piątek, 5 czerwca 2015

XXIV. Demony przeszłości I.

- Nie chcę dzisiaj żadnego balu. To beznadziejne – powiedziała Senna. Siedziała w fotelu z założoną nogą na nogę i skrzyżowanymi rękoma, odchylając głowę do tyłu. Sen zauważył, że od paru tygodni była rozkojarzona i nie w humorze. Zresztą nie tylko Sen – wszystkim istotom w jego królestwie dało się to we znaki. 
- Kończysz osiemnaście lat, to ważna chwila – przypomniał jej przyjaciel, na co dziewczyna przewróciła oczami. 
- I co z tego, że będę pełnoletnia? Czy wtedy będę mogła stąd wyjść? – Sen chciał coś powiedzieć, lecz powstrzymała go gestem. – Sama, Śnie. 
- Dobrze wiesz, że to nie jest takie łatwe.- Potrafię opanować swoją moc, Śnie. Mogłabym… - nie dokończyła, wiedząc, że wcale nie ma racji. O ile łatwo jej było uspokoić się po wybuchu swojej mocy, o tyle samego momentu wybuchu nie mogła opanować. Od kilku lat próbowała na wszelkie sposoby zapobiegać tym wybuchom – lecz w końcu musiała przyznać rację swojemu ojcu – żaden człowiek nie może poskromić tej siły. 
- Nie, Senno. On się na to nie zgodzi.
- O ile się nie mylę mieszkam w twoim królestwie, a Śmierć i tak udaje, że ja nie istnieję – zacisnęła mocno zęby, nie chcąc uronić żadnej łzy.
- Senna, po co te kłótnie? Nie chcesz spotkać dzisiaj swoich przyjaciół? – zapytał, przeczuwając powód jej podenerwowania.
- Chcę. To nie o to chodzi – popatrzyła w bok, a później wstała i odwróciła się do niego tyłem, spoglądając przez okno. – Czy… czy on przyjdzie?
- Na pewno! Powiedział, że przyjdzie – głos Snu był pełen entuzjazmu, lecz w myślach przeklinał Śmierć, by nie zmienił zdania.
- Po co? Wolałabym, żeby nie przychodził – powiedziała lekceważącym głosem, chociaż Sen wyczuł, że nie mówi prawdy. Mimo, że Senna okazywała jak bardzo jest zła na swego ojca, to i tak w głębi serca bardzo chciałaby, by Śmierć się nią interesował. Jedyne, czego się obawiał to to, że Senna nie będzie wiecznie oczekiwać na to zainteresowanie. 
- Przyjdzie – obiecał ostrzejszym głosem, przywołując ją do porządku, jednocześnie wracając wspomnieniami do ostatniej rozmowy z jej ojcem. Pamiętał, jak ostrożnie dobierał słowa, oraz jak bardzo obawiał się jego odpowiedzi.

- Śmierć, proszę, daj jej powód, by całkiem cię nie znienawidziła. Mały prezent, może coś, co należało do Leny… - zawahał się i zerknął na Śmierć, po czym dodał pewniej: - Ona by tego chciała. Pomyśl, że to od niej, nie od ciebie. 
- Niech będzie. Ale nie obiecuję, że zostanę długo. - zgodził się z ociąganiem, na co Sen odetchnął z ulgą. 
- Dziękuję, bracie. 

           Przygotowania do balu nie nastręczały dużo kłopotów - wystarczyło stworzyć kilkanaście sennych stworzeń i wydać odpowiednie rozkazy. Od rana w zamku panował jeden wielki chaos, lecz w miarę upływu czasu zwyciężał porządek. Wszyscy byli podnieceni myśląc o nadchodzącym przyjęciu. No, prawie wszyscy, bo główny powód przyjęcia, a raczej "powódka" siedziała w swojej komnacie, z naburmuszoną miną obserwując przez okno świat. Sen poprosił Revasserie, by zawołała Sennę, lecz nawet tak pięknemu marzeniu sennemu nie udało się wyciągnąć ponurej istotki z pokoju. Godzinę później Cauchemar ponowił próbę, lecz spotkał się z rzuconą przez dziewczynę poduszką, co uznał jednoznacznie za odpowiedź.  Senna naprawdę kochała spotykać się z przyjaciółmi, lecz za każdym razem kiedy pomyślała o gościach przed oczami miała tylko jedną osobę. I tak, napędzając ten wyimaginowany młyn radości i zdenerwowania, myśląc o ojcu odechciewało jej się udziału w swoim własnym przyjęciu. 
Chociaż była pewna, że Sen nie pozwoli na jej nieobecność, to w głębi duszy pragnęła zostać we własnym pokoju, przykryć się szczelnie aksamitną pościelą i przeczekać ten cyrk w tej prowizorycznej samotni. 

        Jednak po południu zaczęła się przygotowywać. Ubrała krótką, czarną sukienkę, z dosyć odważnym dekoltem i odkrytymi plecami. Zrobiła niezbyt mocny makijaż oczu, a na koniec poprosiła Revasserie, by zrobiła z jej włosów misterny francuski warkocz, z wpiętymi po obu stronach grzebykami, z których błyskały szmaragdy. Zeszła na dół, do czekającego na nią Snu. Zauważyła, że kiedy ją ujrzał na chwilę zaparło mu dech.
- Wyglądasz fantastycznie - pochwalił ją, na co ona przewróciła oczami.
- Jak zawsze, Śnie - odpowiedziała, siląc się na uśmiech.
- Nawet nie wiesz jak bardzo przypominasz mi swoją matkę - powiedział szybko, nie patrząc na nią. Poczuła ucisk w piersiach, kiedy usłyszała jego słowa, jednak nie skomentowała tego. 

       Stali w holu, co przypomniało jej o tym całym oczekiwaniu na każde spotkanie z ojcem. Zaczęła ponownie się denerwować. Podczas gdy goście wchodzili do zamku, Senna lustrowała nieświadomie drzwi wejściowe mając nadzieję ujrzeć ojca. Gości nie było zbyt wielu - prócz jej ulubionych snów, paru bogów, którzy znali jej matkę, nie miała pojęcia kogo mogłaby zaprosić. 
Jej zielone oczy zaświeciły się, kiedy na końcu wszedł jej ojciec. Zmierzył ją wzrokiem i skinął jej głową. Kiedyś, za chociaż tyle uwagi jej serce rozweseliłoby się, lecz teraz, mimo wszechogarniającej ulgi jego przybycia, dziewczyna nie poczuła tych emocji, które przeżywała będąc młodszą i mniej mądrą istotką. 
- Ojcze - skinęła mu również głową, zachowując tyle powagi, ile tylko miała w sobie. Odwrócił szybko wzrok na Sen i równie chłodno się z nim przywitał. Senna z zaskoczeniem zauważyła, że prawie nie oddychała - dopiero, kiedy Śmierć zniknął za drzwiami sali mogła nabrać więcej powietrza.  

        Nastąpiła najgorsza część przyjęcia - po zdmuchnięciu osiemnastu świeczek na olbrzymim, czekoladowym torcie Senna musiała przyjmować życzenia, które jak dla niej i tak miały się nigdy nie spełnić. Prezenty układano z boku, a ich otwarcie miało się odbyć już po przyjęciu. Senna patrzyła ponad głowami przybyłych, szukając tej jednej osoby. Jedyne życzenia, które zapamiętała, były te złożone od Cauchemara - żeby zawsze dawała w kość Niani, oraz, by przy jakiejkolwiek okazji "spieprzyła z tego kraju, może do Meksyku, bo wszyscy ludzie tam uciekają, więc coś musi być na rzeczy". Roześmiała się, kiedy Koszmar podniósł ją do góry i wykonał pełen obrót, a później bratersko przytulił, jakby nie ważyła pięćdziesięciu kilku kilogramów, tylko bynajmniej sto i była bynajmniej kulturystą. 

Zjedli tort i niektórzy zaczęli tańczyć. Senna wirowała od ramion do ramion, i już po chwili miała dosyć.Później wpadła na Sen - mężczyzna przytulił ją mocno, przez co była zmuszona jeszcze potańczyć.
- Senna, kończysz osiemnaście lat. Jesteś już taka dorosła. Ale pamiętaj, że dorosłość to nie lata, a doświadczenie. Dlatego życzę ci, byś każdą życiową decyzję podejmowała po dłuższym zastanowieniu i przemyślanie.  
- Dzięki, Śnie - odpowiedziała z uśmiechem, jednocześnie patrząc ponad jego ramieniem. Dobrze wiedziała, że jeszcze wiele jej do dorosłości i doceniała te szczere życzenia.  
- Chyba powinnaś iść na chwilę do głównego salonu. Ktoś na ciebie czeka - oznajmił jej Sen, widząc, że dziewczyna szuka wzrokiem ojca. Światełko nadziei zapaliło się w jej oczach i natychmiastowo wyszła z sali. Mimo odgłosów przyjęcia dobrze słyszała swoje przyspieszone serce. Weszła do ciemnego pokoju, lecz wydawało jej się, że nikogo tam nie ma. Miała się odwracać, gdy usłyszała głos ojca i rozbłysnęło światło.
- Chcę ci dać prezent – odwróciła się do niego zdziwiona. Nie patrzył na nią, a minę miał tak samo beznamiętną jak zawsze, ale w jego głosie wyczuła lekkie… wahanie. Śmierć bardzo rzadko odzywał się do niej bezpośrednio, a już na pewno nie sam na sam. Wyciągnął rękę, a w otwartej dłoni znajdowało się małe pudełeczko. Senna podeszła do niego niepewnie i, uważając by go nie dotknąć wzięła pudełeczko. Jej oczom ukazał się naszyjnik z małym Łapaczem Snów. 
- Należał do twojej matki. Pomyślałem… Ona chciałaby, żebyś to nosiła.W oczach Senny zawirowały łzy, lecz dzielnie je powstrzymała.
- Dziękuję, ojcze – powiedziała cicho. Śmierć tylko skinął głową i nadal nie zaszczycając ją spojrzeniem wyszedł z pokoju. Senna wyszła na dwór, czując, jakby miało jej zabraknąć powietrza. Wolnym krokiem ruszyła w stronę marmurowej ławki. Potrzebowała chwili samotności. Zacisnęła palce na prezencie, czując ciepło na sercu. Dopiero po chwili zorientowała się, że jest obserwowana.
- Jesteś bardzo podobna do swojej matki - mężczyzna miał wibrujący głos, przypominający mruczenie kota. Złote, kręcone włosy niemal świeciły w ciemności. W ręki trzymał kieliszek wina, wpatrując się z uwagą Sennie. Dziewczyna nie znała go, dlatego też miała się na baczności, lecz wzmianka o jej matce zaciekawiła ją.
- Znał ją pan?
- Owszem. Nazywam się Lucyfer. Lena wychowywała się w moim domu - przytaknął.
- Sen nie wspominał o tym - odpowiedziała mu powątpiewającym głosem. Słysząc jej słowa Lucyfer uśmiechnął się.
- Chyba za wiele ci nie mówi, czyż nie? - mimo, iż ton jego głosu i wyraz twarzy był przyjazny, to Senna nie mogła odegnać od siebie niepokoju.
- Można tak to ująć - przyznała ostrożnie i odwróciła się od niego. - Powinnam już wracać - ruszyła przed siebie.
- Twoja matka była bardzo wyjątkowa - powiedział cicho, powodując, że ponownie na niego spojrzała.
- Może mi pan o niej opowiedzieć?
- Była dobra, a jednocześnie nieposłuszna. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Lubiła pomagać. Wiedziałaś, że bardzo przyjaźniła się ze Snem? Tak bardzo, że byłem pewny, że będą kiedyś parą.
- Słyszałam, że była jego najlepszą przyjaciółką - odrzekła - Ale dlaczego… Dlaczego w końcu z  nim się nie związała?
- Musiała zamieszkać ze Śmiercią. A później… później uciekła z jego królestwa, do świata żywych. Po paru latach ich drogi się zeszły i zakochała się w nim. Żyła w jego królestwie niczym królowa. Lecz kiedy okazało się, że jest w ciąży Śmierć nie był zadowolony. 
- Dlaczego? - przełknęła ślinę, czując suchość w gardle. 
- Nie powiedzieli ci? - Lucyfer spojrzał na nią z wyćwiczonym żalem. Widział, jak jej oblicze staje się coraz bledsze. 
- Nie.
- Więc i ja nie powinienem. Ale weź to – podał jej złotą wizytówkę. – Twoja matka chciałaby, byś była w świecie żywych. Możesz mnie odwiedzić, jak się zdecydujesz. W końcu jesteś dorosła.
Zamrugała oczami i chciała coś powiedzieć, zmusić złotowłosego mężczyznę, by dokończył to, co zaczął, lecz tamten zniknął, nie dając jej szansy na zatrzymanie go. Poczuła łzy w oczach, a później złość. Sen wiedział tyle o jej matce, a jednak zataił przed nią jej historię. Wiedział, że Śmierć nie chciał jej narodzin i również nie kwapił się, by o tym jej powiedzieć. Przez tyle czasu widział, jak bardzo boli ją obojętność Śmierci, a jednak nie odważył się tego powiedzieć. Tylko dlaczego Śmierć jej nie chciał? Jak ojciec może nie chcieć narodzin dziecka? Zacisnęła powieki, nie chcąc uronić łzy. W jej umyśle zapanował chaos. Pytania pozostające bez odpowiedzi kłębiły się w jej głowie, powodując rozdrażnienie. Dzisiaj wszystko się wyjaśni.Weszła ze spokojem do holu. Zastała tam Sen. Najwidoczniej chciał jej szukać, bo kiedy ją zobaczył uśmiechnął się szeroko.
- Se... - zaczął, lecz nie pozwoliła mu dokończyć.
- Dlaczego Śmierć mnie nienawidzi? - każde słowo wypowiadała z pozornym spokojem. Widziała, jak na jego twarz wstępuje szybko zamaskowany zaskoczeniem niepokój. 
-Co ty wygadujesz, Senna?
- Przestań. Wiem, że on mnie nienawidzi. Odpowiedz.
- On wcale cię nie nienawidzi! Tylko… Przeżywa nadal odejście Leny… - nie mogła już tego słuchać.
- Przestań kłamać! – wycedziła, a powietrze wokół zgęstniało,  światło na moment przygasiło się. Sen spojrzał na nią z szokiem – zresztą ona sama była zszokowana mocą, jaką nagle poczuła w swoim ciele.
- Kto ci to powiedział? - Sen spoważniał nagle, widząc, że nie ma sensu dalej udawać.
- Nie twoja sprawa.
- Kto mąci ci w głowie? Ktoś tutaj był bez zaproszenia.
- Lucyfer – zza pleców Senny rozległ się głos Śmierci. Dziewczyna skamieniała, bojąc się spojrzeć mu w oczy.
- Senna, co on ci powiedział? - Sen ponowił pytanie ostrym głosem.
- Wystarczająco dużo! Więcej niż ty! – zwróciła się do Snu z żalem. – Wiem, że on nie chciał moich narodzin!
- Słowa Lucyfera są prawdziwe – wtrącił się chłodno Śmierć. 
- Przestań, Śmierć. Nie mów nic więcej – szepnął gorączkowo jego brat. Ten podszedł jednak do Senny, stanął jakieś dwa metry od niej.
- Dlaczego mnie nienawidzisz? – zapytała cicho. Pomyślała, że to może jej zbyt wybujała wyobraźnia zmyśliła tamtego mężczyznę oraz to, co powiedział. Śmierć ją zignorował.
- Do następnego razu, bracie – spojrzał przez ramię na Sen. Chciał już odejść, lecz poczuł, że Senna złapała jego ramię w żelazny uścisk.
- O coś się zapytałam, Śmierć! – krzyknęła. Przez jego twarz przemknęło zaskoczenie, lecz zaraz później popatrzył na nią zimnym wzrokiem. Senna była przerażona swoim nagłym wybuchem, lecz była również wściekła, dlatego zignorowała strach.
- Zabiłaś moją żonę. Gdybyś się nie urodziła, ona by żyła. Dlatego cię nienawidzę – powiedział to ze spokojem, czując jak jej uścisk słabnie, i widząc jak jej twarz blednie. 
- Kurwa, Śmierć! – Sen chciał mu przerwać. 
– Senna… - podszedł do niej, chcąc zobaczyć jej wyraz twarzy. – Nie słuchaj go, skarbie. 
Śmierć i Senna mierzyli się wzrokiem – on chłodnym i pustym, a ona pełnym smutku i wściekłości. Dziewczyna opuściła powoli rękę, puszczając ojca i czekając, aż jego oczy ponownie zetkną się z jej. A kiedy to nastąpiło, zachowując resztki pozornego spokoju powiedziała coś, czego w innej sytuacji za nic w świecie by nie powiedziała.
- Jedyną osobą odpowiedzialną za jej śmierć jesteś ty, ojcze – powiedziała cicho, obserwując jak jego oczy matowieją, a usta zaciskają się mocno. 
- Przestańcie oboje! – krzyknął Sen, lecz Śmierć w następnym momencie zniknął. Chciał objąć Senne, lecz zręcznie wymknęła się jego dłoniom. 
- Czy to prawda? To co powiedział. Czy to ja zabiłam swoją matkę? – jej głos był pusty i przerażający.
- Senna, to nie tak. Twoja mama…
- Wiedziałeś o tym i mi nie powiedziałeś? – popatrzyła na niego z rozczarowaniem i łzami w oczach.
- Twoja matka wiedziała, że urodzenie cię wiąże się ze śmiercią. To była jej decyzja. Kochała cię całym sercem i nie pozwoliłaby, by ktokolwiek cię skrzywdził. Nie mówiłem ci, bo nie chciałem cię ranić. Wiem, że to trudne i wiem, że jesteś zła na mnie… Ale, Senna, ja po prostu…
- Nie chcę tego słuchać! – przerwała mu, odwróciła się na pięcie i uciekła od niego. Myśli pędziły jak oszalałe. Czuła złość, czuła smutek. I nienawiść. Do Śmierci – nawet w głowie nie nazywała go ojcem, do Snu, który zataił przed nią to wszystko. Chciała stąd uciec, uciec jak najdalej. Wiedziała, że może. Gdy tylko pomyślała o ucieczce o jej umysł uderzyła fala mocy, mocy, którą miała w sobie, bo była córką Śmierci. Chyba po raz pierwszy z pełną świadomością jej użyła.

Poczuła sen. Jakieś dziecko marzyło o fantazyjnych fajerwerkach, zupełnie nieświadome, że w jego śnie pojawił się intruz. Senna obejrzała się za siebie i ujrzała swojego przyjaciela biegnącego za nią. Następnie wystrzeliła do góry, a Sen zdążył ujrzeć tylko wybuch czerwono-złotych sztucznych ogni. Zaklął siarczyście.Zniknęła, rozpłynęła się w snach.                                                                                     
***


Rozdział ten podzieliłam na dwie części. Przykro mi, że dzisiejszy post jest tak krótki, ale postaram się dodać następny w czasie nie dłuższym niż tydzień. 

14 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza. ;)
    Rozdział oczywiście genialny. :)
    Gdzie uciekła Senna? Czy Sen i Śmierc wyjawią jej w końcu prawde o śmierci Leny? A gdzie schowało się Życie? Czemu nie napawa się swoim triumfem?
    Mam tak wiele pytań. A jest tak mało odpowiedzi.
    Rozdział strasznie mnie zaintrygował. Działanie Sennej mi się spodobało. Sama zrobiła bym podobnie, gdyby ktoś ukrywał przede mną prawdę o moim rodzicu.
    Czekam na ciąg dalszy i życzę weny. ;)
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz.
      Życie z pewnością napawa się zranieniem Śmierci, ale również przeżywa odejście swojej ulubionej córki- ale teraz, poprzez dzialanie Lucyfera z pewnością bedzoe miała nowe pomysły i plany, bo w końcu nie udało jej się zniszczyć Śmierci.
      Gdzie uciekła Senna? - myślę że odpowiedź sama się nasuwa. Jeśli nie wiesz, to bedziesz musiała poczekać na odpowiedź ;)
      Sama uważam że zarówno Śmierć jak i Sen nie powinien zatajac tej prawdy - lecz czy łatwo powiedzieć dziecku, że jego matka umarła bo chciała je urodzić? Nie sądzę.

      Usuń
  2. W końcu!!!! ;D
    Świetny rozzdział!!! Z każdym wersem moje serce coraz szybciej biło!
    Zastanawiam się gdzie ,,wystrzeliła" Senna, ale chyba sądzę, że do królestwa Śmierci.
    Lucek znów zaczął mieszać... Nie ładnie, ale sądzę, że dzięki temu wywarło to na braciach impuls, aby powiedzieć jej prawdę. Ale zgodzę się z Tobą, że dobrze, iż nie opowiedzieli jej prawdy wcześniej bo jej życie byłoby owiele, wiele trudniejsze... :c
    A co z towarzyszką Snu? :c ( chyba, że kochany Sen czeka na mnie ;P )
    A co do Senny to wyczułam, że coś będzie między nią a Chaucemarem? Będzie? ;>
    Coś czuję, że Życie coś knuje... Ppczekamy zobaczymy ;)
    Następny rozdział będzie ostatni, jak sądze :c Nie chce końca tej historii!!! Będzie kontynuacja???
    Opisy - jak zawsze świetne!!!
    Pozdrawiam i duuużooooo weny!!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam :) Demony przeszłości są podzielone na dwie części więc prócz tego posta i jego kontynuacji bedzie jeszcze jeden rozdział ;)
    Jeju jeju, myslalam że to jasne gdzie uciekła Senna, a tu nikt się nie domyśla... Ja stawiajac sie na jej miejscu wybralabym tylko jedno.
    Nie chcę spoilerowac więc co do wątku milosnego zachowam milczenie ;)
    Dziękuję za Twój komentarz
    Pozdrawiam
    Igrająca ze Śmiercią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem!!! Senna uciekła do Lucyfera...
      Wybacz za moje chwilowe zamroczenie :c
      Cały dzień czytam Dary Anioła (poraz chyba setny ;P )
      Mam pytanie (którego oczywiście zapomniałam zadac....) Czy Sen i Śmierć są bliźniętami? Potrzebuję tej informacji do rysunku c:
      Pamiętam, że w jednym rizdziale bylo opisane, ze są, ale dokładnue nie pamiętam...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Są bliźniaczymi ideami, lecz również ich wygląd jest podobny - różnicami jest kolor włosów- Sen ma prwie biale a Śmierć kruczoczarne i oczu - Sen ma szare, a Śmierć czarne. Ponadto, pamietaj, że o ich wygladzie decydują charaktery - wiesz chyba co mam na mysli? Na przyklad widzę Sen z wyszczerzonymi w usmiechu zebamu, ale Śmierci już tak nie widzę ;)

      Usuń
  4. Ze Śmierci jest jednak prawdziwy dupek. Przecież ta dziewczyna nie jest niczemu winna, nie mogła pragnąć śmierci matki bo nie potrafiła wtedy nic więcej jak ssać swojego kciuka. A on nie dość, że pozwolił Lenie zajść w ciąże to teraz jedyną pozostałość po jej istnieniu traktuje jak śmiecia. Zamiast kochać! Rozumiem, że ciężko mu patrzeć na Senną, ale bez przesady. Jak mógł jej powiedzieć, że zabiła własną matkę! Ach...
    Senna wystrzeliła do Lucyfera? Potrafi wrócić do świata ludzi sama? Kurcze. Jak wielkim zagrożeniem jest jej siła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należy pamiętać że Sen brał Sennę do swiata ludzi - stąd wie, w jaki sposob sie tam dostać:)
      Śmierć taki już jest- miejmy nadzieję że w końcu zmądrzeje...
      Dziękuję za komentarz
      Pozdrawiam
      Igrająca ze Śmiercią

      Usuń
  5. Lucyfer wywołał mały zamęt i właśnie o to mu chodziło - czemu się w sumie mam dziwić, to w końcu Lucyfer :)
    Napisałaś, że Życie martwi się odejściem ulubionej córki. Chyba nie czytałam uważnie bo nie mam pojęcia o którą córkę chodzi. Myślałam, że jej ulubienicą jest Pożądanie, ale Pożądanie chyba nigdzie nie odeszła, dalej kręci się pomiędzy dwoma światami, prawda?
    Śmierć mnie złości, tyle lat przeżywać odejście Leny to obłęd. Musi ruszyć dalej, pokochać córkę, troszczyć się o nią, tak jakby chciała tego Lena. Bo póki co to jest egoistą, bo w ogóle nie myśli o poświęceniu Leny :(
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam.

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postać Pożądania zniszczył Sen , kiedy ta wraz z siostrami znęcała się nad Smiercią - sama jej idea została ;)

      Usuń
    2. Ok, teraz rozumiem. Dzięki :)

      Usuń
  6. Nadrobiłam i jestem na bieżąco. A co najważniejsze, nie żałuję czasu, który spędziłam z twoim opowiadaniem i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Idealnie napisałaś tą grę emocji i uczuć. Z jednej strony pragnie spotkać ojca i chce go zobaczyć na tym przyjęciu, a z drugiej pragnęłaby by nie przychodził i by nie psuł jej humoru, nie pokazywał znowu jak bardzo jest mu obojętna.
    Życzenia od Canthemara czy jakoś tak (pewnie źle napisałam jego imię) trafne, tak trafne, że aż nieodpowiedzialnym i niedojrzałym było z jego strony jej tego wszystkiego życzyć.
    Moment ofiarowywania prezentu przez Śmierć Sennie był taki magiczny... a jednocześnie taki trudny i bolesny.
    Nawet Lucek ją odwiedził w dniu osiemnastki.
    Tak w ogóle to osiemnastka i bez pasowania? (taki żarcik xD)
    No i się dowiedziała. Powinna wiedzieć, miała prawo, ale kurwa nie w taki sposób. No Śmierć co ty narobiłeś. To już drugi minus... właściwie trzeci minus, który ode mnie wyłapał, a jakby gwałt i uderzenie policzyć to już piąty minus. Teraz to mój Śmierć ma więcej minusów niż plusów... nie... nie chce tak ;-( będę płakać, zrób coś bym znowu go polubiła, tak mocno jak kiedyś <3
    Na pierwszy rzut oka widać, że Senna ma charakterek po tatuśku <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tyle szczerych komentarzy i za podzieleniem się swoii opiniami :) nie wiem czy odpisywac na kazdy, skoro czytając odkryłas odpowiedzi na większość pytań. Ale jedno muszę przyznać- Śmierć zawsze był moim faworytem, chociaż równie gorąco kocham Sen. Są tak odmienni, ale oboje zniewalają mnie swoją naturą.
      To zachowanie Śmierci... jest uparty i wrażliwy. Przeżywa zbyt długo odejście ukochanej, nie pogodził się z tym jeszcze.

      Usuń
  7. Śmierć i Senna są do siebie bardzo podobni. Nie lubiliby się nawet gdyby nie było między nimi tej bolesnej przeszłości. Jak więc mają się pokochać, czy choćby polubić, albo nauczyć się wzajemnie tolerować gdy ta przeszłość między nimi jest? To ma być taka próba dla Śmierci? Nauka bolesnej miłości?
    Podziwiam Sen, on też stracił Lenę, także przez to samo dziecko, a jednak się tym dzieckiem zajął, ale mnie to nie dziwi, bo on i brat zawsze byli inni. Na dodatek Śmierć czuje się równie winny śmierci Leny, bo w końcu to on spłodził to dziecko, a Sen je tylko przygarnął, ale Lena nie jest jego częścią.

    OdpowiedzUsuń