć. Wydawało się, jakby jego postać na moment straciła ostrość, lecz chwila ta była tak krótka, że dziewczyna nie mogła jednoznacznie stwierdzić, że to nie przewidzenie.
Powiadomiła lekarza, a później zaproponowała Śmierci, by poszedł z nią na kawę. Przyniosła dwa kubki z gorącym napojem. Mężczyzna po pierwszym łyku skrzywił się.
- Okropna, co nie? – zapytała.
- Tak, w rzeczy samej.
Lena uśmiechnęła się delikatnie i popatrzyła w bok. Nie miała pojęcia o czym może z nim rozmawiać.
- Lucyfer cię szuka – powiedział, patrząc na jej gwałtowną reakcję. Przez sekundę w jej oczach zabłysnął ból i strach, lecz zwinnie zamaskowała to uczucie.
- Wiem. Sen mi mówił.
- Czyli nie kontaktowałaś się z nim od... – zawahał się. – Od tamtej pory?
-Nie – ucięła tylko, a on zrozumiał, że nie chce o tym rozmawiać. Mierzyli się przez parę sekund wzrokiem.
- Jak długo jesteś wolontariuszką?
- Odkąd odeszłam z twojej krainy.
- To zadziwiające, że do tej pory cię nie spotkałem.
Lena przemilczała fakt, że sama starała się go nie spotkać.
- Ale w końcu się spotkaliśmy. Minęło dużo czasu – uśmiechnęła się. – Przynajmniej dla mnie.
- Wierz mi, że te dwa lata również dla mnie nie minęły niepostrzeżenie. Nie sądziłem, że czas może się tak dłużyć.
Znowu zamilkli i nastała żenująca cisza. Lena wstała, to samo zrobił Śmierć.
- Pójdę już. – powiedziała szybko, jakby bojąc się jego reakcji na te słowa.
- Ja też. Mam dużo pracy – zawahał się, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć.
Zaśmiała się i patrzyła jak się odwraca.
- Śmierć... – powiedziała Lena, kiedy oddalił się nieco. Odwrócił się, a w jego oczach płonęła nadzieja. – Do widzenia.

Skinął tylko głową, poczekał, aż Lena odejdzie i rozpłynął się niepostrzeżenie w powietrzu.

3 komentarze:

  1. I dwa lata minęły jak jeden dzień.
    Moim zdaniem Sen ją za bardzo rozpuszcza - utrzymuje, pomaga na każdym kroku. Dałby dziewczynie w końcu rozwinąć skrzydła i pozwoliłby przekonać się jej o własnej wartości (jej własnej wartości). Stanowczo bardziej wolę Śmierć od Snu (teraz już wiem dlaczego cierpię na bezsenność, bo nie lubię Snu i chcę się pewnie jak najszybciej wykończyć - taki żarcik xD).
    Oni muszą się jeszcze spotkać, muszą, muszą i muszą być razem, bo ja tak chcę i już (tutaj wstawić małą dziewczynkę z loczkami i tupnięcie czerwonym pantofelkiem o kostkę chodnikową - bój się jej i połącz Śmierć z Lenką).
    Mam nadzieję, że nie obrażasz się za moje komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie Lenka dzięki panu Sen miała życie usłane różami. Wybacz porównanie, ale trochę ta jakby była utrzymanką, a Sen jej sponsorem xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tą wieloznacznosc wynilajaca z utozsamieniem poostaci ze Śmiercią i Snem <3
    Dzięki temu mamy znaczenia doslowne ale metaforyczne i to bardzo mi sie podoba ♡

    OdpowiedzUsuń