wtorek, 25 listopada 2014

I. Kilka słów o Nadziei. Część Pierwsza.

Nadzieja. Nie, na pewno nie jest ona matką głupich – o stanie intelektu nie decyduje ten czynnik. Poza tym każdy w życiu miał jakąś nadzieję, a to byłoby świadectwem, że wszystkie istoty są z natury głupie. Nadzieja jest twórcza i destrukcyjna jednocześnie. Jej piękno przewyższa wszystkie istoty, jej siła nie może być porównywana nawet z grawitacją. Raz tchnięta nie opuszcza po kres istnienia.
Warto wiedzieć, że nadzieja jest jak pasożyt, który opanowuje stopniowo cały umysł. Pasożyt ten żywi się swoją ofiarą, żywi się nią aż do śmierci – nadzieja bowiem jest niezniszczalna i oznacza albo całkowite zwycięstwo, albo klęskę, nigdy nic pośredniego. Bezwzględnie najsmutniejszym faktem jest to, że nikt nie ma wpływu na wynik tej „choroby”. Kiedy raz zaatakuje organizm nigdy go nie opuści, czasami tylko ukryje się gdzieś głęboko, uśpi naszą czujność, by zaatakować ze zdwojoną siłą.
Oczywiście nie można stwierdzić, że ów pasożyt jest całkowicie, bezsprzecznie groźny – nadzieja potrafi zdziałać cuda, zmobilizować – jednak opierając się tylko na niej nic nie da się zdziałać. Kiedy ktoś się w niej całkowicie zatopi nie ma szans na ratunek.
Nie można żyć samą nadzieją. Ale życie bez niej z pewnością jest życiem żałosnym, pozbawionym sensu. Gdyby jej nie było życie każdego byłoby szare, niezmienne, monotonne. A przecież nie ma nic niezmiennego. Zmiana zawsze przychodzi, czasami ktoś jej oczekuje, czasami od niej ucieka, innym razem jest przez nią zaskakiwany (to zupełnie tak jak ze śmiercią).
I następnym faktem jest to, że nie można się ich ustrzec – zmiany i śmierci.
Dawniej Nadzieja miała własną postać – nieopisanie piękną, pełną gracji i magicznego wdzięku. Dawała światło tym, którzy znaleźli się w mroku, odbierała tym, którzy zbyt bardzo na niej polegali.
Lecz zła było zbyt dużo, a tego nie mogła znieść. To wada istot dobrych i niewinnych – zło niszczy je, prowadząc do całkowitej destrukcji. I tak właśnie z nią się stało – jako idea nie mogła zostać całkowicie zniszczona, lecz jej antropomorficzna postać zniknęła, rozpłynęła się, jak poranna mgła. Była i nie była.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to nie ma znaczenia – jeśli nadal istniała, mimo, że bez formy, to co takiego się stało?
Otóż faktem jest, iż nie tylko ta idea przybrała ludzką formę. Odejście jej postaci w niebyt wcale nie było niezauważone.

7 komentarzy:

  1. Jestem tu trochę z opóźnieniem. Trafiłam tu dopiero dziś, ale zaciekawił mnie początek i z chęcią przejdę do kolejnych rozdziałów. Piszesz tak tajemniczo i cudownie się to czyta. Nie znalazłam nic do czego miałabym się przyczepić, więc spoczniesz u mnie na razie na laurach ;)
    Powodzenia i dalszej weny
    Isia :)

    Przy okazji zapraszam również do mnie. Dopiero co zaczęłam pisać, ale może się spodoba ;)
    http://uczucia-prosto-z-serca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie ;) Szczerze mówiąc już wcześniej miałam zaszczyt przeczytać tego posta, ale dopiero teraz mam czas, żeby go skomentować.
    Zaczyna się, cóż, niezwykle interesująco i od razu widać, że co do opisów jesteś mistrzem. Wielkim Mistrzem :D
    "
    Warto wiedzieć, że nadzieja jest jak pasożyt, który opanowuje stopniowo cały umysł. Pasożyt ten żywi się swoją ofiarą, żywi się nią aż do śmierci " - ten cytat od teraz będzie jednym z moich ulubiony ;)
    A teraz, wybacz, ale idę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne, świetnie opisane i daje do myślenia. Końcówka intryguje, tak więc lecę do kolejnej części licząc na to, że tym razem będzie o wiele dłuższa i dowiem się z niej znacznie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Doskonały opis i takie obrazowe przedstawienie nadziei. Ciekawe jak przedstawiłabyś miłość, złość, gniew... Być może będzie o tym coś dalej.
    Pierwszy raz trafiłam na blog tego typu i jestem szczęśliwa, że się tutaj znalazłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu muszę powiedzieć - jest tu dużo błędów (o czym przekonalam sie wysyłając tekst do bety) ale mam nadzieję że zostaniesz dłużej ;)
      Z pewnością zajrzę na Twoje blogi ;) Pozdrawiam
      Igrająca ze Śmiercią

      Usuń
  5. Naprawdę fajnie napisane, jeszcze chyba nigdy nie czytałam tak o nadziei i kurcze, podoba mi się to! Świetny pomysł w ogóle,do tego całkiem zgrabnie przedstawiony, no i zgadzam się, nadzieja nie jest matką głupich, co to, to nie. Dodatkowo masz taki przyjemny styl, bardzo fajnie mi się czytało, lekko i przyjemnie (brzmi to dziwnie, ale tak było xD)

    Pozdrawiam, informuj mnie jak coś i w ogóle, życzę masę weny!

    http://tyranniezgodny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam opis ale nic nie bylo w nim o Nadziei. Pogubilam się choć muszę przyznać ze klimat bardzo mi się podoba <3

    OdpowiedzUsuń